Handel podkładami kolejowymi na opał kwitnie. "Są toksyczne, rakotwórcze i szkodliwe dla środowiska"

27341
2
Podziel się:

Kosztują o wiele mniej niż drewno na opał, łatwiej się palą, są dostępne od ręki – wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „podkłady kolejowe na sprzedaż” i pojawi się wiele atrakcyjnych ofert. Problem w tym, że paląc stare części torowiska w piecu, zatruwamy otoczenie i poważnie szkodzimy wszystkim dookoła. Dlatego Dolnośląski Alarm Smogowy wypowiedział wojnę sprzedawcom podkładów. – Obrót takimi odpadami jest nielegalny – mówi Krzysztof Smolnicki z DAS.

Przed naszą rozmową sprawdziłam w Internecie, czy dalej można kupić podkłady kolejowe. Można. Ale już nie na opał, tylko do dekoracji ogrodu czy wybudowania płotu.
Jako że jesteśmy alarmem smogowym, skupiliśmy się na kwestii spalania podkładów w piecach i w tej sprawie wystąpiliśmy do OLX. Dzięki temu wszystkie oferty podkładów kolejowych na opał zniknęły. To zresztą nie pierwszy odpad, który udało nam się zlikwidować z serwisu – najpierw były stare meble i przepracowany olej. Ale rzeczywiście jest tak, że podkłady kolejowe są nasączone olejem kreozotowym, substancją silnie toksyczną, więc nie powinny trafiać do obrotu. Z jednym wyjątkiem: stare podkłady mogą być wykorzystane do budowy kolejnego torowiska, na przykład w kamieniołomie. Wtedy jest to legalne, bo nie zmieniają przeznaczenia, więc nie stają się odpadami.
Ułożenie sobie ich w ogródku nie jest niebezpieczne?
Moim zdaniem absolutnie nie powinny być w tym celu sprzedawane, chociaż zagrożenie jest mniejsze niż wtedy, kiedy podkład trafia do pieca. Wtedy zanieczyszcza całe otoczenie i ląduje prosto w naszych płucach. Jeśli leży sobie w ogrodzie zagrożenie jest mniejsze. No, chyba, że ktoś uprawia warzywa zaraz obok albo buduje z tego dziecku piaskownicę. To jest bezmyślne. Jako Alarm, uważamy, że OLX powinien zablokować obrót podkładami w jakimkolwiek celu. Problem w tym, że to tylko jeden z serwisów. Podkłady kolejowe dalej są na innych aukcjach i w ogłoszeniach, ale nie jesteśmy w stanie wszystkiego zwalczyć.
Dlaczego to taki atrakcyjny materiał na opał?
Cena jest atrakcyjna – około 80 zł za kubik. Podkłady lepiej się palą i są tańsze niż drewno. W wersji „do ogrodu” są już sprzedawane na sztuki i kosztują około 20-30 zł. Przy tej cenie palenie podkładami nie jest już opłacalne.
Co jest takiego niebezpiecznego w spalaniu podkładów?
Są nasączone olejem kreozotowym, który miał zapobiec rozkładowi drewna na torowisku i jego zniszczeniu przez czynniki atmosferyczne. Dzięki niemu w podkładach nie przeżywały grzyby, rośliny, insekty. Olej zaczyna parować w 200 stopniach, jeszcze zanim zacznie palić się samo drewno. Jest bardzo szkodliwy dla naszego zdrowia i całego środowiska naturalnego.
I jest rakotwórczy.
Dokładnie. Nawet śladowe ilości są niebezpieczne – zarówno wtedy, kiedy wdychamy spalony olej, jak i przez kontakt ze skórą. Okazuje się, że te meble „na opał” to było nic w porównaniu do podkładów kolejowych.
Kto to sprzedaje?
Trudno jednoznacznie na to odpowiedzieć. Wiadomo, kto odpowiada za remonty – jest to PKP PLK. PKP stoi na stanowisku, że to nie oni są odpowiedzialni, bo zlecają remonty firmom zewnętrznym, które mają w umowach zapis o nakazie utylizacji odpadów toksycznych. Jednak PKP może kontrolować prace, sprawdzać dokumentację, żeby wiedzieć, ile podkładów jest przekazywanych z torowiska i co się z nimi dzieje. Zrobiliśmy we Wrocławiu prowokację i zadzwoniliśmy do jednego ze sprzedawców. Dostaliśmy dokładne wskazówki, jak ominąć jakąś bramę i dojechać do składu. Chcieliśmy dostać tylko jeden podkład – sprzedawca oddał nam go za darmo, nawet nie było go na miejscu, kiedy przyjechaliśmy po odbiór. I to wszystko nie działo się na jakimś dziwnym zapleczu, ale na terenie należącym do PKP Energetyka. Zdaniem ich rzecznika, to nie były odpady PKP, tylko innej firmy. To nie zmienia faktu, że podwykonawcy powinni być kontrolowani. Wystarczy wyrywkowo – jeśli firmy będą miały świadomość, że mogą być skontrolowane, nie będą chciały ryzykować. To nawet nie jest istotne, czy podkłady sprzedaje złodziej czy pan Gienek z kolei – najstraszniejsze w całej historii jest to, że taki toksyczny „opał” pojawia się w ogólnodostępnych serwisach i jest popularny. To jest groza.
Problem zresztą dotyczy całej Polski, nie tylko Dolnego Śląska.
Oczywiście, my znaleźliśmy sprzedawcę we Wrocławiu, bo akurat tu mamy siedzibę. Ale ogłoszenia napływają z całego kraju. Sprzedaż podkładów rodzi jeszcze jedną ważną trudność. Jeśli demontaż jest prowadzony w ramach inwestycji z funduszy europejskich, a proceder wprowadzenia ich do obrotu zostanie udokumentowany, dofinansowanie może zostać cofnięte. Zawsze przy przyznaniu pieniędzy na inwestycję, brane są pod uwagę kwestie środowiskowe. Z definicji kolej ma dobry wpływ na środowisko, jak każdy inny środek transportu publicznego. Ale jeśli okaże się, że przy okazji inwestycji kolejowej sprzedaje się coś, co jest bardzo szkodliwe, wymóg środowiskowy nie jest spełniony. Dlatego niezaprzeczalnie problem jest, więc trzeba z nim bezwzględnie walczyć.
Zwykły Kowalski też może? Łatwo wyczuje, że w piecu sąsiada pali się trujący olej i będzie mógł to zgłosić na straż miejską?
Tu pojawia się kolejny problem, bo myślę, że jedynie osoba, która wie, jak to może pachnieć, rozpozna spalone podkłady kolejowe. Najłatwiej jest poznać, że dzieje się coś niepokojącego, jeśli u sąsiada są składowane niebezpieczne odpady. I nie dajmy się zwieść tłumaczeniom, że to „egzemplarze kolekcjonerskie”, bo podkłady kolejowe nie mogą nimi być. Stara, nawet zniszczona szafka, jakieś meble – to można kolekcjonować. Ale nie drewno nasączone trucizną. Dlatego rada dla osób, które chciałyby ukrócić ten proceder: patrzeć, czy sąsiedzi mają na posesji podkłady kolejowe, szczególnie w stanie rozkładu, rozsypujące się. Jeśli tak – zgłaszać. Kontrole obywatelskie są ważne, wszyscy musimy być czujni.
Zdjęcie: Pixabay

Podziel się: