Mimo iż skutki zmian klimatycznych są w naszym kraju coraz silniej odczuwalne, nasze postawy wydają się wskazywać na spowszednienie problemu – tak wynika z najnowszej edycji raportu “Ziemianie Atakują”. W tle pojawia się krytyczne spojrzenie na działania wielkiego biznesu oraz rosnące obawy dotyczące innych zagrożeń, w tym konfliktów zbrojnych oraz masowej migracji.
Czwarta edycja raportu “Ziemianie Atakują”, poza wynikami ogólnopolskiego badania, prezentuje m.in. wnioski z analizy mediów społecznościowych oraz komentarze eksperckie. Projekt jest owocem współpracy Kantar Polska, United Nations Global Compact Network Poland oraz agencji Lata Dwudzieste.
Ogólnopolskie badanie pokazuje, że obecnie mniej z nas uważa za konieczne te działania dla klimatu, które obciążałyby nas wszystkich. Mniej osób zgadza się też z koniecznością natychmiastowych działań. Jak wskazują autorzy i autorki raportu, coraz słabiej przekonuje nas alarmistyczna narracja na temat klimatu, jaka zdominowała dyskusję o stanie Planety kilka lat temu.
Realizacja głównego badania, na którym opiera się raport, miała miejsce jeszcze przed wrześniowymi powodziami w Sudetach, ale w trakcie drugiego najgorętszego sierpnia w historii. Jak wynika z badania, odsetek osób świadomych zmian klimatu nadal jest znaczny. Zmalała jednak grupa tych osób, które obawiają się skutków globalnego ocieplenia.
Klimat pośród innych zagrożeń. “Trzeba przestać straszyć ludzi i pouczać ich, licząc na to, że poczują się odpowiedzialni za Planetę”
O jakich obawach mowa? Konkretnie chodzi o odsetek osób, który uważa, że stan Ziemi wymaga natychmiastowych działań naprawczych. W najnowszej edycji raportu wyniósł on 63 proc., podczas gdy w 2020 roku 78 procent.
– Taki wynik nie oznacza, że trzeba już przestać mówić o klimacie, ale oznacza, że trzeba przestać straszyć ludzi i pouczać ich, licząc na to, że poczują się odpowiedzialni za Planetę. Zamiast tego musimy zacząć z ludźmi szczerze rozmawiać, co się dzieje, co nas czeka i jak możemy sobie z tym poradzić – mówi Mateusz Galica, z agencji Lata Dwudzieste – Ten raport jest dla polityków, samorządowców, dużych i małych firm oraz organizacji pozarządowych, dla wszystkich, którzy chcą podejmować mądre i odpowiedzialne decyzje – dodaje.
Warto przy tym zwrócić uwagę na społeczne obawy w szerszej perspektywie. W najnowszej edycji raportu odnotowano wzrost zaniepokojenia kilkoma innymi problemami, takimi jak wojny i konflikty zbrojne (do 70 proc.) czy masowe migracje ludności (do 39 proc).
W oczy rzuca się też kilka innych ciekawych wyników. Tylko 46 proc. badanych akceptuje twierdzenie, że “wprowadzenie przez rządy ograniczeń, które dotkną nas wszystkich, jest konieczne dla złagodzenia skutków zmiany klimatu”. W tym przypadku odnotowano spadek o 7 pkt procentowych. Więcej z nas uważa natomiast, że “za technologiami ekologicznymi (np. samochody elektryczne, panele słoneczne, wiatraki) stoi interes wielkich koncernów”. Deklarowało tak 41 proc. badanych (wzrost o 8 pkt proc.).
Mniej chętnych na “ratowanie świata”
Wiedza na temat kondycji naszej Planety wskazywana jest jako nieprzyjemna dla osób młodych. Dlatego zdaniem autorów i autorek raportu porzucają one misję “ratowników świata”. I szerokim strumieniem dołączają do segmentu naszego społeczeństwa, określonego w raporcie jako “Dobrzeżyje”. To osoby, które nie są przekonane o tym, że stan środowiska jest poważny. A już na pewno nie widzą w tym swojej winy. Dziś to segment wskazywany jako najliczniejszy – należy do niego aż 39 proc. badanych.
Równocześnie o ponad połowę skurczyła się wielość grupy określonej jako “Nieczekajowie”. Czyli tej najbardziej gotowej, by aktywnie działać na rzecz planety. W najnowszej edycji raportu ich liczebność spadła do zaledwie 5 procent. Co szczególnie istotne w kontekście wyników zawartych w raporcie, osoby te “są gotowe do poważnych poświęceń, akceptują dotkliwe zmiany – wzrost podatków i cen”.
W dokumencie uwagę przykuwa również skrajna, licząca 16 proc. grupa osób, określana jako “Bezściemianie”. To osoby, które – jak czytamy w raporcie – “nie wierzą w tę całą ekologię”.
– Zbieramy owoce roztoczenia przed ludźmi wizji globalnej katastrofy w połączeniu ze zrzuceniem odpowiedzialności za naprawę sytuacji na indywidualne osoby, zwłaszcza młode, którzy według popularnych kilka lat temu narracji mieli przecież naprawić świat – komentuje Marta Marczuk, współtwórczyni raportu z agencji Lata Dwudzieste. – Od kolejnych rządów dostają głównie źle komunikowane nakazy, które na dodatek ciągle się zmieniają, a od biznesu greenwashing pozorujący działania, to nic dziwnego, że wypisują się z tej imprezy – zwraca uwagę Marczuk.
Indywidualna odpowiedzialność vs. działania systemowe
Pomiędzy dwoma wymienionymi powyżej segmentami wskazano jeszcze na dwie, liczące po ok. 20 proc. grupy. To “Świadomici” oraz “Niepokojonie”. Postawa pierwszych opisywana jest jako fasadowa – martwią się, choć nie są gotowi na realne zmiany. Uważają, że robią wystarczająco, choć w rzeczywistości sprowadza się to często do segregacji śmierci i oszczędzania wody. Jeśli chodzi o walkę z problemem, dalsze działania postrzegają jako domenę innych podmiotów: “Ich zdaniem działać teraz powinni ci, którzy naprawdę mają na to wpływ – rządy i korporacje”.
Z kolei osoby w drugiej grupie, jak czytamy, “mają świadomość problemu, ale na bardzo ogólnym poziomie. (…) Chcieliby robić więcej, ale brakuje im wiedzy i są nieco przytłoczeni. Czują, że powinni działać wszyscy, zarówno rządy, korporacje jak i ludzie jak oni”. Równocześnie, “są otwarci na ograniczenia systemowe w imię ochrony środowiska, nawet jeżeli będą dla nich niewygodne”.
Raport pozwala przyjrzeć się bliżej wszystkim wskazanym grupom. Pełny dokument dostępny jest pod adresem ziemianieatakuja.pl.
_
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Dziurek