Można wyjechać do Spa na antysmogowy zabieg, zażywać antysmogowe suplementy i pić antysmogowy napój. Można ubrać psa w maskę, a dla siebie wybrać taką, która pasuje do stroju. Pomysłów na to, jak się chronić przez działaniem zanieczyszczeń powietrza na nasze zdrowie jest całe mnóstwo. Jest tylko jeden problem – większość z nich nigdy nie zadziała.
W oparach smogu wyrastają coraz nowsze pomysły na to, jak można na nim zarobić. I nie mowa tutaj o maseczkach – bardzo potrzebnych – czy polecanych przez specjalistów oczyszczaczach powietrza. Również nie chodzi o aplikacje, które robią dobrą robotę, uświadamiając ludzi, czym obecnie oddychają. Sprawdziłam, jakie są najciekawsze produkty, które mają być „zbawienne dla naszego zdrowia”. Choć rzeczywistość jest zupełnie inna.
Pierwszą rzeczą, którą znalazłam jest napój antysmogowy. „W 2014 roku naukowcy Johns Hopkins University i University of Pittsburgh School of Medicine opublikowali wyniki przełomowego badania klinicznego: przetestowali prototyp napoju na bazie brokułów, który pomógł ponad 300 uczestnikom z wysoce zanieczyszczonego miasteczka Hehe w Jangcy zmienia swoją podatność na zanieczyszczenie.” – czytamy na stronie internetowej produktu.
Jak działa? W jednej butelce znajduje się mieszanka brokułów, mango, pomarańczy, imbiru i limonki. To tylko 25 kalorii, a ma cudowanie ocalić organizm przed szkodliwymi pyłami. Na razie jednak magiczny płyn nie zawojował sklepów, można go kupić jedynie online za 27 funtów. Całe pudełko napoju zawiera siedem buteleczek po 30 ml.
Jeśli brokułowy napój nie pomoże, można sięgnąć po antysmogowe tabletki. Nazywają się StopSmog i, jak reklamuje je producent, są to „oligomeryczne procyjanidyny tak zwane OPC pochodzące z ekstraktu z kory sosny nadmorskiej”. Kosztują 24 zł za 30 tabletek i nie mają najlepszego PR. Informacja o nich pojawiła się w mediach, przez co naukowcy, lekarze i urzędnicy wzięli produkt pod lupę. I, jak się okazuje, zażywanie może i nie zaszkodzi, ale jednocześnie też nie pomoże. Jakim cudem trafił do aptek? Według prawa suplementy diety nie muszą przechodzić testów, tylko mogą od razu trafiać do sprzedaży.
– Nie polecam suplementów diety, bo to są substancje, które nie wiadomo czy i jak działają. A tabletka na smog? To nic więcej jak tylko smog biznes – tłumaczył w rozmowie z TOK FM dr n.med. Piotr Dąbrowiecki z Wojskowego Instytutu Medycznego. Dziennikarze próbowali się skontaktować także z producentem suplementu. Firma tłumaczy, że tabletki mają zmniejszać ryzyko stresu oksydacyjnego, ale nie podaje szczegółów.
Jest więc coś, co na pewno zadziała, kiedy zatęsknimy za zapachem świeżego powietrza.
Nazywa się Vitality Air i jest sprzedawane w dwóch rozmiarach butelek – jedna starcza na 80 wdechów, druga na 160. Zawartość butelek to do wyboru: świeże powietrze, tlen oraz nowość, czyli połączenie górskiego powietrza z źródlaną wodą „nawadniające skórę i odświeżające umysł”. Każdy, kto poczuje, że potrzebuje „szota” bez smogu, może nałożyć maskę, połączyć ją z butelką i wziąć głęboki oddech. Według założycieli firmy, taki wdech jest relaksujący dla płuc.
Ile razy trzeba się zaciągnąć? To już nie jest do końca jasne. Sprawdził to dziennikarz „Guardiana”. Jeden z dyrektorów firmy zasugerował 10 wdechów dziennie, inny między 30 a 50 za każdą godzinę spędzoną na zewnątrz. Ostatni nie podał dokładnej liczby „szotów”, a swój produkt nazwał jedynie „suplementem”. Jeśli ktoś jednak będzie zainteresowany butelkami z powietrzem, może je kupić w sieci. Koszt to 32 dolary za osiem litrów.
Znacznie taniej, bo za około 50 złotych, można dostać krem antysmogowy. Chroni, nawilża, zmiękcza i zapobiega zmarszczkom. Ale jego najważniejsze „działanie” to wytworzenie czegoś w rodzaju maseczki, która „odpycha” od skóry cząsteczki PM 2,5. Według dermatologów, wystarczy zwykłe serum z witaminą C, nieszczególnie ze słowem „smog” w nazwie.
Możliwe, że jednak kremem antysmogowym smarowano gości hotelowych, którzy przyjechali do jednego z małopolskich SPA na weekend pod hasłem „Uwolnij się od smogu”. W pakiecie był dwudniowy pobyt z noclegiem w pokojach z „oczyszczonym, nawilżonym i jonizowanym” powietrzem, zielony koktajl detoksykacyjny, kąpiele oczyszczające z toksyn, inhalacje i badanie spirometryczne. Oferta już chyba jest nieaktualna, bo wyświetla się na stronie tylko wtedy, kiedy włączone jest rosyjskie menu.
Jeśli żaden z tych sposobów nie zadziała, zawsze można spróbować pozycji z górnej półki. 9,5 tysiąca dolarów zapłacimy za puszkę powietrza ozdobioną diamentami. Dla fanów hip-hopu z zasobniejszym portfelem firma ma specjalną propozycję. Puszki zdobione dwoma diamentami: na dnie i na zakrętce. Trzeci drogocenny kamień ozdabia dołączaną do produktu maskę chroniącą przed zanieczyszczeniem. Wisienka na torcie to własnoręczny podpis rapera 2Chainz. A koszt? Jedyne 20 tysięcy dolarów.
Zdjęcie: Pixabay