Zgodnie z ostatnimi decyzjami sejmu, w związku z brakiem dostępności paliw stałych przed nadchodzącym sezonem grzewczym, zawieszony został zakaz sprzedaży węgla brunatnego niespełniającego norm jakościowych oraz uniemożliwiono karanie przedsiębiorców za sprzedaż takiego paliwa. Już po paru dniach Polska Grupa Energetyczna ogłosiła, że wprowadza do obrotu detalicznego ten surowiec. Dlaczego spalanie węgla brunatnego w domowych instalacjach grzewczych to fatalny pomysł i jak to wpłynie na nasze zdrowie?
W Polsce około 55,5 proc., czyli 3,6 mln domowych źródeł ciepła stanowią kotły na węgiel i paliwa węglopochodne (dane z CEEB z 13.10.22). W ostatnich latach dzięki wysiłkom organizacji ekologicznych i aktywistów środowiskowych udało się wprowadzić normy jakościowe dla paliw stałych spalanych w gospodarstwach domowych. Zgodnie z treścią przepisów, które weszły w życie w 2020 r., ze sprzedaży wycofano muły i flotokoncentraty oraz miały węglowe najgorszej jakości. W 2021 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowało nawet projekt rozporządzenia, który miał zaostrzyć normy jakości paliw stałych sprzedawanych konsumentom do ogrzewania, m.in. zmniejszając udział siarki czy popiołu w węglu. Planowano także zmianę nazw „ekogroszek” i „ekomiał” na takie, które nie wprowadzają w błąd (ponieważ paliwa te z ekologią mają niewiele wspólnego). Jednak w ostatnich tygodniach resort zmienił swoje plany o 180 stopni i zamiast zaostrzać przepisy – zawieszono je.
Podpisana przez prezydenta RP zmiana ustawy o jakości paliw wprowadziła możliwość odstąpienia na czas do dwóch lat od norm jakościowych dla paliw stałych, jeżeli „wystąpią na rynku nadzwyczajne zdarzenia”. Początkowo z odstąpienia wyłączone zostały muły, flotokoncentraty oraz węgiel brunatny, ale w kolejnym kroku sejm przygotował poprawkę dopuszczającą ten ostatni. Mimo że senat uznał, że ze względu na brak związku z przedmiotem ustawy oraz pominięcie właściwego procesu legislacyjnego zmiany są niezgodne z Konstytucją, węgiel brunatny trafił do sprzedaży detalicznej. Do 30 kwietnia 2023 roku możliwy będzie zakup węgla brunatnego w limicie sześciu ton do domowych instalacji grzewczych nieprzekraczających mocy 1MW.
“Wiele wskazuje na to, że przepisy – zainspirowane pomysłem ministra Jacka Sasina – zostały przygotowane w ministerstwie klimatu, a następnie zgłoszone jako poprawka poselska do ustawy traktującej o innych zagadnieniach. Tym sposobem ominięto nie tylko konsultacje społeczne, ale także sporządzenie oceny skutków regulacji. A te będą niebagatelne. Przypomnijmy, że chodzi o dopuszczenie do sprzedaży węgla brunatnego, jednego z najbardziej zanieczyszczających paliw stałych. Trudno to nazwać inaczej niż psuciem prawa” – komentują dla SmogLabu radca prawny Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold oraz Bernard Swoczyna, ekspert ds. energetyki z Fundacji Instrat.
Dlaczego węgiel brunatny jest gorszy od węgla kamiennego?
Każde paliwo, z którego uzyskuje się ciepło w procesie spalania wiąże się z emisjami zanieczyszczeń powietrza. W przypadku instalacji na paliwa stałe, najmniejszą szkodę dla zdrowia (ze względu na największą wydajność i najmniejsze emisje zanieczyszczeń) wywierają kotły i piece o 5. klasie oraz spełniające wymagania Ekoprojektu, czyli unijnej dyrektywy dotyczącej klasyfikacji energetyczno-emisyjnych dla kotłów c.o. Te ostatnie stanowią jednak zaledwie 1,9 proc. łącznej liczby kotłów na paliwa stałe. Pozostałe – w dominującej większości – to instalacje pozaklasowe, w których spalać można “wszystko” (a więc i dopuszczony ostatnio węgiel brunatny).
Ze względu na wysoką wilgotność węgiel brunatny ma znacznie niższą kaloryczność – w przypadku surowca z Bełchatowa zawiera nawet do 50 proc. wody i ma ok. 8 MJ/t wartości opałowej. Oznacza to, że aby uzyskać tyle samo ciepła należy go spalić nawet trzy razy więcej niż węgla kamiennego. Kolejnym problemem może być także składowanie tego opału podczas sezonu grzewczego, gdyż będzie zamarzać przy temperaturach poniżej 0 st. Celsjusza.
Najbardziej niepokoi jednak skład chemiczny węgla brunatnego. Oprócz dużej wilgotności, odznacza się on wysokim zasiarczeniem (do 6 proc.) oraz popielnością (nawet do 50 proc.). Oznacza to, że podczas jego spalania przez komin do wdychanego przez ludzi powietrza trafiają emisje o znacznie wyższej zawartości tlenków siarki, rtęci czy popiołu. W połączeniu z niższą kalorycznością – a więc koniecznością spalenia kilkukrotnie większej ilości opału – oznacza to, że tej zimy z kominów wyleci wielokrotnie więcej trujących substancji, które mieszkańcy i mieszkanki Polski będą wdychać.
Sam sprzedawca tego typu węgla – koncern PGE GIEK – przyznaje na swojej stronie, że węgiel brunatny nie powinien być spalany w mniejszych ciepłowniach (czyli np. przez odbiorców indywidualnych), gdyż w przeciwnym razie wzrośnie problem smogu:
“Emisja SO2, NOx, pyłów oraz CO2 wynikająca z produkcji ciepła przez Elektrownię Bełchatów jest znacznie niższa, niż gdyby ciepło to zostało wyprodukowane przez kilka małych ciepłowni. Przesądza o tym okoliczność, że duże instalacje muszą spełniać znacznie ostrzejsze standardy emisyjne. Istotne znaczenie ma także fakt, że dzięki dostarczaniu ciepła mieszkańcom miasta Bełchatów przez Elektrownię Bełchatów, która jest relatywnie tania i niskoemisyjna, problem smogu i niskiej emisji związanej z indywidualnym ogrzewaniem budynków w mieście Bełchatów jest znikomy”.
Naukowcy i eksperci ochrony zdrowia ostrzegają przed skutkami trafienia węgla brunatnego do domowych pieców: “Dopuszczenie sprzedaży węgla brunatnego dla odbiorców indywidualnych to fatalny krok. Gorszym byłoby chyba tylko zezwolenie na palenie w piecach śmieciami” – komentuje dla Onetu prof. Piotr Kleczkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, autor książki “Smog w Polsce”.
„Spalanie węgla brunatnego w domowych instalacjach grzewczych to fatalny pomysł z punktu widzenia naszego zdrowia – ten rodzaj węgla jest najbardziej emisyjny, wskutek procesu jego spalania do powietrza dostają się ogromne ilości szkodliwych pyłów zawieszonych, tlenki siarki czy rtęć. Niestety obawiamy się, że tej zimy powietrze w Polsce będzie szczególnie zanieczyszczone, co bezpośrednio przełoży się na większą liczbę hospitalizacji, rozwoju chorób przewlekłych i zgonów” – ostrzega Weronika Michalak, dyrektorka HEAL Polska, organizacji analizującej wpływ czynników środowiskowych na zdrowie ludzi.
Czy powinniśmy przestać oddychać?
Zawieszenie norm jakościowych dla paliw stałych oraz osłabienie narracji antysmogowej doprowadzi do tego, że zanieczyszczenie powietrza osiągnie tej zimy prawdopodobnie niespotykaną w ostatnim dziesięcioleciu skalę, a w piecach spalany będzie nie tylko węgiel brunatny, ale prawdopodobnie również odpady, przy cichym przyzwoleniu władz.
Jak ocenia Michalak, obecna polityka to wynik “wieloletnich zapóźnień i zaniedbań w obszarze transformacji energetycznej ku czystszym źródłom energii i oszczędności energii”.
Konsekwencje zdrowotne będą dramatyczne, zwłaszcza dla najbardziej narażonych grup, jak osób starszych, kobiet czy dzieci. Zaledwie kilka dni temu naukowcy ze Szkocji i Belgii opublikowali wyniki badania, w którym udowodnili, że cząstki sadzy mogą przenikać do płuc, wątroby i mózgu płodów.
“Zamiast korzystać z odnawialnych źródeł, będziemy truć polskie powietrze i wdychać ogromne ilości szkodliwych substancji, które będą nam po prostu psuć zdrowie. Jest to szczególnie niebezpieczne dla dzieci, osób starszych, kobiet w ciąży i par planujących w najbliższym czasie potomstwo. Ale szkoda na zdrowiu będzie dotyczyła nas wszystkich i w wielu przypadkach będzie po prostu nieodwracalna” – dodaje dyrektorka HEAL Polska.
Czy zatem pozostaje nam coś innego, niż uzbroić się w maseczki antysmogowe i oczyszczacze powietrza na tę zimę? Osoby posiadające pozaklasowe kotły mogą nadal w każdej chwili skorzystać z dofinansowania i wymienić źródło ciepła na nisko- lub zeroemisyjne (np. pompę ciepła), a także docieplić dom, co pozwoli znacznie zredukować potrzebną ilość opału. Wszystkim innym pozostaje natomiast zagłosowanie w przyszłym roku na takich polityków, którzy poważnie traktują problem zanieczyszczenia powietrza i jego wpływu na zdrowie publiczne. I nadzieja, że najbliższa zima będzie niezbyt mroźna.
Źródło: Informacja prasowa HEAL Polska.
Fot. Shutterstock.