Świątniki Górne: kotły zlikwidują 64 lata po terminie. "Przecież i tak kiedyś umrzemy"

3073
9
Podziel się:

Urzędnicy ze Świątnik Górnych zaciekle walczą ze smogiem. Dzięki zaangażowaniu gmina uplasowała się na wysokiej pozycji wśród podkrakowskich miejscowości, które toczą batalię o czyste powietrze. Do końca zeszłego roku gmina „pozbyła się” 25 pieców węglowych. Jeśli to tempo zostanie utrzymane tzw. kopciuchy zostaną w całości zlikwidowane w drugiej połowie 2087 roku.

Gmina Świątniki Górne jest niewielka. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2013 roku zamieszkuje ją ok. 9,6 tysięcy osób. Te mieszkają głównie w domach jednorodzinnych, które dominują w okolicy. Większość budynków powstała w latach 1945-1978, a głównym dostawcą ciepła stały się kotły i piece węglowe.

Urząd gminy położony jest na wzniesieniu. Rozpościera się stąd na pobliskie okolice, a z niektórych części gminy widać Kraków. Pod warunkiem, że panorama nie jest skąpana w smogu. A to zdarza się dość często – ok. 150 dni rocznie. I właśnie o tych zanieczyszczeniach chcę porozmawiać z urzędnikami.

A pracownicy urzędu mają o walce ze smogiem wiele do powiedzenia. Choć zazwyczaj wolą rozmawiać anonimowo. Pod nazwiskiem urząd reprezentuje Aleksandra Piegza. To ekodoradca zatrudniony przez urząd w zeszłym roku. W skrócie jej rola sprowadza się do tego, aby zachęcać mieszkańców do zmiany starych pieców, na nowe ekologiczne ogrzewanie.

Pani ekodoradca sukcesami chwali się chętnie. Choć precyzyjniej jest napisać: roztacza wizję przyszłych sukcesów. Tych dotychczasowych nie widać lub trudno je dotrzeć w smogowej „mgle”. Spójrzmy na program ochrony powietrza dla województwa małopolskiego. To dokument, który szczegółowo określa rok po roku ile każda gmina powinna zlikwidować pieców rocznie. Zgodnie z założeniami ostatni kocioł węglowy powinien zostać zdemontowany w 2023 roku. Tyle teoria.

Jak praktyka wygląda w przypadku Świątnik Górnych? Ostatni dostępny raport z lat 2013-2015 mówi, że gmina zrealizowała program w 0,01 procentach. W praktyce nie zlikwidowano ani jednego tzw. kopciucha.

– Na terenie gminy wymieniliśmy piece w zeszłym roku – zauważa Aleksandra Piegza, ekodoradca. Tych danych w podsumowaniu programu jeszcze nie ma, ale bardzo szybko można policzyć ilość zlikwidowanych kotłów w 2016 roku. Chodzi dokładni o 25 sztuk tzw. kopcichów.

Szybkie przeliczenia. Do wymiany pozostaje jeszcze 1739 kotłów węglowych, jeśli tempo działań zostanie utrzymane, to wszystkie piece, które trują mieszkańców zostaną zlikwidowane gdzieś w połowie 2087 roku. Czyli 64 lata po wyznaczonym terminie.

To „odkrycie” chcę skonfrontować z mieszkańcami gminy. Pytam pierwszych napotkanych przechodniów w okolicy urzędu, czy opóźnienie zakończenie programu z 64 letnim opóźnieniem można uznać za sukces? – Pan żartuje. Mi życia zostało mniej niż połowa z tych lat – mówi pani Jadwiga. Nazwiska prosi nie ujawniać. – Bo po co potem mają gadać – wyjaśnia i ciągnie swoje rozumowanie. – Proszę pana wymienić piec to jedno, ale kto potem zapłaci za to nowe ogrzewanie. Przecież ono droższe niż węgiel, a zarobki niewielkie. Zresztą w inne rzeczy trzeba zrobić, bardziej potrzebne drogi czy kanalizacje – podsumowuje pani Jadwiga. (Więcej o kosztach ogrzewania przeczytacie TUTAJ).

Inny napotkany przechodzień. – O smogu słyszałem. W telewizji mówili jak była zima. Jest zimno, to się pali. Wiadomo potem gorzej się oddycha, ale co zrobić. Zamarznąć człowiek nie chce – mówi pan Władysław. – A o dotacjach do wymiany pieców węglowych słyszał pan – pytam. – A no mówią o tym. Ostatnio na dniach gminy, ale to tylko na wymianę pieców. A co potem – dodaje mój rozmówca. – Ale smog źle wpływa na zdrowie i powoduje choroby – zauważam. – Przecież i tak kiedyś umrzemy – odpowiada rezolutnie.

Mimo to wiara u urzędników jest duża. Padają też zapewnienia, że gmina walczy. Jednak natrafia na kłody rzucane pod nogi. – Problemami w walce ze smogiem, które gmina napotyka to głównie kwestie finansowe. Wnioskowaliśmy o dofinansowanie do wymiany pieców z WFOŚGW i nie otrzymaliśmy dofinansowania, podobnie jak większość wnioskujących gmin. Bez środków zewnętrznych ciężko jest dofinansować wymianę pieców w satysfakcjonujący mieszkańców sposób – wyjaśnia ekodoradca Piegza.

Jak wyjaśnia urzędniczka, gmina nie składa broni. – W bieżącym roku czekamy na rozstrzygnięcie konkursów dotacyjnych. Jeśli otrzymamy pieniądze to mieszkańcy będą mieli czas do października albo listopada, aby zrealizować inwestycję i wymienić piece – mówi ekodoradca Piegza. I dodaje, że liczy na pozyskanie pieniędzy z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie (ok. 700 tys. złotych)  [środki pozyskano – red.] oraz środki europejskiej (ok. 100 tys. złotych). – W tym roku w budżecie zabezpieczyliśmy na walkę ze smogiem 500 tys. złotych – mówi.

To jednak nutka przyszłości. Dotychczasowe dokonania władz Świątnik Górnych ocenią niebawem pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Do tej pory WIOŚ skontrolował 40 miejscowości. Na 27 urzędów nałożył kary za brak działań. Ich łączna wysokość to pół miliona złotych. Patrząc na dotychczasowe praktyki kontrolerów wszystko wskazuje na to, że Świątniki mogą zostać ukarane.

W walce o czyste powietrze kara jednak nie wiele pomoże. Zamiast na wymianę pieców, pieniądze pójdą na ministerialne konta. I tylko tej panoramy na Kraków i okolice żal. Niebawem znów na kilka miesięcy zasłoni ją smog.

***

Aktualizacja: Tekst został przygotowany na podstawie danych z lipca. Świątnicki urząd poinformował, że od tego czasu wiele się zmieniło i zapowiedział przygotowanie informacji o postępach w walce ze smogiem. Odpowiedź urzędu znajdziecie TUTAJ.

Fot. Google Street View.

Podziel się: