Szefowa resortu klimatu i środowiska podpisała rozporządzenie przedłużające — po raz kolejny — stan, w którym stosowanie norm jakości dla paliw stałych pozostaje zawieszone. Oznacza to, że sprzedawany w Polsce węgiel nadal nie będzie musiał spełniać parametrów, jakie obowiązywały przed lipcem 2022 roku. Zawieszenie norm jakości węgla budzi obawy o to, czym będziemy oddychać w nadchodzącym sezonie grzewczym.
Nowe rozporządzenie w sprawie jakościowych norm węgla pojawiło się w Dzienniku Ustaw z datą 1 sierpnia 2023 roku i weszło w życie w momencie ogłoszenia. W praktyce oznacza to ciągłość obowiązywania zawieszenia, na które zdecydowano się w ubiegłym roku. Miało to miejsce kilka miesięcy po rosyjskiej agresji na Ukrainę i w obliczu embarga na węgiel sprowadzany z Federacji Rosyjskiej.
Według nowego rozporządzenia stan ten będzie obowiązywać do końca 2023 roku. Obejmie więc okres przed zbliżającym się sezonem grzewczym, jak również jego część.
Począwszy od lipca 2022 roku, zawieszone pozostają normy węgla, które obowiązywały wcześniej. Konkretnie chodzi o parametry, które określają jakość paliw z przeznaczeniem do wykorzystywania w gospodarstwach domowych, jak również w instalacjach spalania o nominalnej mocy cieplnej do 1 MW. Dotyczą m.in. dopuszczalnej zawartości siarki w węglu.
Od początku decyzja budziła obawy o skutki zdrowotne, z jakimi będzie wiązać się „odstąpienie od stosowania” dotychczasowych norm.
Zanieczyszczenie powietrza. Węgiel niespełniający norm to większe zagrożenie dla naszego zdrowia
W Polsce to tzw. niska emisja, czyli spalanie węgla i drewna w domowych kotłach, jest najistotniejszą przyczyną smogu. Roczną liczbę przedwczesnych zgonów, związanych ze złą jakością powietrza, szacuje się najczęściej na ok. 45 tysięcy. Najnowsza wiedza naukowa sugeruje jednak, że może być ona bliższa 52-56 tysiącom.
Krytyczne głosy w tym kontekście pojawiły się przed rokiem, jak również w maju 2023 roku. Wówczas po raz pierwszy przedłużono stan zawieszenia norm.
– Zawieszenie norm jakości węgla jest błędem i będzie działać na szkodę mieszkańców Polski. Spalanie węgla, który nie spełnia żadnych parametrów jakościowych, skutkuje bardzo wysoką emisją zanieczyszczeń do powietrza – mówił SmogLabowi Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, gdy okres zawieszenia przedłużano do końca lipca.
Zgromadzony przed rokiem węgiel wciąż dostępny
Przed rokiem rząd starał się sprowadzać węgiel drogą morską z różnych kierunków. Powodem były zmiany rynkowe, związane przede wszystkim z sankcjami, jakimi objęto Federację Rosyjską.
W tym roku takie działania miałyby nie być potrzebne. We wtorek na konferencji prasowej przekonywał o tym Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych. – Sytuacja na rynku węgla jest stabilna. Dlatego nie planujemy w tym roku interwencyjnego zakupu czy interwencyjnego importu węgla tak jak rok temu – mówił Rabenda.
- Czytaj także: „Sprowadzano węgiel taki, jaki udało się znaleźć. Nie patrząc szczególnie na jego parametry”
W oficjalnym komunikacie resort chwali się, że przed rokiem „spółki Skarbu Państwa […] zabezpieczyły w kraju węgiel w ilości wystarczającej, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Polakom”. Równocześnie zwrócono uwagę, że „zapotrzebowanie okazało się zdecydowanie niższe, niż prognozowano, stąd w niektórych gminach jest on jeszcze do kupienia”.
Kwestia zawartości siarki w węglu z jednej z kopalń
Na kwestię węgla, który posiadają gminy, zwrócił uwagę także resort klimatu, odnosząc się do niej w uzasadnieniu do wspomnianego rozporządzenia. Był to jeden z argumentów za przedłużeniem zawieszenia stosowania norm. Cytujemy najnowszą wersję, która dostępna jest na stronach Rządowego Centrum Legislacji w momencie przygotowywania artykułu.
W dokumencie czytamy m.in., że „na składowiskach w gminach w dalszym ciągu pozostaje 64,3 tys. ton węgla, który został przez nie zakupiony od spółek Skarbu Państwa, podczas obowiązywania rozporządzenia w sprawie odstąpienia od stosowania wymagań określonych w przepisach rozporządzenia w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych”. Zwrócono przy tym uwagę na „ryzyko braku możliwości wprowadzenia do obrotu po 31 lipca 2023 r. węgla, jeżeli jego parametry będą odbiegać od tych określonych w rozporządzeniu”.
Pojawia się przy tym kwestia jednej z polskich kopalń i jakości dostarczonego przez nią surowca. „Jednocześnie bez wprowadzenia odstępstwa pod znakiem zapytania staje sprzedaż węgla opałowego przez LW Bogdanka, ze względu na zawartość siarki, która oscyluje na granicy dopuszczalności” – czytamy. Podkreślono przy tym, że LW Bogdanka „wniosła znaczny wkład w dostarczenie gminom węgla w tym rejonie Polski (w części wschodniej kraju — przyp. red.) w minionym sezonie grzewczym”. Jak podano, było to możliwe dzięki odstąpieniu od stosowania wspomnianych wymagań.
_
Zdjęcie: Krzysztof Winnik / Shutterstock.com