– Kurczętom płci męskiej, które na obrotowym taśmociągu zostaną żywcem zmielone, towarzyszy gigantyczny stres i strach. Kurczaki najpewniej odczuwają panikę, co generuje cierpienie psychiczne, choć nie mają świadomości, że zaraz umrą. Ale to nie wyklucza faktu, że cierpią, że są ciężko wystraszone i często cieleśnie obolałe – mówi dr hab. Marcin Urbaniak, prof. w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, bioetyk, kognitywista i weganin.
W Polsce co roku zabija się ponad miliard kurczaków. Według Głównego Urzędu Statystycznego prawie 98 proc. z nich żyje w hodowlach przemysłowych, to znaczy takich, które liczą ponad 10 tys. osobników. Statystycznie każdy z nas zjada rocznie prawie 30 kilogramów mięsa tych zwierząt, co sprawia, że kurczak jest najpopularniejszym rodzajem mięsa w naszym kraju.
Około połowy krajowej produkcji idzie na eksport. Fermy przemysłowe, oprócz jednoznacznie szkodliwego wpływu na środowisko, są także miejscem cierpienia zwierząt na masową skalę, a metody ich uśmiercania dalekie są od tych uznawanych za humanitarne.
Profesor Urbaniak: zabijanie kurczaków to potworna tortura
– To jest potworna tortura, której nie potrafimy sobie wyobrazić. Wbrew przekonaniom producentów mięsa, to nie jest humanitarne pozbawianie życia, na podobieństwo nagłego przecięcia rdzenia kręgowego. Agonia przeciąga się na długie sekundy, może nawet minuty – tego nie wiemy – tłumaczy naukowiec. Zaznacza, że użytkowego podejścia do zwierząt nie da się usprawiedliwić żadnymi względami, nawet ekonomicznymi. Tymczasem wspomniane dane wskazują, że Polska jest unijną liderką produkcji drobiu. Zajmuje też trzecie miejsce wśród największych światowych eksporterów drobiu. W pierwszej połowie 2023 r. nasz kraj wyeksportował ponad 1 mln ton drobiu. Tak wynika z raportu Strategy&.
Kurczaki także za życia są dosłownie stłoczone w skandalicznych warunkach. – Pracownicy [ferm] bardzo często obchodzą się z nimi brutalnie, co wiemy ze śledztw prowadzonych na fermach i nagrań, które ujawniają aktywiści.
Potworna tortura w imię nuggetsów. Tak odwracamy wzrok od problemu
– Osoby spożywające mięso i mające o sobie bardzo dobre mniemanie to bardzo powszechne zjawisko. Można powiedzieć, że codzienna dieta i regularnie powtarzane nawyki czy konsumpcyjna rutyna dnia codziennego nie są w żaden sposób związane ze sposobem, w jaki sami siebie oceniamy. Robimy to poprzez subiektywnie kluczowe epizody w swoim życiu, które wywierają na nas duże wrażenie emocjonalne – dodaje prof. Urbaniak.
Czyli jakie? – Interpretujemy siebie przez pryzmat – w naszym mniemaniu – istotnych zmian i długoterminowych wyborów, zachodzących w naszym życiu: egzaminy, awanse, ceremonie, osiągnięcia, wspinanie się po szczeblach uznania społecznego – mówi zapytany przez SmogLab prof. Urbaniak.
Natomiast często nie zwracamy uwagi na, oczywiste w naszej ocenie, codzienne nawyki. – One są dla nas tak banalne, że w żaden sposób nie łączymy ich z wystawianiem świadectwa na swój własny temat. Osoby spożywające mięso, czy robiące inne rzeczy, które są krytykowane na przykład przez ruchy ekologiczne (jak plastik w codziennych zakupach, częste latanie samolotem, jazda wysokoemisyjnym samochodem na krótkie dystanse, ale też wspieranie eksploatacji zwierząt poprzez kupowanie naturalnych futer itp.), nie łączą tych pojedynczych aktów w spójny ciąg decyzji i zachowań, świadczących o naszym zobojętnieniu, uleganiu stereotypom lub konformizmie.
Kręgosłup moralny to także codzienne wybory
Jak to możliwe, że tak często odwracamy wzrok od problemu, którym jest cierpienie zwierząt, które lądują na naszych talerzach? – Konsumenci o wybiórczej wrażliwości i powierzchownej empatii, gdy zostaną bezpośrednio skonfrontowane ze swoją postawą, wciąż się bronią. Mechanizmem obronnym będzie obudowanie się w swoim negacjonizmie co do katastrofy klimatycznej i w swoim szowinizmie wobec zwierząt, które rzekomo nie cierpią, nie mają emocji itp.
Zdaniem naukowca świadczy to o tym, że jako gatunek mamy bardzo dużo mentalnych blokad i hamulców, uniemożliwiających nam wieloaspektowe interpretowanie zjawisk i elastyczne zmienianie nawyków. – Jesteśmy oporni na krytykę, mamy psychiczne mechanizmy obronne. A z drugiej strony, łatwo przyzwyczajamy się do przyjemnych nawyków. Od najmłodszych lat powinniśmy uczyć się adekwatnej oceny naturalnych procesów, które nas otaczają i empatycznego stosunku do podmiotów zwierzęcych. Inaczej, niż robiono to przez ostatnie stulecia – podsumowuje prof. Urbaniak.
Kurczęta i antybiotykooporność
Organizacja Otwarte Klatki udostępniła niedawno wyniki badań mięsa drobiowego sprzedawanego w sieci Lidl. Zlecone przez fundację badanie nie napawa optymizmem. Okazało się, że 40 proc. próbek mięsa z kurcząt zawierało tzw. superbakterie. To bakterie oporne na antybiotyki, wyjątkowo szkodliwe dla ludzi. Sprawiają bowiem, że w razie choroby konsumenta, leczenie trwa dłużej. Dodatkowo jest trudniejsze i często wymaga długiej hospitalizacji. Niejednokrotnie brak możliwości leczenia prowadzi do śmierci. Bakteriewmiesie.pl donoszą, że w 2019 r. antybiotykooporność przyczyniła się do prawie 5 mln zgonów na świecie. Z tego bezpośrednią przyczyną śmierci okazała się w 1,27 mln przypadków. W samej Polsce oporność na antybiotyki spowodowała wtedy śmierć 5622 osób.
Zjawisko uczenia się przez bakterie obrony przed antybiotykami jest bardzo niebezpieczne. Powoduje, że leki nie działają skutecznie. Zdarza się, że przez to choroby staja się nieuleczalne. Szybkorosnące rasy kurczaków osiągając wiek kilku tygodni, nie są w stanie swobodnie się ruszać. „Zdeformowane ciało jest jego okrutną, genetyczną klatką” – czytamy na bakteriewmiesie.pl. Specjaliści alarmują, że Lidl zobowiązał się do wycofania ze sprzedaży mięsa tych ras. Niestety nie w Polsce, a w Belgii, Danii, Francji i Holandii. Pytają, czy Lidl podejmie działanie. Wystosowali do sieci petycję o poprawę losu kurczaków w łańcuchu dostaw firm.
Los zwierząt zwanych hodowlanymi to pasmo nieszczęścia i cierpienia, od wyklucia się czy urodzenia, do długiej śmierci. Dodatkowo ich spożywanie nie tylko przyczynia się do kryzysu klimatycznego i środowiskowego, ale także zdrowotnego. Warto wziąć to pod uwagę robiąc zakupy.
- Czytaj także: Polski gigant raczy nas antybiotykami? Śledztwo dziennikarskie wykryło nieprawidłowości
–
Zdjęcie tytułowe: Shutterstock/branislavpudar