„Protestujemy przeciwko bierności rządów, które doprowadziły nas tutaj — do kryzysu energetycznego. Dla naszego bezpieczeństwa musimy stać się niepodległym energetycznie państwem. Nikt nie może nam grozić odcięciem od prądu lub ciepła!” – przekonują działaczki i działacze Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (MSK). Na ulice wyszli jednocześnie w ośmiu polskich miastach. Oprócz największych ośrodków i miast uniwersyteckich manifestacja odbyła się w także w mniejszych miastach jak Nowy Sącz, czy Gorzów Wielkopolski.
Młodzież pojawiła się na ulicach Warszawy, Katowic, Wrocławia, Poznania, Szczecina, Nowego Sącza, Łodzi, Gorzowa Wielkopolskiego i Gdańska. Jednym z motywów przewodnich piątkowych wydarzeń była nadchodząca zima i ryzyko zimnych kaloryferów. MSK przytoczyło dane CBOS z których wynika, że co 6 mieszkaniec Polski może tej zimy marznąć we własnym domu. To aż 7 milionów obywateli.
– Nie znaleźlibyśmy się w tej sytuacji gdyby nasze rządy sukcesywnie wprowadzały sprawiedliwą transformację energetyczną, opartą o odpowiedzialne źródła energii. Brak wsparcia i blokowanie alternatyw dla węgla, przy jednoczesnym wygaszaniu rodzimej jego produkcji, doprowadziło nas do katastrofy! – podkreślają aktywiści z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
Przedstawiciele młodzieżowego ruchu przypominają, że aby pozostać suwerennym państwem trzeba inwestować w niezależne, niskoemisyjne źródła energii. – Czas postawić na zieloną niepodległość! – wzywają.
Zimowe warunki nie powstrzymały młodych
Jak wyglądały piątkowe strajki? – Wydarzenia standardowo przebiegły spokojnie, warunki były nie najlepsze, bo zimowe – mówią nam przedstawiciele MSK. Jednak podkreślają, że wiele osób chętnie zaangażowało się w wydarzenie.
– Wiadomo każdy strajk to inne doświadczenie. Dziś przemaszerowaliśmy w 8 miastach. Skupiliśmy się na COP-ie (Konferencja ONZ ws. zmian klimatu), który dziś ma swój ostatni dzień w Egipcie. Wyjątkowo poruszyliśmy też temat zielonego patriotyzmu. Globalne Południe już odczuwa tego skutki i musimy teraz zadbać o to, aby te osoby nie utraciły swojego domu, podobnie jak my w trakcie zaborów. Nasza kultura narodowa jest mocno zakorzeniona w cierpieniu, jakiego doświadczyliśmy. Dojrzałe jest więc empatyzować z tymi, którzy ten dom mogą utracić bezpowrotnie przez katastrofę klimatyczną – mówią działacze MSK w rozmowie z redakcją SmogLabu.
Strajk Klimatyczny odbył się także w Nowym Sączu, który jest najmniejszym ośrodkiem spośród wszystkich, które brały udział w piątkowych wydarzeniach. Udało nam się porozmawiać z lokalną działaczką – Oliwią Kamińską.
„Każda z nas wkłada w to dużo serca”
Maciej Fijak, SmogLab: Czy trudno zebrać osoby na protest w mniejszym mieście?
Oliwia Kamińska, MSK Nowy Sącz: Zebrać ludzi w mniejszych miastach jest bardzo trudno, nie tylko dlatego, że jest mniej mieszkańców. Młodzież ogólnie jest mniej zaangażowana w sprawy. Szczególnie w sprawy polityczno-społeczne, ponieważ nie czuje sprawczości. W miastach takich jak Warszawa politycy są na wyciągnięcie ręki. Nowy Sącz nie jest miastem popularnym wśród studentów, więc wiele osób, które działały jeszcze kilka lat temu, wyprowadziły się, zostawiając wszystko licealistom, większości poniżej 18 roku życia.
Dołączenie do ogólnopolskiego ruchu, takiego jak MSK, to otwarcie drzwi na cały kraj i możliwość poznania ludzi z drugiego końca Polski.
Oliwia Kamińska, MSK Nowy Sącz
Kto walczy o klimat w Nowym Sączu?
Osoby które decydują się przyjść na strajk lub dołączyć do MSK, są osobami, którym naprawdę zależy. Nie jesteśmy w stanie zrobić tyle, ile większe grupy, w większych miastach. Ale gdy już coś robimy – każda z nas wkłada w to dużo serca i robimy to razem.
„Największą popularnością cieszyła się belgijka”
Jak wyglądał dzisiejszy protest, jesteście zadowoleni?
Protest przebiegł lepiej, niż się spodziewałyśmy. Gdy jest mniej ludzi, wydaje się, że trudniej osiągnąć “strajkowy klimat”. Jednak osoby, które przyszły, pojawiły się bo są naprawdę zaangażowane. Strajk został przeprowadzony w formie pikiety na nowosądeckich Plantach. Rozpoczął się przemówieniem, później odczytałyśmy postulaty i skandowałyśmy wraz z tłumem hasła. Po oficjalnej części ludzie zostali porozmawiać o klimacie, wziąć naklejki, śpiewać i tańczyć. Największą popularnością cieszyła się belgijka, którą tańczyliśmy, blokując trasę przechodniom. Dzięki temu mogłyśmy porozmawiać z prawie każdym kto się pojawił, opowiedzieć dokładniej o tym kim jesteśmy i co robimy. Kilka osób zapytało nas o dołączenie. Czuło się wspólnotę i radość. Strajk trwał godzinę i zakończył się o 11.
Czy masz jakieś porady dla osób z mniejszych miast, które chciałyby, tak jak Wy, walczyć o sprawiedliwość klimatyczną?
Żeby zacząć taką działalność trzeba być naprawdę zdeterminowanym. Być przygotowanym na to, że nie każda akcja zakończy się sukcesem, czego nie można brać do siebie. Im więcej akcji, tym idea zostanie bardziej rozpowszechniona. Młodzi ludzie często nie zdają sobie sprawy z wagi kryzysu i również potrzebują edukacji. W małych miejscowościach ludzie zaczną was rozpoznawać za waszą pracę, co ma swoje plusy i minusy. Aktywizm to jedno, ale bezpieczeństwo powinno być najważniejsze. Najłatwiej zacząć z pomocą swoich przyjaciół, chociaż nie każdy kto jest zaangażowany od razu musi być członkiem. Często lepiej zapraszać swoich najbliższych w formie pomocy lub wsparcia niż angażować każdego kogo się zna. Dołączenie do ogólnopolskiego ruchu, takiego jak MSK, to otwarcie drzwi na cały kraj i możliwość poznania ludzi z drugiego końca Polski.
Zdjęcie tytułowe: Daniel Petryczkiewicz