Chaos, niepokój i poczucie niesprawiedliwości. Wstrzymanie programu „Czyste Powietrze” odbija się szerokim echem w całym kraju. Powrót naboru zapowiadany jest na kwiecień, ale to nie uspokaja mieszkańców, którzy zostali sami z trwającymi remontami i zaciągniętymi kredytami.
W czwartek 28 listopada zatrzymano nabór wniosków do rządowego programu dotacyjnego „Czyste Powietrze”. Stało się to z minuty na minutę, bez uprzedzenia setek pracowników w polskich gminach, którym system do zgłaszania wniosków wyłączono w trakcie konferencji prasowej zarządu NFOŚiGW. Wywołało to gigantyczny chaos, a tysiące osób zostało na lodzie, ponieważ nie zdążyli rozliczyć swoich inwestycji (zasady programu pozwalają ubiegać się o zwrot środków do 6 miesięcy od dnia poniesienia wydatku).
- Czytaj także: Spóźnili się 2 minuty, nie dostaną dotacji. Złość ludzi i chaos w urzędach po zamknięciu „Czystego Powietrza”
Oprócz beneficjentów w trudnej sytuacji pozostają setki firm, które z dnia na dzień straciły klientów. Ich dotychczasowa konkurencja – krajowi giganci, którzy specjalizowali się w pozyskiwaniu dotacji z Czystego Powietrza, już rozpoczęli akcję skupowania upadających przedsiębiorców. Specjalne komunikaty w tej sprawie zostały wydane chwilę po wspomnianej konferencji prasowej.
Oficjalny powód zawieszenia programu? Konieczność przeprowadzenia reform i powstrzymanie nadużyć. NFOŚiGW dopytywany o skalę tych nadużyć przyznał, że takich sytuacji było około 6 tysięcy na ponad milion złożonych wniosków. Co więcej, program uszczelniano już kilka razy, ostatni raz w połowie 2024 roku wprowadzając listę urządzeń dopuszczonych do zakupu. Nie wymagało to jego zawieszania. Czyste Powietrze ma wrócić na wiosnę (pojawiają się dwie daty: połowa lutego i 1 kwietnia 2025).
Przez wstrzymanie programu w przyszłym roku nie zniknie między 70 a 100 tys. trujących kopciuchów. Przeciwko decyzji NFOŚiGW, który nadzoruje Ministerstwo Klimatu i Środowiska, protestują samorządy z całej Polski, z prezydentami największych miast na czele. Gmin domagających się przywrócenia programu jest już kilkaset. Głos w sprawie zabrał Rafał Trzaskowski, a Szymon Hołownia zażądał wyjaśnień od minister Hennig-Kloski, mówiąc wprost, że „pół Polski pyta, co dzieje się z programem”.
Do SmogLabu odezwało się kilkadziesiąt osób – beneficjentów, samorządowców i urzędników gminnych, którzy opisują, co decyzja funduszu oznacza dla nich w praktyce.
„Zadzwoniła do nas pani z gminy, cała roztrzęsiona”
Jedna renta na spłatę kredytu, druga na przeżycie – tak wygląda sytuacja starszego małżeństwa z województwa wielkopolskiego. To jedna z dziesiątek historii, które w ostatnich dniach docierają do redakcji SmogLabu. Najpierw był bój z nieuczciwą firmą, później wielotygodniowe odkręcanie sprawy w urzędzie, a na sam koniec informacja, że program został zawieszony, a razem z decyzją zostaje też olbrzymi kredyt do spłaty.
– Chcieliśmy dobrze, żeby rodzice mieli spokojną starość. Dziś są strzępkiem nerwów, a w domu jest zakaz rozmów o sprawie, bo teściowa tak się denerwuje – mówi nam zięć poszkodowanego małżeństwa. – Zdecydowali się na wymianę urządzenia, bo teść nie dawał już rady obsługiwać 20-letniego kopciucha. Pośrednik zapewniał, że bierze wszystkie formalności na siebie, wystarczy tylko podpisać. Po naszej stronie zostaje tylko utylizacja pieca. Robili już u nas fotowoltaikę, więc ufaliśmy firmie. Mówili, że skoro rodzice to renciści, to sto procent dofinansowania jest pewne, wystarczy oświadczenie podpisać. We wrześniu zadzwoniła pani z informacją, że dotacja się nie należy, bo dom jest na żonę, a nie na rodziców. Nogi nam się ugięły, bo teściowie wzięli kredyt 60 tys. na remont, pośrednik obiecywał, że tylko 3 miesiące będą go spłacać, później przyjdzie dotacja, którą spłacą ten kredyt.
– Bardzo się cieszyliśmy, bo ten kopciuch już ledwo działał. Mówili nam jeszcze, żeby robić jakieś korekty faktury, fundusz powiedział, że nie było audytu, wszystko nie tak jak powinno być i 100 procent się nie należy. Ratowaliśmy się w gminie, tam nam profesjonalnie pomogli. Przyjechał pan z gminy do audytu, sprawdził zarobki, powiedział, że należy się 40 proc. zwrotu kosztów. To już lepiej, bo przynajmniej połowa tego kredytu będzie spłacona. Dowiedzieliśmy się zresztą, że to nie pierwsza taka sytuacja. Robią ludzi w konia, firmy powiernicze każą podpisywać papiery, potem okazuje się, że dotacji nie ma. Firma umywa ręce.
– No ale teraz zadzwoniła do nas pani z gminy. Cała roztrzęsiona, że fundusz zablokowany. A przecież wnioski można składać pół roku od zakupu. Ucieszyliśmy się, że chociaż trochę wyjdziemy z tej sytuacji. Pani przepraszała, mówiła, że nie wiedzieli nic o tym, żadnego znaku do samorządów nie dali z funduszu. Mówiła, że pół godziny brakło, żeby wniosek teściowej poszedł po dotację. Że jakby wiedziała, to by rzuciła wszystko i natychmiast to wysłała. Teściowa jest zmęczona, walczymy od września. Byliśmy spokojni, bo czas według zasad był do końca grudnia. Teściu schorowany, chcieli mieć wygodę na starość, nie dają rady rąbać drewna, czy nosić worków z pelletem. Teraz po zawieszeniu programu muszą sprzedać kawałek działki, żeby spłacić choć część kredytu i cieszyć się spokojną starością. Żeby się nie denerwować. A to miało być na wymianę okien, dachu i remont domu…
„Straciłem wiarę w to Państwo”
Kolejny poszkodowany to pan Jan Paradyż spod Warszawy. – Właśnie zakończyłem inwestycję i o zawieszeniu programu dowiedziałem się przypadkiem. To jak zachował się NFOŚiGW sprawia, że już ostatecznie straciłem wiarę w to Państwo. W jednej chwili straciłem możliwość odzyskania około 30 tys. zł. Bez jasnych deklaracji co dalej – relacjonuje kolejny poszkodowany.
– Czuję się totalnie rozczarowany i oszukany. Nasz przypadek jest niesamowity. Jeszcze w zeszłym tygodniu rozmawialiśmy z audytorem, wszystko mamy domknięte – opowiada SmogLabowi pan Jan, który wraz z rodziną mieszka w domu z lat 90-tych. Na początku tego roku wahał się co zrobić. – Mieliśmy do wyboru sprzedaż tego domu po przeprowadzeniu audytu lub modernizację budynku, żeby nam się tu komfortowo mieszkało. Faktycznie odczuwaliśmy już, że trzeba coś zrobić.
Gdy dowiedzieli się o istnieniu Programu Czyste Powietrze oraz możliwości stania się jego beneficjentami, postanowili zmodernizować dom podnosząc komfort cieplny i unowocześniając dom. Decyzja była naturalnym uzupełnieniem montażu fotowoltaiki, który miał miejsce 3 lata temu. Państwo Paradyż przystąpili więc do działania, skrupulatnie zbierając każdy dokument i rachunek, wszystkie faktury za remont elewacji itd., żeby, jak mówi pan Jan, urzędy nie miały powodów do wątpliwości. We wrześniu zaczęli wymianę drzwi, okien, obkładanie domu styropianem oraz elewacji. – To był bardzo duży projekt.
– Nagle, pod pretekstem naszego dobra, zostaje to zawieszone. Nie wiem tylko, jakie jest w tym nasze dobro? Wydaje mi się, że to jest kwestia pieniędzy – zastanawia się nad powodem nagłej decyzji NFOŚiGW. – Jesteśmy w kropce. Wydaliśmy dużo pieniędzy ze swojej kieszeni – przyznaje pan Jan.
Również obsługa całego procesu działała bez większych zarzutów. – Jedyne, do czego mogę się przyczepić: kiedy kontaktowaliśmy się z działem obsługi klienta to tak naprawdę nie było pomocy, która miałaby coś jednoznacznie wyjaśnić. To było tylko czytanie regułek, które jesteśmy w stanie przeczytać na stronie internetowej.
Gdy dowiedzieli się o wstrzymaniu programu skontaktowali się z infolinią dedykowaną Czystemu Powietrzu. Ta zaleciła im napisanie maila i wysłanie go pod rządowy adres. – Dzwoniliśmy i pisaliśmy na czacie. Jak się napisze na czacie, to dostaje się tylko zwrotkę – widać, że przygotowaną przez bota. Tak naprawdę nie ma żadnej odpowiedzi na pytania, które się zadaje.
Relacjonuje, że pracownicy infolinii też byli zaskoczeni, że doszło do wstrzymania programu.
– Myślę, że program ruszy. Ale my nie wiemy co mamy robić. Widzę jakieś szanse na odzyskanie tych pieniędzy. Liczę, że uda się zasugerować instytucjom, żeby takie osoby jak ja nie zostały w próżni.
Pan Jan oczekuje jednoznacznego poinformowania beneficjentów, co z ich środkami i czego mogą się spodziewać. Ma nadzieję, że prawo nie zadziała wstecz i osoby będące już w zaawansowanym procesie nie zostaną na przysłowiowym lodzie.
– To nie jest pierwsza taka sytuacja. Dokładnie taką samą miałem z panelami fotowoltaicznymi. Ja już drugi raz to przeżywam. Więcej razy na pewno nie będę korzystał z takich programów, bo zupełnie straciłem zaufanie do naszych instytucji.
„Naszą bronią był program Czyste Powietrze. Zaprzepaszczono wieloletnią pracę”
– To ogromny krok wstecz w walce o jakość powietrza – wskazuje Dominika Bistyga z Urzędu Miejskiego w Szczyrku. – Od 2019 prowadzę punkt konsultacyjny programu „Czyste Powietrze”. Jestem oburzona i załamana sposobem w jaki potraktowano nas – osoby z punktów konsultacyjnych oraz beneficjentów. Jesteśmy w pierwszej strefie kontaktu i proszę mi uwierzyć, że wyjaśnienie zasad programu nie jest łatwe i każdemu mieszkańcowi poświęca się wiele czasu na wytłumaczenie żeby wypunktować korzyści i obowiązki. A tu nagle ciach, ktoś kompletnie zignorował nasze wspólne zaangażowanie i wysiłki, konsultantów i beneficjentów, którzy potrzebowali czasu na znalezienie właściwego wykonawcy i podpisanie umowy cywilnej oraz kalkulowali własne środki finansowe.
Dodaje, że nadużycia od dawna zgłaszane były bezpośrednio do Funduszu. – Zgłaszaliśmy, że działają patologiczne firmy w naszym rejonie, skanowałam ich ulotki z numerami telefonów. Ale odpisywano mi jedynie „dziękuję”. Więc zachęcaliśmy do korzystania z usług firm miejscowych, sprawdzonych. – Efekt jest taki, że niewielcy przedsiębiorcy zapłacili za inwestycje, bo za materiał trzeba było zapłacić, dać pensje pracownikom, opłacić ZUS i podatki, a nie otrzymają zaliczek z prefinansowania. Z rzetelnymi wykonawcami też nikt się nie liczy.
Urzędniczka wskazuje, że zamknięcie programu przed sezonem grzewczym to katastrofa. – U nas nie ma straży miejskiej, kontrolę wykonują urzędnicy, nie mamy narzędzi w postaci wychowawczego mandatu. Naszą bronią w walce o lepszą jakość powietrza jest nasza wiedza, umiejętność rozmawiania z każdym mieszkańcem, mniej lub bardziej skorym do rozmów i przede wszystkim były to dotacje z programu Czyste Powietrze.
– Proszę mi wierzyć, że świadomość mieszkańców jeszcze sprzed kilku lat była bardzo zła, a nastawienie do nas było wręcz agresywne. Ale naprawdę zaczęło się to zmieniać, co zresztą widać po ilościach złożonych wniosków. A tu znowu ciach, znowu cała nasza praca poszła na marne, bo ludzie wykorzystają tą sytuację. Skoro moje Państwo ma mnie gdzieś, to po co ja mam się starać. Tym sposobem, rozbito piękną kule śnieżną, która zaczynała nabierać kształtu. A my nie mamy już ważnego argumentu, bo jednak do większości przemawia ekonomia. Ja też nie wierzę w ani jedno słowo, które nam przekazują jako cel zatrzymania Programu. Z Funduszem w Katowicach współpraca szła świetnie i sprawnie, niestety w ostatnich tygodniach dało się odczuć nerwową atmosferę, ale teraz nie ma się co dziwić. Jeszcze raz to powtórzę: jestem oburzona, że w jednej minucie zaprzepaszczono wieloletnią pracę na wielu polach walki o lepsze powietrze – podsumowuje Dominika Bistyga.
„Z dachu się leje, budynek nieocieplony”. Dokumenty złożyli za późno
Inna gmina, tym razem podkrakowska.
– Mieszkanka z trudną sytuacją rodzinną, sprawa o spadek po zmarłym bracie toczyła się w sądzie od ponad 2 lat. Złożyła wniosek o dofinansowanie, ale został odrzucony z początkiem roku z powodów formalnych. (Brak ostatecznego orzeczenia sądu w sprawie uzyskania tytułu do całości nieruchomości). Chciała złożyć wniosek ponownie o kompleksową termomodernizację, ale nie zdążyła przynieść kompletu dokumentów. Sytuacja jest o tyle trudna, że z dachu się leje, budynek jest nieocieplony i są nieszczelne okna a pani wymieniła już piec na pelletowy – relacjonuje jedna z urzędniczek.
Kolejna sytuacja: W tygodniu poprzedzającym zamknięcie naboru była mieszkanka, która chciała skorzystać z programu. W trakcie rozmowy okazało się że może ubiegać się o podwyższone dofinansowanie i została poinformowana o konieczności posiadania zaświadczenia o dochodach. Mieszkanka wróciła do nas w piątek 29.11, czyli dzień po zamknięciu programu. Została odesłana z kwitkiem.
Żory, województwo śląskie. Relacjonuje inspektorka w urzędzie miasta: – Program cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem wśród mieszkańców. Wiąże się z licznymi konsultacjami telefonicznymi, bezpośrednio w punkcie, czy na organizowanych spotkaniach z mieszkańcami, co z kolei przekłada się na liczbę składanych wniosków. Niestety w związku z wstrzymaniem przyjmowania wniosków o dofinansowanie w dniu 28 listopada o godz. 14:15, nie ma możliwości nadania numeru i wydrukowania już przygotowanych wniosków o dofinansowanie. Część wniosków została przygotowana dla budynków gdzie przedsięwzięcie zostało rozpoczęte i zostały poniesione koszty, które nie wiadomo czy będą mogły być ujęte i rozliczone w nowej odsłonie Programu. Do punktu konsultacyjnego wciąż zgłaszają się mieszkańcy chcący złożyć wnioski o dofinansowanie na wymianę źródła ciepła.
– Wstrzymanie naboru uniemożliwiło złożenie wniosku mieszkańcom już umówionym w gminie na podpisanie wniosków, czy też mieszkańcom, oczekującym na dokumenty niezbędne do złożenia wniosku o dofinansowanie – dodaje.
- Czytaj także: To już oficjalne. Program „Czyste Powietrze” wstrzymany
–
Tekst: Klaudia Urban, Maciej Fijak
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Maciej Bledowski