Od kilku dni w Polsce jest bardzo ciepło – przynajmniej jak na tę porę roku. Czy 183 rekordy temperatury stycznia to wynik zmian klimatycznych? Czy taka pogoda w zimie nie zdarzała się też dawniej? I czy jest się czym przejmować?
W połowie grudnia przez chwilę mieliśmy prawdziwą zimę – taką ze śniegiem i mrozem. Niestety Święta już nie były białe, a i po Bożym Narodzeniu zima nie wróciła. Przeciwnie, od kilku dni panują bardzo wysokie temperatury.
W Warszawie w Nowy Rok termometry pokazywały prawie 19°C – pogoda jak w maju. A przecież styczeń w Polsce zwykle był najzimniejszym i najbardziej śnieżnym miesiącem.
Czy tak już kiedyś było?
Ale czy to, że w zimie trafi się w naszym kraju kilka wyjątkowo ciepłych dni jest naprawdę czymś niezwykłym? Czy tak nie bywało też już wcześniej? Owszem, bywało:
„Szczególnie zima 1989/1990 należała do wyjątkowo ciepłych — w Tarnowie padły zimowe rekordy ciepła: +19,5 st. C zanotowały termometry 19 grudnia 1989 r. , a 25 lutego 1990 r. w Tarnowie było +20,6 st. C, a w Krakowie — +21 st. C! Trzy lata później, 17 stycznia 1993 w Jeleniej Górze temperatura wyniosła + 17 st. C.”
Z cytowanego tu artykułu możemy dowiedzieć się również, że 25 lutego 1990 r. w Makowie Podhalańskim zanotowano temperaturę 21,4°C. Tego samego dnia w Warszawie zmierzono 17,2°C.
- Czytaj także: Święta bez śniegu. W Moskwie kwitną magnolie, w Warszawie i w Belgii kaliny. Wyjątkowo ciepło na Svalbardzie
Czyli wszystko jest w porządku i nie ma powodów do zmartwień? Niestety, są.
183 rekordy temperatury stycznia
Po pierwsze, w Nowy Rok 2023 rekord temperatury stycznia został w Polsce pobity w bardzo wielu miejscach – mieliśmy 183 rekordy miesięczne i 45 rekordów dobowych.
Po drugie, na przykład w Warszawie stary rekord dla stycznia został pobity aż o 5°C:
(Poprzedni rekord pochodził z roku 1993.)
Po trzecie, tak u nas, jak i w innych krajach niepokojąco duża część rekordów temperatury padała w ostatniej dekadzie lub nawet w ostatnich latach. Chodzi oczywiście o temperatury wyjątkowo wysokie, a nie wyjątkowo niskie.
Wracając do przykładu Makowa Podhalańskiego: dokładnie 31 lat od zmierzenia w tej miejscowości temperatury 21,4°C, niecały rok temu (25 lutego 2021) zanotowano tam 22,1°C. Podobnie w przypadku Warszawy: 25 lutego 2021 „pękło” 18,3°C, czyli ponad stopień więcej niż wcześniejszy rekord z końca lutego 1990 r.
Pogoda czy klimat?
Pogoda to jednak nie to samo co klimat. Co często podkreślają ludzie negujący fakt zmiany klimatu, na przykład Łukasz Warzecha:
Zabawne, że takie osoby same robią dokładnie to, co (zwykle niesłusznie) zarzucają innym. Kiedy tylko spadnie śnieg, albo za oknem mamy mróz, kpiąco pytają „no i gdzie teraz to wasze globalne ocieplenie?”.
Tak, te dwa pojęcia: klimat i pogodę należy starannie rozróżniać. Klimat to – trochę upraszczając – uśredniona pogoda. Kiedy mówimy o klimacie i jego zmienności, musimy też patrzeć na temperatury średnie.
Jak zmienia się klimat w Polsce?
No to zobaczmy na kilku wykresach, jak zmienia się klimat naszego kraju i jakie są tego konsekwencje:
Więcej podobnych map znajdziecie Państwo w artykule „Zmiana klimatu w Polsce na mapkach”.
A może ktoś woli taką kolorową tabelkę?:
Można też zobaczyć, jak zmieniał się klimat Warszawy i Wrocławia w porównaniu do klimatu Petersburga czy Budapesztu (wykres pochodzi z Książki „Nauka o Klimacie”):
Nie tylko Polska się smaży
Co gorsza, sytuacja wygląda podobnie w wielu miejscach na Świecie. Przykład: kiedy w lecie 2021 roku ekstremalne upały nawiedziły między innymi Kanadyjską prowincje Kolumbia Brytyjska, najwyższa temperatura (49,6°C!) zanotowana została w miejscowości Lytton. Poprzedni rekord w tym miejscu pochodził z roku 1941 i wynosił 44,4°C. Rekord został pobity o ponad pięć stopni!
Patrząc globalnie, wśród 10 najcieplejszych lat w historii pomiarów do roku 2021 włącznie mamy 2010 i wszystkie lata od 2013 do 2021. A rok, który właśnie się skończył – 2022 będzie najprawdopodobniej czwartym najcieplejszym rokiem w historii pomiarów i najcieplejszym rokiem w Zachodniej Europie (a na pewno z najcieplejszym w historii pomiarów okresem styczeń-październik). I to pomimo chłodzącego (chwilowo) ziemski klimat zjawiska La Niña.
No i najcieplejszą dekadą w historii pomiarów jest oczywiście ta ostatnia.
Nie ma co negować faktów
Naprawdę trudno jest dyskutować z termometrem. To, że klimat Ziemi się ociepla jest łatwym do zademonstrowania faktem.
Nie ma też wątpliwości, dlaczego padają kolejne rekordy temperatury. Przyczyną jest nadmiar gazów cieplarnianych – głównie dwutlenku węgla i metanu – w atmosferze naszej planety. A ten nadmiar bierze się głównie stąd, że każdego roku emitujemy ogromne ich ilości.
W przypadku dwutlenku węgla jest to obecnie emisja rzędu ok. 40 miliardów ton rocznie, z czego większość pochodzi ze spalania paliw kopalnych. Dziś tego gazu jest w atmosferze półtora raza więcej niż przed rewolucją przemysłową.
Uważaj, komu wierzysz
Dlatego nie dajcie się nabrać ludziom takim jak redaktor Warzecha. Ten jakże miły i empatyczny dżentelmen nie od dziś znany jest zresztą jako publicysta wyjątkowo niezależny – jego poglądy i opinie są zdumiewająco niezależne od rzeczywistości, faktów i ustaleń nauki.
Nie tylko zresztą w temacie klimatu czy fizyki atmosfery (patrz tekst „Warzecha od rzeczy w „Do Rzeczy””). Także jeśli chodzi o medycynę i biologię – publicysta został niedawno nominowany przez portal „To tylko teoria” do Biologicznej Bzdury Roku 2022 za wypowiedź na temat homeopatii.
A przecież Łukasz Warzecha nie jest tu niestety wyjątkiem, a raczej dobrym przykładem pewnych antyracjonalnych trendów, wciąż tak żywych w polskiej debacie publicznej.
Rzetelne informacje o zmianie klimatu znajdą za to Państwo m. in. na portalu „Nauka o Klimacie”, na Smoglabie i u wielu dziennikarzy branżowych.
Miłe złego początki
Oczywiście, fajnie jest na początku stycznia móc jeździć na rowerze czy rolkach, w dodatku tylko w t-shircie i krótkich spodniach. Nie marznąć i nie musieć skrobać szyb w aucie. I nie od dziś wiele osób reaguje z entuzjazmem na taką wiosenną pogodę w zimie. Nawet w cytowanej wyżej krótkiej informacji IMGW sprzed około roku znajdziemy zastanawiający fragment:
„Niestety kolejne dni nie przyniosą nam nowych rekordów ciepła. Od jutra zmiana pogody i ochłodzenie”.
Tak naprawdę, rzecz jasna, zupełnie nie ma się z czego cieszyć. To przecież tak, jakby żaba wrzucona do stojącego na gazie garnka z początkowo zimną wodą cieszyła się, że po chwili zrobiło się jej przyjemnie ciepło.
Pewnie, niedługo przyjdzie ochłodzenie, a w wielu miejscach w Polsce spadnie śnieg. Zima wróci, przynajmniej na chwilę:
Ale ani trochę nie zmieni to faktu, że z klimatem naszej planety dzieje się coś naprawdę przerażającego.