Naukowcy apelują: nie biegajmy wzdłuż ulic! Jeśli sport, to tylko w parku albo lesie

Podziel się:

Biegacze to grupa niestrudzona. Lato i upał, zima i mróz, jesień i deszcz – na ulicach i w parkach możemy spotkać joggingujących zapaleńców. Przeciwnicy takiej formy aktywności mówią: to niezdrowe. Mamy przecież smog, biegacz wdycha go intensywnie i zamiast polepszać stan swojego zdrowia, robi sobie krzywdę. To zagadnienie zainteresowało naukowców z całego świata, którzy postanowili zbadać – czy pozytywne skutki uprawiania sportów przewyższają zagrożenie wynikające z zanieczyszczeń? Czy jest wręcz odwrotnie?
Na początek krótkie podsumowanie tego, co udało się sprawdzić naukowcom z zagranicy:
Profesor Zorana Jovanovic-Andersen z Centre of Epidemiology and Screening Uniwersytetu Kopenhaskiego razem ze swoim zespołem zbadała 52061 pacjentów, w wieku 50–65 lat, z dwóch największych duńskich miast: Aarhus i Kopenhagi. Okazuje się, że długość życia osób aktywnych fizycznie, uprawiających sport na zewnątrz była dłuższa w stosunku do osób nieaktywnych. Autorka badań podkreśla jednocześnie, ze w Danii powietrze jest czystsze niż w innych krajach Europy. Na przykład niż w Polsce. Dlatego badań nie możemy interpretować 1:1, przenosząc na polski grunt.
Z kolei w Medicine and Science in Sports and Exercise w 2012 roku opublikowano badania, przeprowadzone na myszach. Wynikało z nich, że zdrowsze były myszy aktywne fizycznie. Te nieaktywne, pomimo mniejszego narażenia na zanieczyszczenie powietrza, łatwiej zapadały np. na zapalenie płuc.
Badano również rowerzystów – czyli osoby, które wybierają najpopularniejszy sport. Scott Weichenthal z Uniwersytetu McGil w Montrealu, przebadał 53 zdrowe, nie palące tytoniu rowerzystki. Wykazał korelację między ekspozycją na wysokie stężenia zanieczyszczeń powietrza (w tym PM2,5) w trakcie przejazdów rowerem a zmianami w ciśnieniu krwi i regulacji rytmu serca.
Amerykański zespół profesora McConella udowodnił także, że dzieci, które ćwiczyły na zewnątrz, w mieście, przy dużym stężeniu ozonu, częściej chorowały na astmę.
W Polsce po raz pierwszy tym zagadnieniem zajęli się naukowcy z Politechniki Warszawskiej.
– Staraliśmy się odpowiedzieć na pytania: czy korzyści płynące z aktywności fizycznej są wyższe czy niższe niż niebezpieczeństwo związane z uprawianiem sportu w mieście o niskiej jakości powietrza? Jak określić ekspozycję osobistą na pył zawieszony w powietrzu w trakcie treningu? – mówi autorka badań, Anna Gayer.
W pilotażowym badaniu wziął udział jeden biegacz. Uprawiał sport na zewnątrz w styczniu i lutym – a więc wtedy, kiedy stężenie pyłów w powietrzu jest wyższe ze względu na występowanie tzw. niskiej emisji. Zaplanowano mu trasę zarówno w centrum Warszawy, na północy oraz na południu.
– Trudno tutaj o jednoznaczne odpowiedzi – tłumaczy Anna Gayer – Z moich badań wynika, że pomiar personalny biegacza jest podobny do pomiaru ze stacji monitoringu powietrza. Z tym, że jesteśmy narażeni niezależnie od tego co robimy – biegamy, spacerujemy czy po prostu przemieszczamy się po mieście – dodaje.
Co ważne, w czasie podwyższonych stężeń pyłu, które wskazywały stacje monitoringu, narażenie biegacza wzrastało (urządzenie pomiarowe które nosił ze sobą wskazywało jeszcze wyższe wyniki).
W takim razie gdzie biegać, a gdzie nie?
– Odpowiedź jest bardzo prosta – mówi Jakub Jędrak z Polskiego Alarmu Smogowego, który w naszej redakcji zajmuje się między innymi sprawami zdrowia. – Nie należy biegać wzdłuż ruchliwych ulic – Grójecka, al. Jerozolimskie, Kasprzaka. A, niestety, ludzie robią to nagminnie. Widziałem na własne oczy wiele razy! Na przykład: jest koszmarny korek wzdłuż al. Jerozolimskich, w obie strony, a obok tego biegnie para młodych – podkreśla.
Dodaje jednocześnie, że w centrum Stolicy gros zanieczyszczeń produkują samochody. – Dlatego mapa szczególnie wysokich stężeń zanieczyszczeń pokrywa się z grubsza z siatką ulic, i wygląda jak pajęczyna – mówi Jędrak.
Najlepiej jest biegać w parkach – Pole Mokotowskie, Łazienki, Agrykola, Szczęśliwicki, Skaryszewski, Moczydło itd. Jak najdalej od głównych ulic (to zawsze) i od osiedli domków jednorodzinnych (to w zimie).
O zdanie zapytałam też doktora Piotra Dąbrowieckiego*
Panie doktorze, proste pytanie: biegać w mieście czy nie biegać?
To pytanie ma równie prostą odpowiedź: jeśli jest smog – nie biegamy. Mówimy tutaj o przekroczonych normach. Jeśli jest wysokie stężenie pyłów, powinniśmy odpuścić sobie jakikolwiek sport na (nie)świeżym powietrzu. To dlatego, że podczas biegu przyjmujemy dwa, a nawet trzy razy więcej powietrza niż podczas zwykłego chodu. Przez to więcej szkodliwych substancji dostaje się do naszego organizmu. A czy biegać w ogóle? Oczywiście. Kiedy stężenie jest najmniejsze.
Są jakieś bezpieczne miejsca? Takie, gdzie biegacz może uciec od zanieczyszczeń?
Najlepiej jechać poza miasto. Wsiąść w autobus i oddać się przyjemności biegania gdzieś indziej, daleko od wielkich dróg i ruchu. Jeśli biegniemy przy ulicy, przyjmujemy zanieczyszczenia komunikacyjne, tlenki azotu, ozon, cząstki stałe wnikają do płuc i czynią wielkie szkody.  Nie biegajmy więc również tam, gdzie jest najstarsza zabudowa i stare piecie. W mieście przyjmujemy więcej zanieczyszczeń niż na obrzeżach. Powołam się na ekspertów z Europejskiego Towarzystwa Oddechowego, którzy stworzyli dekalog osób uprawiających sport na zewnątrz. Czytamy w nim – jeśli chcesz być aktywny, znajdź bezpieczne miejsce, weź pod uwagę mapę zanieczyszczeń, żeby sprawdzić stan powietrza. Poza tym ufajmy samym sobie: jeśli śmierdzi, jest dym, to lepiej odpuścić sobie jogging.
Maski nie pomogą?
Bardziej przydają się w przypadku rowerzystów, bo biegaczom utrudniają oddychanie. Ale jeśli już się decydujemy na maskę, powinna być odpowiednia, chroniąca przed złym wpływem smogu. Zwykłe maseczki bhp nie mają sensu i są jedynie ostentacyjnym zwracaniem uwagi, a nie chęcią chronienia się przed zanieczyszczeniem.
Ale co w takim razie mają robić krakowanie, skoro w Krakowie smog jest prawie cały czas?
Zachowywać się racjonalnie. Nie trzeba wybiegać w centrum, przy alejach – wystarczy znaleźć zielone miejsce, gdzie jest mniej zanieczyszczeń.
Warszawiacy mają łatwiej?
W Warszawie głównym problemem jest zanieczyszczenie komunikacyjne. My nie mamy niskiej emisji. Miasto jest zanieczyszczone przez transport, więc wystarczy, że uciekniemy od głównej ulicy na kilkaset metrów i już jest lepiej. To może być Powsin, Las Bielański czy Park Skaryszewski.
Co może biegaczowi zrobić smog? Jaki ma wpływ na jego zdrowie?
Te cząstki stałe PM 2,5,10, tlenki azotu czy siarki, które dostają się do organizmu, uszkadzają układ oddechowy, zwiększają nadreaktywność oskrzeli. Przez to biegacz może ciągle kaszleć, a w skrajnym przypadku zachorować na astmę czy POChP. Narażony jest też układ krążenia. Cząstki PM 2,5 i mniejsze wnikają do układu krążenia przez pęcherzyki płucne i nasilają zjawisko miażdżycy a stąd już krok do nadciśnienia tętniczego, zawału serca czy udaru mózgu.
Czyli jednak bezpieczniej będzie biegać na bieżni.
W zimie bieżnia. Poczekajmy na lato, wtedy powietrze jest lepsze i można bez obaw biegać. Warto też przemyśleć, jak i gdzie spędzamy ferie zimowe. Jest taki stereotyp, że można pojechać w góry i pooddychać świeżym powietrzem. Nie. W kotlinach górskich gdzie głównie opala się domy węglem jest duże stężenie zanieczyszczeń. Tam nie jest bezpiecznie – szczególnie dla alergików i osób z astmą.
*dr med. Piotr Dąbrowiecki, alergolog, specjalista chorób wewnętrznych, pracuje w Klinice Chorób Infekcyjnych i Alergologii w Wojskowym Instytucie Medycznym, jest Przewodniczącym Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
Fot. Greenpeace Polska/Flickr.
 
 

Podziel się: