Palenie to kosztowna rozrywka, ale w Polsce można oddawać się jej za darmo. Przykładowo, mieszkańcy Krakowa pod postacią smogu wdychają „równowartość” ok. 3,7 tys. papierosów rocznie. To nie jedyny powód, by zerwać z nikotyną. Najnowsze badania dowodzą, że dym tytoniowy blokuje zdolność płuc do regeneracji, co stanowi kluczowy mechanizm w rozwoju przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP) – czwartej największej przyczyny zgonów na świecie.
Czasopismo „American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine” opublikowało wyniki badania, które rzucają nowe światło na mechanizmy odpowiedzialne za rozwój jednej z najbardziej zabójczych chorób przewlekłych: choroby obturacyjnej płuc. Fakt, że kluczową rolę odgrywają tu papierosy, nie jest zaskakujący. Ciekawe jest natomiast to, na czym polega ta rola – i dlaczego palenie tytoniu w połączeniu z wdychaniem smogu może mieć ponure następstwa.
Zadymione płuca się nie regenerują
Mówiąc w skrócie, chodzi o blokowanie szlaku sygnalizacyjnego umożliwiającego regenerację płuc. Nasze „miechy”, podobnie jak inne organy ludzkiego ciała, posiadają zdolność „samonaprawy” (niestety nie jest ona nieograniczona), wynikającą z homeostazy, czyli zdolności utrzymywania kluczowych parametrów organizmu na stałym poziomie. Bez niej nie mogłyby sprawnie i trwale funkcjonować, ponieważ regularnie wchodzą w kontakt ze szkodliwymi czynnikami, np. zanieczyszczeniami powietrza, toksynami obecnymi w żywności itp. W POChP ta zdolność zostaje upośledzona. Płuca nie są w stanie dłużej się regenerować, co skutkuje postępem choroby.
Grupa naukowców z dwóch niemieckich placówek badawczych: Helmholtz Zentrum München i German Center for Lung Research poświęciła kilka lat na analizę mechanizmów odpowiadających za rozwój POChP i odkryła, że problem tkwi w pojedynczym związku chemicznym. Chodzi o tzw. białko Frizzled 4, należące do rodziny receptorów sprzężonych z białkiem G, biorącym udział w przekaźnictwie hormonalnym. Cząsteczki Frizzle 4 zlokalizowane są na powierzchni komórek płucnych i odpowiadają za ich regenerację za pośrednictwem tzw. szlaku sygnalizacyjnego Wnt. Jednak pod wpływem kontaktu z dymem tytoniowym białka Frizzle 4 znikają z powierzchni komórek – wskutek czego zmniejsza się zdolność płuc do regeneracji.
Punktem wyjścia badania były obserwacje dotyczące tkanek płucnych pacjentów cierpiących na POChP, a w szczególności palaczy. U osób uzależnionych od tytoniu wykryto znacznie mniejszą liczbę receptorów Frizzle 4 niż u osób niepalących. Następnie przeprowadzono badania na hodowlach komórek, które wykazały, że dym tytoniowy niszczy białka Frizzle 4 i blokuje szlak sygnalizacyjny Wnt, ograniczając możliwość „samonaprawy” uszkodzonych tkanek.
Papierosy plus smog – zabójcze „kombo”
Palenie papierosów stanowi główną przyczynę rozwoju POChP i odpowiada za ok. 90 proc. przypadków zachorowań. Jednak przytoczone badanie sugeruje, że palenie może również wzmacniać rolę innych szkodliwych dla układu oddechowego czynników – takich jak smog – w rozwoju POChP. Po sezonie grzewczym, który odbija się na zdrowiu naszych płuc, przychodzi kilka miesięcy wytchnienia, w trakcie których drogi oddechowe mają czas na częściową regenerację. Jak jednak wynika z ustaleń niemieckich naukowców, palacze mogą skorzystać na „wakacjach od smogu” w znacznie mniejszym stopniu niż osoby niepalące.
Z badań nie dowiadujemy się, jakie konkretnie związki zawarte w dymie tytoniowym zaburzają zdolności regeneracyjne płuc. A szkoda – bo wiele substancji zawartych w „oparach” papierosów obecnych jest również w zanieczyszczeniach powietrza. Niewykluczone zatem, że niektóre „frakcje” zimowego smogu mogą oddziaływać na nasz układ oddechowy w podobny sposób – blokując szlak sygnalizacyjny umożliwiający regenerację płuc i prowadząc do rozwoju POChP.
W Polsce na chorobę obturacyjną cierpi około dwóch milionów osób, a umiera z jej powodu około 15 tys. rocznie. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (TUTAJ) stanowi ona czwartą przyczynę zgonów (po chorobach serca, udarach i infekcjach dolnych dróg oddechowych) na świecie. W 2015 r. jej „żniwo” wyniosło 3,5 miliona osób (dla porównania: w tym samym roku wypadkach drogowych zginęło „tylko” 1,3 miliona ludzi).
Niestety POChP nie jest chorobą łatwą do szybkiego zdiagnozowania, ponieważ na wstępnym etapie rozwoju nie daje charakterystycznych objawów. Zaczyna się od porannego kaszlu, odkrztuszania flegmy i wolno narastającego uczucia duszności. Początkowo pojawia się ono podczas wysiłku fizycznego, z biegiem czasu znacznie się nasila, utrudniając wykonywanie codziennych czynności. Ze względu na podobieństwo niektórych symptomów POChP bywa mylona z astmą i chorobami układu krążenia. Brak właściwego rozpoznania opóźnia leczenie – często do momentu, gdy jest na nie za późno.
Palenie się nie opłaca
Na marginesie charakterystyki badania jego autorzy zwrócili uwagę na problem natury ekonomicznej związany z POChP. W 81-milionowych Niemczech na tę chorobę cierpi 10–12 proc. osób powyżej 40. roku życia (według różnych szacunków problem może dotyczyć od 1,9 do 13,2 proc. całej populacji tego kraju, czyli od 1,5–10,7 miliona osób). Eksperci „wyceniają” roczne koszty ekonomiczne z tego tytułu na sześć miliardów euro rocznie. W Polsce, przy 2 milionach chorych, mniejszej wydajności pracy i niższych kosztach funkcjonowania służby zdrowia, straty zapewne są niższe, ale – jeśli oprzeć się na przytoczonych rachubach – z dużym prawdopodobieństwem sięgają sumy dziewięciocyfrowej. To rząd kwot, o które warto walczyć – intensyfikując walkę ze smogiem.
Powalczyć warto też z nałogiem, szczególnie że nieuchronnie zbliża się kolejny sezon grzewczy. Można w ten sposób oszczędzić nie tylko płuca, ale i pieniądze, które pochłaniają podatki oraz stanowiąca dodatek do nich cena detaliczna papierosów.
Fot. flickr.com/volver-avanzar !!!