Choć zeszłoroczna susza dotknęła Włochy w sposób wyjątkowo dotkliwy, istnieje poważne zagrożenie kolejną. Nałoży się na nią efekt słabej zimy, a szczególnie słabych opadów śniegu w górach. U nas też sytuacja nie wygląda dobrze. Choć śniegu w górach jest dużo, to na zachodzie Polski śniegu prawie w ogóle nie było.
Susza wciąż trzyma Włochy w uścisku
Okres letni jeszcze się nie zaczął, a sytuacja hydrologiczna Włoch jest nadal zła. Najdłuższa rzeka Włoch Pad na wielu odcinkach ma niezwykle niski poziom wód, w niektórych miejscach nadal widać łachy. W pobliżu Mediolanu (miasto Pawia) wysokość wody jest o 3,3 metra niższa niż zwykle o tej porze roku. Sytuacja jest praktycznie taka sama, jak latem. Poziom wody w jeziorze Garda przez całą zimę pozostawał bardzo niski, i sytuacja do tej pory się nie zmieniła. To najgorsza od co najmniej 35 lat sytuacja. Nawet Wenecja doświadczyła skutków długotrwałej suszy na północy Włoch.
„Nic się nie zmieniło od 2022 roku”, powiedział Luca Mercalli, prezes Włoskiego Towarzystwa Meteorologicznego. „Nadal jesteśmy w sytuacji deficytu… poczekajmy na wiosnę, która jest zwykle najbardziej deszczowym okresem dla doliny Padu. Istnieje duża możliwość, że opady w kwietniu i maju mogą to zrekompensować – to ostatnia nadzieja. Jeśli nie będziemy mieli wiosennych opadów przez dwa kolejne lata, wtedy będzie to pierwszy taki przypadek w historii”, dodał.
Czytaj również: Gigantyczna susza w dolinie Padu. “Zagrożona 1/3 produkcji żywności”
Za małe opady
Sytuacja byłaby inna, gdyby w górach padało dużo śniegu. Opady śniegu, które wystąpiły w Alpach, były niższe nawet w stosunku do lat 2011-2021. Ilość zgromadzonej w postaci śniegu wody we włoskich Alpach jest o 70 proc. mniejsza niż powinna. Blisko połowa Piemontu nadal jest dotknięta poważnym deficytem opadów. Na taką sytuację przyczyniła się nie tylko obecna zima, ale warunki jakie panowały w całym 2022 roku. Włoska Narodowa Rada Badań (CNR) poinformowała, że opady na północy były niższe o 40 proc. w 2022 roku, a ich niedobór od początku 2023 był znaczący. W całych Włoszech średnie opady były 30 proc. niższe niż być powinny. To efekt postępującego ocieplenia klimatu. Temperatury we Włoszech wzrosły o 1oC w stosunku do lat 1990-2020.
Powyższe mapy przedstawiają sytuację. Tam, gdzie występuje kolor żółty czy pomarańczowy, tam opady były niewystarczające, by złagodzić skutki suszy. Tam, gdzie kolory są zielone opady były wystarczające, by złagodzić skutki suszy lub nie dopuścić do jej powstania. Sytuacja lepiej wygląda na południu Włoch. Trzeba jednak brać pod uwagę fakt, że to północna część kraju jest ważnym obszarem rolniczym. Dolina Padu ma duże znaczenie w produkcji żywności nie tylko w skali kraju, ale i całej Europy. „Tej zimy było mało deszczu”, ostrzegł Stefano Mancuso, profesor arborystyki na Uniwersytecie we Florencji.
Natomiast tam, gdzie występowały opady deszczu, często miały postać silnych ulew, które nie pomogły zażegnać problemu. Zamiast tego występowały osunięcia ziemi, a nawet lawiny błotne.
Obawy o przyszłość
Z powodu zaistniałej sytuacji istnieją duże obawy, szczególnie wśród rolników. „Ta zima była bardzo sucha, ponieważ nawet w górach spadło bardzo mało śniegu, a zbiorniki są na historycznie niskim poziomie, więc prawdopodobnie powtórzy się ta sama sytuacja, co w 2022 roku”, oświadczył Stefano Greppi, szef stowarzyszenia rolników w Pawii.
Coldiretti, największe włoskie stowarzyszenie rolników, poinformowało, że susza w zeszłym roku spowodowała szkody w produkcji rolnej o wartości 6 mld euro. Jeśli sytuacja z suszą nie zostanie zażegnana, zagrożona będzie jedna trzecia produkcji rolnej kraju. Dyrektor Coldiretti Umberto Bertolasi domaga się uznaniu stanu klęski żywiołowej. „Uprawy, które najbardziej ucierpiały, to ryż i kukurydza. W niektórych przypadkach nie można było nic zebrać, nawet gdy udało nam się nawodnić ziemię. Nastąpił nieoczekiwany spadek plonów o 30 proc. z powodu wysokich temperatur i niepełnego rozwoju kolb”.
Sytuację włoskiego rolnictwa pogorszyły także konsekwencje inwazji Rosji na Ukrainę, co podbiło ceny żywności, a przede wszystkim koszty produkcji rolnej. Poza skutkami zmian klimatycznych stowarzyszenie Coldiretti wyraża także swoje obawy ze względu na konkurencyjność innych państw, z których do Włoch sprowadzane są produkty rolne. Przykładem są orzechy laskowe sprowadzane z Turcji, które zbierane są przez ludność kurdyjską. Kurdowie w Turcji są tanią siłą roboczą, którą kraj ten wręcz wyzyskuje. Albo też chińskie gruszki Nashi, które Włochy importują, a jak wiemy, w Chinach koszt produkcji także jest bardzo niski. Z kolei w przypadku pomidorów koktajlowych problem stawia Kanada, która chce, by pomidory te były traktowane bromkiem metylu. Chodzi o fumigację owoców, co we Włoszech jest zakazane.
Jak podaje Coldiretti jedyna na chwilę obecną pozytywną informacją jest to, że w 2022 roku eksport owoców i warzyw przyniósł dobre zyski – przekroczył 10 mld euro.
U nas też jest źle, bo nie ma przyzwoitej zimy
Ze względu na ocieplający się klimat, zimy w Polsce są coraz słabsze. Pada coraz mniej śniegu, który jest potrzebny, by woda mogła się regularnie odkładać i gromadzić się w glebie oraz w zbiornikach wodnych. Nic dziwnego. O ile grudzień dawał jakąś nadzieje, to inaczej było w kolejnych miesiącach. Jak podaje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGiW) styczeń 2023 był czwartym najcieplejszym w historii pomiarów. Średnia temperatura była 4oC wyższa od średniej 1990-2020. Luty także zapisze się jako jeden z najcieplejszych miesięcy w historii pomiarów mimo chłodnej jego końcówki.
Czytaj również: Brak zimy w zimie odczuwają lasy, tracą też rolnicy
Sytuacja wygląda więc źle. Choć na południu i na wschodzie Polski spadło tej zimy całkiem dużo śniegu, to tego samego nie można powiedzieć o zachodniej części kraju. Najgorzej jest w północno-zachodniej części kraju. W Szczecinie skumulowana ilość śniegu w okresie od połowy listopada do 21 lutego wyniosła jedynie 4 cm, w Gorzowie 25 cm, co też jest bardzo małą wartością. W Słubicach wartość ta wyniosła 28 cm, a w Poznaniu 30 cm.
To zdecydowanie za małe wartości, nie pozwalające na uzupełnienie zasobów w głębszych warstwach gleby. Teraz na powierzchni ziemi nie widać suszy. Widać kałuże, błoto, bez śniegu oczywiście. Powyższe mapy pokazują, że wcale nie jest dobrze. O ile wierzchnia warstwa gleby jest nasączona przez opady, głównie deszczu, to głębsze warstwy już nie. Spadło za mało śniegu, a jesień była zbyt sucha, by woda mogła trafić w odpowiedniej ilości w głębsze warstwy. W rezultacie w zachodniej części Polski, głównie w Wielkopolsce poziom wilgotności gleby jest niższy niż 50 proc. Na niektórych obszarach to tylko 40 proc. W pozostałych częściach Polski też nie jest idealnie. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Obie mapy powinny być całe w odcieniach niebieskich, a nie zielonych.
Susza szybko wrócić
Błoto i kałuże są mylące. Taka sytuacja szybko się zmieni. Jeśli w marcu będzie mało padać, a przy temperaturach rzędu 10-15oC będzie słonecznie, ziemia zacznie szybko wysychać. Wtedy szybko rozwinie się posucha. Będzie to miało swoje konsekwencje. „Od 2015 roku mamy w naszym kraju permanentną suszę, która zajmuje coraz większy obszar. Mówimy o suszy meteorologicznej, która później przeradza się w suszę rolniczą lub glebową”, powiedział Grzegorz Walijewski z IMGiW. „Z suszy rolniczej tworzy się susza hydrologiczna, czyli spada poziom wody w rzekach i jeziorach”, dodał. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że tegoroczna wiosna i lato będą w miarę wilgotne. Biorąc jednak pod uwagę postępujące ocieplenie klimatu, jest to pobożne życzenie.
–
Zdjęcie: Shutterstock/Pedro Gutierrez-Bocci