Jest nieduża, powoli się kręci, a na jej podstawce widać symbole chemiczne związków, które wdychamy razem z zanieczyszczonym powietrzem. W środku aniołki – trzy odwrócone do wnętrza plecami, a jeden – ten w centrum – z czarnymi, zabrudzonymi skrzydłami. Tak wygląda jedna z krakowskich szopek, która trafiła na tradycyjny coroczny konkurs.
Stworzył ją Andrzej Ożóg, który już czwarty raz z rzędu zaskakuje komisję konkursową (była już też szopka zamknięta w kieliszku nawiązująca do kampanii Zachowaj Trzeźwy Umysł czy na plastrze woskowym mająca uświadomić, ze bez pszczół nie przeżyjemy).
– Te szopki robią się u mnie same, przez przypadek. Zwykle to 48 godzin tworzenia i obmyślania, na ostatnią chwilę. Ale zawsze chcę, żeby one o czymś mówiły, jakoś edukowały – opowiada Andrzej Ożóg. Mieszka w podkrakowskich Mogilanach, a na co dzień prowadzi własną firmę. Nic z ruchami ekologicznymi ani sztuką nie ma wspólnego. Oprócz wrażliwości na przyrodę i jej ochronę.
– Smog jest ogromnym problemem, naprawdę ważnym. Mam znajomych onkologów, którzy opowiadają straszne historie o pacjentach z nieodwracalnymi zmianami, na przykład w płucach. Mówią mi: powiedziałem mu o diagnozie tak, żeby choć iskierka nadziei pozostała. Dużo ostatnio odbyłem takich rozmów z lekarzami, stąd pomysł na szopkę. – mówi Ożóg.
Zainspirował go też rysunek Andrzeja Mleczki z Lajkonikiem z maską gazową na twarzy.
Początkowo szopka miała być teatrem cieni, odbijanym na białym pergaminie. Ale w ręce jej twórcy wpadł kawałek starego komina, który idealnie nadawał się na dach małej budowli.
– Klasyczne szopki są ładne i kolorowe, ale od ponad 70 lat takie same. Ja chciałem czegoś innego. Oczywiście, nie uderzając w Muzeum Historyczne i jego tradycję. Zresztą za każdą szopką stoi człowiek, jego ręce, które tworzą coś małego i pięknego. Ale mnie nachodzą takie inspiracje ekologiczne, które komisja konkursowa bez problemu dopuszcza do wyborów najładniejszej szopki. Z tym, że nigdy nic nie wygrałem – śmieje się Ożóg.
Dodaje, że ludziom się jego ekstrawagancje podobają. A nawet jeśli nie podobają, to przynajmniej zwracają na nie uwagę. Bo Andrzej Ożóg chciałby, żeby jego szopki zmusiły do choć chwili przemyśleń. – Wszyscy mówią: o, smog. Znowu mgła, smog. I wzruszają ramionami, bo co zrobić A tu nie wystarczy wiedzieć, że smog jest. Trzeba działać! – mówi.