Rybnik przez lata był liderem niechlubnych rankingów smogowych. I choć czasem nadal ciężko tu oddychać, to statystyki nie kłamią: w nieco ponad dekadę liczba dni z przekroczeniami rakotwórczych substancji zmalała niemal 6-krotnie: ze 134 do 23 dni. Dziś 140 tys. miasto jest uznawane za krajowego lidera walki o zdrowie i komfort życia swoich mieszkańców. Prezydent Rybnika – Piotr Kuczera opowiada nam o długiej antysmogowej drodze.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Czy nadal Pana nazywają talibem w walce o czyste powietrze?
Piotr Kuczera, prezydent Rybnika od 2014 roku, wcześniej radny miasta w latach 2006-2014: Niektórzy tak, choć są tacy, co twierdzą, że właściwie prawie wszystko zostało zrobione. Ja twierdzę, że jesteśmy w połowie drogi. Trzeba wytyczać kolejne punkty, pokazywać tą mapę drogową zmiany. Szczególnie w kontekście tego, co się zadziało całkiem niedawno. Myślę o nowej dyrektywie europejskiej i nowych wytycznych. Jest o czym myśleć i trzeba mobilizować do działań.
Gdy rozmawialiśmy w styczniu 2023 roku to w Rybniku było wciąż 19,5 tysiąca pieców w budynkach jednorodzinnych, w tym 5 tys. to były kotły na węgiel, które powinny zniknąć zgodnie z zapisami uchwały antysmogowej. Jak dzisiaj wygląda sytuacja?
Jesteśmy konsekwentni i systematyczni, to jest bardzo ważne. ZGM (zarządca mieszkań komunalnych w Rybniku – red.) realizuje swój plan rozpisany do 2026 roku. Sami mieszkańcy Rybnika też podjęli bardzo duży wysiłek. Widzę tu rzeczywiście zmianę, szczególnie w kontekście tego, co się stało za naszą wschodnią granicą, że dziś jednak pompy ciepła stają się tym podstawowym elementem. To też ważne, bo dają pewną niezależność energetyczną, a z drugiej strony są po prostu nowocześniejszym źródłem.
Ja się cieszę, że w tym zasobie, który jest niejako administracyjnym, czyli szkoły, strażnice OSP, budynki związane z infrastrukturą kulturalną czy sportową, one właściwie w stu procentach zostały poddane termomodernizacji, wymienione zostały w nich źródła ciepła. Miasto daje przykład, a to też dla mieszkańców ważne, żeby widzieli, że nie wymagamy tylko od nich, ale także od samych siebie.
Jeżeli mówimy o zasobie miejskim, to właściwie zostało pięć sztuk kotłów węglowych piątej klasy, a wszystkie inne zostały wymienione. W komunalnym zasobie zostało około 500 budynków, które powinny zostać poddane termomodernizacji. W dużej części są to też budynki, które zostały podłączone do sieci gazowej.
- Czytaj także: Nazywają mnie talibem w walce o czyste powietrze
„Mamy historię od 200 lat związaną z górnictwem”
Porozmawiajmy trochę o polityce. Został Pan wybrany na kolejną kadencję. Czy to wciąganie walki o czyste powietrze na swoją agendę polityczną się opłaca? Rybnik, zaraz po Krakowie, jest jednym z tych miast, które rzeczywiście głośno mówią o tym, że to czyste powietrze jest wspólnym celem, do którego powinniśmy dążyć.
Różnica między Krakowem i Rybnikiem jest fundamentalna. Mianowicie ja mam dwie kopalnie na terenie miasta, to są miejsca pracy. No i mamy historię, która jest historią właściwie dwustu lat z górnictwem.
Trzeba przyznać, że z tego punktu widzenia podjąłem pewną ryzykowną działalność, ale z drugiej strony wierzę w ludzi, którzy oczekują nieco innego stylu życia dzisiaj. Myślę, że ta grupa stopniowo będzie przeważać. Ja cały czas mówię o jednym moim takim podstawowym sukcesie. Zmieniła się mentalność mieszkańców w ciągu ostatnich dziewięciu lat. Tak naprawdę dzisiaj zdecydowana większość mieszkańców mówi o tym, że to była trudna droga, ale żeśmy ją przebyli i nie ma akceptacji społecznej do negatywnych zachowań.
Z punktu widzenia procesu, który stoi przed Rybnikiem, to jest proces transformacji gospodarczej. Każda transformacja potrzebuje jednak pewnych symboli i pewnych haseł, które z jednej strony społecznie dają nadzieję i gaszą pewne obawy, że nie będzie pewnej pustki, bo wiadomo, że złoże się prędzej czy później skończy. Rybnicki Okręg Węglowy to nazwa, która nam towarzyszy właściwie od czasów po II wojnie światowej. Ostatnio ukułem takie hasło od Rybnickiego Okręgu Węglowego do Rybnickiego Okręgu Wodorowego.
O co chodzi z nowym hasłem?
W tym haśle chodzi o to, żeby zachować ten “ROW” w nazwie i żeby trochę dać takie poczucie bezpiecznej transformacji mieszkańcom, że życie po węglu też jest możliwe.
Oczywiście to będzie proces, nie wszystko zależy od samorządu, ale choćby przez zakup 20 autobusów wodorowych, przez wprowadzenie inwestora, który wybudował stację wodorową. Ja pokazuję, że ten wodór dzisiaj staje się realną alternatywą. Chcę na pewno pokazywać potencjalnym inwestorom tereny, które dzisiaj są w zasobie miejskim i mogą być wykorzystane na przykład pod produkcję zielonego wodoru, a z drugiej strony też chcę pokazywać, że jest jakaś alternatywa.
Oczywiście jesteśmy na początku tej drogi, żeby była jasność, ale dla mnie bardzo ważne jest zachowanie pewnych takich zachowań nie rewolucyjnych, a ewolucyjnych, które spowodują, że jednak mieszkańcy rozumieją, dlaczego ta transformacja ma przebiegać. Myślę, że to jest dzisiaj najważniejszy element z punktu widzenia samorządu, zachowania tego spokoju społecznego i danie ludziom po prostu nadziei na to, że ta transformacja nie jest jakimś końcem rozwoju gospodarczego, tylko jest szansą na kontynuację.
Zabytkowa Kopalnia Ignacy w Rybniku – najlepsza europejska rewitalizacja 2024
Rozumiem, że nie zapominajcie o swoim dziedzictwie węglowym, bo chociażby to miejsce, w którym teraz jesteśmy jest tego najlepszym przykładem.
Jesteśmy na zabytkowej kopalni Ignacy, czyli miejscu, które działa od 1792 roku. Cały czas stawiam tę datę koło nieco innej, bo rok wcześniej, w 1791, uchwalono Konstytucję 3 Maja. To pokazuje szmat czasu jaki przeszliśmy.
Jeżeli chodzi o to miejsce, to jest to przykład najlepszej rewitalizacji budynku w Europie. Otrzymaliśmy nagrodę Europa Nostra 2024. Miałem okazję odbierać tę nagrodę z początkiem października z rąk pani komisarz. Zostaliśmy wyróżnieni jako przykład właśnie bardzo dobrej rewitalizacji z zachowaniem elementów społecznych i aktywizacji lokalnej społeczności.
Odbywają się tu konferencje, spotkania, na zewnątrz jest przeciekawy plac zabaw, jest stała wystawa. Przyznam, że robi to wrażenie.
Są wystawy, miejsce dla lokalnej społeczności, dla chórków, dla stowarzyszeń, które funkcjonują na tym terenie. Pod drzwi podjeżdża autobus, zresztą wodorowy. Ważne było dla nas zachowanie tej pewnej harmonii, żeby nie tracić tego, co jest naszym dziedzictwem i pokazywać ciągłą użyteczność.
Wyzwań przed nami wciąż jest wiele. Liczę na ustabilizowanie się sytuacji finansowej samorządu w tej kadencji w końcu. To by też spowodowało, że będziemy lepiej planować i przede wszystkim realizować te rzeczy, które są potrzebne z punktu widzenia naszych mieszkańców.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Szymon Pelc