Kiedy rzeka Odra przeżywała swoją katastrofę, czułam bezsilność. Niedługo później zawitałam do izerskich gór, gdzie zobaczyłam grupę kilkudziesięciu młodych ludzi maszerujących do pobliskiego strumyka Tropami Tęczowego Wojownika z pieśnią o uleczenie wód, ławicą ryb i choreografią. Przypomnieli mi, że zawsze warto mieć w sobie wiarę w ten świat.
Bohaterowie kolejnego odcinka cyklu “Można Inaczej” są wychowankami ostatniego obozu Tropami Tęczowego Wojownika, który odbywa się w Polsce już od 17 lat. Latem, zawsze w bliskości dzikiej natury. Ich organizatorzy, Danuta Nowak (Dana) i Dariusz Matusiak (Ptasiek), to doświadczeni edukatorzy ekologiczni, prowadzący na co dzień Dom Spotkań Twórczych “Ptasia Dolina”.
Nazwa letnich zgromadzeń wywodzi się z legendy o tęczowych wojownikach. Według przekazów indiańskiego narodu Kri, opowiedziała ją jedna z kobiet przy ogniu. Wersji tej opowieści można znaleźć w internecie kilka, z ich zlepków stworzyłam taki skrót:
“Zniszczone lasy, ptaki w zanieczyszczonym powietrzu, ryby zatrute w strumieniach… Kiedy Ziemia będzie umierać powstanie nowe plemię, które swoją wiarę w nią okaże czynami, nie słowami. Będą nazywani Tęczowymi Wojownikami, łącząc wszelkie narody ludzi i ucząc sposobów na to, by Matka Ziemia pozostała święta na zawsze”.
Odnosząc się do niej, Dana i Ptasiek pokazują młodym, że czas przyjścia wojowników nie jest w przyszłości, ale właśnie teraz. A zatem bohaterami, na których czekamy, jesteśmy my sami.
Ich pieśni wzruszały straż leśną
Tutaj bycie wojownikiem nie oznacza więc prowadzenia walki lecz naukę odpowiedzialności i opieki o przyrodę, społeczność oraz siebie nawzajem. Przejawia się to w kręgach rozmów, dyskusjach, spacerach, grach terenowych, sztuce, czy myciu naczyń. Wojownik nie prowadzi walki, ale potrafi zabrać głos tam, gdzie powinien być usłyszany – przy wycinkach w Puszczy Białowieskiej, Turnickim Parku Narodowym, czy podczas zatrucia Odry. Wtedy jego oręż stanowi to, co trafia do serca – piosenka, taniec, obraz.
Aktywiści niejednokrotnie podkreślali w rozmowach z Daną i Ptaśkiem, że przekaz płynący od wychowanków obozu pomagał im trwać w działaniach. Ponoć wzruszał samych strażników pilnujących wycinek. Nie dziwię się. Pieśń o Odrze, którą młodzież stworzyła i zaśpiewała dla lokalnego strumyka podczas naszej wizyty, przejmująco wraca do mnie, gdy odwiedzam rzekę.
Można wyliczyć wiele aktywności i zajęć, którego doświadczają uczestnicy obozu. Bez względu na ich rodzaj, wszystkim przyświeca idea głębokiej ekologii. Dana, Ptasiek i pozostali wychowawcy starają się odbudować więzi międzyludzkie i ich połączenie z przyrodą, czego często brakuje w metropoliach. Dzięki tej wieloletniej pracy powstaje w Polsce wielopokoleniowa wspólnota ludzi, zainteresowana problemami współczesnego świata, która stale buduje nasz pomost z Ziemią.
Odra jako osoba prawna
Co jeszcze można zrobić dla Odry? W internecie trwa kampania na temat petycji do polskich władz w sprawie uznania Odry za osobę prawną. Artyści, naukowcy i aktywiści podkreślają w niej: „jestem rzeką, a rzeka jest mną”. Jak wyjaśnia organizator akcji Robert Rient, „człowiek, który nie może zabrać w swojej sprawie słyszalnego głosu. Nieprzytomna, niepełnosprawna, nieletnia – pozostaje osobą, którą prawo ma obowiązek chronić”. Rzeka takiego statusu w polskim prawie nie ma.
Czytaj także: Odra stała się autostradą wodną, gdzie zrzuca się ścieki. Mają plan, jak to zmienić
—
Scenariusz: Karolina Gawlik
Zdjęcia i montaż: Zygfryd Turchan