Na klatkach miejskich blokowisk zawisły informacje o planowanym rozpoczęciu sezonu grzewczego. Również mniejsze miejscowości przygotowują się na kolejną zimę. Tym razem sprawdzamy, czy smog nadal dusi Śląsk.
Okazją do przyjrzenia się województwu śląskiemu jest szósta rocznica obowiązywania lokalnej uchwały antysmogowej. Od 1 września 2017 r. obowiązują ograniczenia na rzecz czystego powietrza. Mimo tylu lat, na terenie województwa, które zamieszkuje 1/10 mieszkańców naszego kraju (ok. 4,6 mln osób), wciąż nielegalnie kopcą urządzenia niespełniające przepisowych norm.
Przypomnijmy, jak wyglądają etapy wdrażania śląskiej uchwały antysmogowe. Do końca 2021 r. powinny zniknąć wszystkie pozaklasowe kopciuchy oraz te starsze niż 10 lat. Z końcem obecnego roku (2023) zniknąć powinni wszystkie kotły wyprodukowane przed 2012 r. Dwa lata później nielegalne będą te, które wyprodukowano przed sierpniem 2017 r. W ostatnim etapie – 1 stycznia 2028 r. trzeba wymienić kotły poniżej 5 klasy.
Jak sytuacja wygląda obecnie? Sprawdziliśmy to w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB).
Śląsk: Setki tysięcy kopciuchów produkują smog
Dane z CEEB-u nie pozostawiają złudzeń – do zrobienia jest bardzo dużo. Nawet biorąc pod uwagę, że w ubiegłym roku śląskie było najaktywniejszym województwem w programie Czyste Powietrze. W pierwszej setce gmin, które najszybciej wymieniały stare kotły, aż 1/4 pochodziła ze Śląska. Z jednej strony wynika to z dużej mobilizacji lokalnych władz, urzędników i wielu alarmów smogowych – a więc samych mieszkańców. Z drugiej strony wynika to faktu ogromnej liczby urządzeń, które pozostają do wymiany.
A jak wygląda sytuacja w liczbach?
- Prawie 500 tys. to najgorszej jakości kopciuchy i urządzenia pozaklasowe.
- Druga najliczniejsza kategoria to dobrej jakości kotły 5. klasy – jest ich ponad 210 tys.
- 110 tys. urządzeń spełnia wymagania 4 klasy.
- Kolejne 193 tys. to małoefektywne urządzenia 3 klasy.
- Tylko 23 tys. urządzeń spełnia wymogi najwyższej klasy – tzw. „ekoprojektu”.
Dla kontrastu sprawdziliśmy także tempo wymiany kopciuchów.
- Od 2017 r. do 2022 r. w województwie śląskim usunięto blisko 154 tys. pozaklasowych kotłów i pieców węglowych.
- W 2017 zlikwidowano 11 tys. takich urządzeń.
- W 2022 r. zlikwidowano ich już trzykrotnie więcej – 37,5 tys. sztuk.
Centralna Ewidencja przeszacowana?
O odniesienie się do tych danych poprosiliśmy Piotra Siergieja z Polskiego Alarmu Smogowego. Jego zdaniem do oficjalnych danych należy podchodzić z dystansem.
– Informacje z CEEB dot. liczby kotłów na Śląsku traktowałbym z pewną ostrożnością. Pamiętajmy o tym, że mieliśmy dosyć dużo prób wyłudzenia dodatku węglowego. Polegało to na tym, że zgłaszano nieistniejące źródła ciepła na węgiel, po to, aby uzyskać dopłatę – przypomina rzecznik PAS. Siergiej wylicza, że według samego CEEB-u do czerwca bieżącego roku zgłoszono niecałe 9 milionów źródeł ciepła w całym kraju.
– Z drugiej strony według raportu Instytutu Ekonomii Środowiska z Krakowa wiemy, że mamy w Polsce około 5 milionów budynków jednorodzinnych. Jeśli zestawimy wspomniane 9 milionów źródeł ciepła z liczbą gospodarstw, może się okazać, że liczba źródeł ciepła w CEEB jest przeszacowana. Myślę, że jeszcze chwilę poczekamy, aż baza ta zostanie zaktualizowana – mówi Siergiej w rozmowie ze SmogLabem.
Unijne programy pomagają wymieniać kopciuchy
Mieszkańcy i samorządowcy nie są sami w kwestii wymiany nieefektywnych źródeł ciepła. Często jednak okazuje się, że brakuje dobrej woli w walce o zdrowie obywatelek i obywateli.
Sytuację w województwie dobrze obrazuje sytuacja w gminie Poraj. W 2022 r. gmina ta dołączyła do grona beneficjentów programu „Śląskie. Przywracamy Błękit”. Projekt jest współfinansowany z Programu LIFE Unii Europejskiej. W niewielkim Poraju mieszka nieco ponad 4 tys. osób. Takich miejsc na Śląsku jest wiele. Jak słyszymy Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego, LIFE to największy taki projekt dotyczący ochrony powietrza w całej Europie.
W województwie program ma pomóc wypełnić założenia programu ochrony powietrza. Niemałe pieniądze – bo aż 45 mln złotych (oraz dodatkowych 30 milionów ze źródeł krajowych) – mają finansować urzędników i urzędniczki w terenie, czyli ekodoradców i ekodoradczynie. Osoby te pomagają na przykład w przejściu przez dokumenty i procedurę związaną z wymianą źródła ciepła. Osoby na tych stanowiskach prowadzą także kontrole palenisk (1000 kontroli od początku uruchomienia programu), rozdają materiały edukacyjne i informacyjne na gminnych imprezach czy w bibliotekach.
200 złotych na spotkania informacyjne dla przedszkolaków
Jednak przykład niewielkiej gminy Poraj pokazuje, że w praktyce nie wszystko wygląda dobrze. – Po kilku miesiącach od podpisania umowy poprosiliśmy o udostępnienie sprawozdań merytorycznych i finansowych. Budżet projektu zakłada roczne środki w wysokości 1,900 euro na 3 kolejne lata. Są to pieniądze na działania edukacyjno-informacyjne – mówi nam Karina Krupska-Brysiak z Porajskiego Alarmu Smogowego. Gdy lokalni działacze antysmogowi zapytali, jak idzie realizacja programu, okazało się, że wydano z niego całe 210 złotych na jedno spotkanie z przedszkolakami. Tak, jakby to dzieci wymieniały kopciuchy.
– Na terenie naszej gminy do 2025 roku trzeba zlikwidować 984 kotły na paliwa stałe. Obecnie na terenie aż 38.91 proc. wszystkich kotłów na paliwa stałe to piece poniżej 3 klasy oraz te, których klasa nie została określona w deklaracjach składanych do CEEB – wylicza działaczka.
Karina Krupska-Brysiak przypomina, że gmina powinna korzystać z dostępnych narzędzi i zachęcać mieszkańców do korzystania ze środków dostępnych w ramach programu Czyste Powietrze. – Są to środki, które nie tylko pozwalają na zmniejszenie kosztów termomodernizacji, docelowo zmniejszenie kosztów ogrzewania, ale także mogą mieć znaczącą rolę dla firm z terenu Gminy Poraj poprzez ich udział w procesie wymiany źródeł ciepła i termomodernizacji, a to oznacza większe wpływy z podatku dochodowego – dodaje mieszkanka zaangażowana w walkę o czyste powietrze. Jak przekazują nam lokalni działacze, gmina nie przeprowadza minimalnej liczby kontroli instalacji, a także nie zawsze informuje o ryzyku wystąpienia lub przekroczeniu norm jakości powietrza. Tym bardziej dziwi wydatkowanie pieniędzy na spotkania z przedszkolakami.
Mieszkańcy nie są też należycie informowani o poziomie trujących zanieczyszczeń. Jeżeli normy są przekroczone w dni wolne od pracy, to mimo prawnego obowiązku, nikt takich danych nie przekazuje.
Takich gmin jak 10-tysięczny Poraj jest na Śląsku więcej. Bez mobilizacji każdej z nich województwo zamieszkiwane przez ponad 4,6 miliona osób, nigdy nie będzie oddychać zdrowym powietrzem.
–
Zdjęcie: Shutterstock/4K_HEAVEN