Udostępnij

Wojciech Racięcki: słyszałem teorie, że w Polsce powinno się już budować wyłącznie domy dla seniorów

11.02.2025

Powtórzę, że aż dziwne jest to, że jeszcze w Polsce nie ruszyliśmy z tematem budownictwa dla seniorów na większą skalę. Choć zamiast budować kolejne bloki dla młodych za miastem, lepiej postawić porządny i nowoczesny dom senioralny w zielonym sąsiedztwie i skorzystać z tego, że dzięki temu na rynek trafią mieszkania w centrum – mówi Wojciech Racięcki, dyrektor Departamentu Strategii i Analiz w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.

Polska się starzeje. Jest to jeden z najważniejszych tematów w kraju. Może najważniejszy. Jesteśmy na to gotowi?

Ja bym zapytał, czy ludzie sobie zdają sprawę, jak bardzo Polska się starzeje.

Jak bardzo?

W 2015 roku było w Polsce około 650 tysięcy osiemdziesięciolatków. W 2035 ma ich być 1,25 miliona.

Dwa razy więcej.

I to tylko ludzi, którzy skończyli osiemdziesiąt lat. Jeżeli się natomiast popatrzy, ilu będzie ludzi powyżej sześćdziesiątego roku życia, to dzisiaj w tym wieku jest co czwarty mieszkaniec Polski. Ale w 2050 ludzi tych ma to być około 40 procent. Prawie połowa. Skala wyzwania rośnie tutaj bardzo szybko.

A temu towarzyszy jeszcze inny ważny proces. Taki, że maleje liczba opiekunów dla starszych osób, ponieważ jest coraz mniejszy odsetek ludzi młodych. Będzie coraz trudniej o ludzi gotowych się zatrudnić jako pielęgniarze, opiekunki, pomocnicy, itd…

Kiedy się na to patrzy z bliska, to się okazuje, że polskie państwo ma ograniczone zasoby aby zadbać o seniorów, ale nie radzą sobie z tym też rodziny. Te jeżeli nawet chcą się tego podjąć, to jest tak, że wszyscy pracują, mają ograniczony czas. Nie jest to łatwe. Jest więc wyzwanie, jak to rozwiązać. Ale jest też rozwiązanie. I to dość proste.

Aż dziwne, że w Polsce to się nie dzieje.

Wojciech Racięcki
Wojciech Racięcki

Dwa lekarstwa

Jakie?

Są dwa lekarstwa. Seniorzy powinni móc zadbać sami o siebie nawzajem. A także być utrzymywani jak najdłużej w sprawności, która na to pozwala.

Brzmi ładnie, ale wcale nie tak prosto.

To wymaga innowacji i nowego podejścia. Kiedy chodzi o ten temat, to są nią domy senioralne. Te zapewniają sprzyjające otoczenie społeczne, ale przecież odpowiadają także na inny ogromny problem. Starsi ludzie to często osoby w ubóstwie energetycznym.

Moim zdaniem można zakładać, że co najmniej połowa z trzech milionów kopciuchów, które zanieczyszczają polskie powietrze jest w rękach seniorów. Znam choćby przykład Rabki, gdzie rozmawialiśmy z miastem i tam całe centrum jest zamieszkane głównie przez starsze osoby, często niezamożne, mieszkające w dużych i nieocieplonych mieszkaniach. Oni nie mają pieniędzy, żeby to ogrzewać. Była nawet sytuacja, w której jedna kobieta spaliła kamienicę, bo opalała go niepoprawnym paliwem.  

A jednocześnie seniorzy posiadają  raczej duże mieszkania. Pojedynczy seniorzy żyją średnio na powierzchni około  60 metrów kwadratowych, pary – na średnio około 78 metrach. To są duże mieszkania, często za duże w stosunku do potrzeb, bo dzieci się już dawno wyprowadziły. Często są to także ludzie samotni, bo nieprawdą jest, że sąsiedzi się integrują.  I żyją na przykład na trzecim piętrze bez windy, więc nie mogą nawet wyjść.

Rozwiązaniem jest dom senioralny.

To jest ta innowacja?

Tak. Na to, że to on jest rozwiązaniem składa się kilka czynników. Przy czym to też ma znaczenie gdzie jest taki dom i jak jest zbudowany. On na przykład musi stać niedaleko miejsca zamieszkania takiego seniora, żeby był ten sam kościół, sklep.

To jest bardzo ważne, żeby zachować więzi społeczne.

Ale na czym polega taki dom senioralny?

Taki dom ma fundamentalnie dwa cele i te dwie rzeczy są istotne. Po pierwsze technologia  budynku ma zapewniać, że koszty utrzymania będą bardzo niskie. Po drugie ma być zaprojektowany tak, by budować relacje społeczne między seniorami i utrzymywać ich w aktywności. Czyli na przykład zadbać o to, by była winda, ale ta musi być dalej niż schody. Może być szklarnia, w której jest okazja do aktywności. Także wspólna pralnia, gdzie trzeba iść i się spotkać. Wtedy w takim budynku powstaje społeczność, młodsi pomagają starszym i ludzie się dobrze czują. A też jest tak, że seniorzy dobrze się czują między sobą. Wcale nie jest im dobrze, kiedy budynki są międzypokoleniowe.

Jedno rozwiązanie dwóch polskich kryzysów

Nie? Na ogół myśli się inaczej.

To jest mit, że jak są wielopokoleniowe budynki, to się wszyscy przyjaźnią. Tak nie jest. Młodzi na ogół nie zaprzyjaźniają się ze starszymi. Natomiast w społeczności seniorów dużo łatwiej o więzi i przyjaźnie. Ludzie tworzą społeczność, żyją swoimi sprawami, mają podobne problemy i pomagają sobie nawzajem. I dzięki temu uzyskujemy to, że oni wychodzą z ubóstwa energetycznego, bo mają tańsze mieszkanie, tańsze utrzymanie, a stare mieszkanie mogą na przykład wynająć. Ale i to, że zajmują mieszkanie mniejsze, zwykle 30 metrowe, a na rynek wynajmu często trafia lokal znacznie większy.

To jest dodatkowy argument za.

Dlaczego?

Taki proces pozwala po pierwsze zadbać o seniorów, żeby mieli komfortowe warunki życia, byli w dobrej kondycji przez dłuższy czas i państwo oraz rodziny nie musiały interweniować. Ale z drugiej strony otwieramy ich stare mieszkania dla młodych.

I gdzie te mieszkania są? Bardzo często w centrach miast, przy szkole, przy przedszkolu. Kiedy teraz buduje się nowe osiedle dla młodych poza miastem, to trzeba wszystko zrobić od początku. Doprowadzić tramwaj lub linie autobusową. Zbudować szkołę, przedszkole i sklep. A jednocześnie są osiedla, gdzie dominują seniorzy i to wszystko już jest.

Mamy więc taką sytuację: są seniorzy, którzy woleliby mieszkać w lepszych warunkach kawałek dalej – na przykład przy parku. I mieliby taką okazję. A ich stare mieszkania mogłyby zostać odnowione i wynajmowane, przekazane rodzinie lub sprzedane.

I absolutnie nie chodzi o to, żeby kogoś na siłę przesiedlać.

Tu się łączą dwa największe polskie kryzysy: demograficzny i mieszkaniowy.

W każdej gminie powinien być taki budynek albo nawet dwa.

To wymagałoby superaktywnej postawy państwa.

Tu jest taki problem, temat jest delikatny.  Nikt nie chce , żeby ktoś mówił, że wywłaszczamy starszych, że chcemy  ich wyrzucać z mieszkań. Tylko, że właśnie nikt tego nie chce. W Stanach Zjednoczonych są całe takie miasta i ludzie płacą, by móc w nich żyć.

Powtórzę, że aż dziwne jest to, że jeszcze w Polsce nie ruszyliśmy z tym tematem na większą skalę. Choć zamiast budować kolejne bloki dla młodych za miastem, lepiej postawić porządny i nowoczesny dom senioralny w zielonym sąsiedztwie i skorzystać z tego, że dzięki temu na rynek trafią mieszkania w centrum.

Atut jest tutaj też taki, że wtedy trzeba zbudować o połowę mniej powierzchni. Seniorzy wolą bowiem mieszkania mniejsze, na przykład 30-metrowe, bo tak jest taniej i łatwiej, a zwalniają duże. Takie, które mają często 60 i więcej metrów. Jest to delikatna sprawa, ale ma sens. Ja słyszałem nawet teorie, że w Polsce w tej chwili powinno się już budować wyłącznie domy senioralne. Po to, żeby odblokować istniejącą tkankę mieszkaniową. Zrewitalizować ją i oddać młodym, a starszym udostępnić  miejsca, gdzie będą wspólnie sobie żyć i mieć opiekę medyczną. W takim miejscu muszą być przecież nawet takie rzeczy jak podjazd karetki, łatwy dostęp do lekarz, pomocy społecznej.

„Trzeba zbudować o połowę mniej powierzchni mieszkaniowej”

Trudno byłoby o przymus w sytuacji, w której potrzebne jest nawet kilka milionów mieszkań w takich domach, a dostępne będzie kilkadziesiąt tysięcy miejsc. Ludzie się raczej będą ustawiać w kolejkach. Ciepło i towarzystwo są cenne. Jednak to jest wielka skala. Czy my jako państwo potrafimy to zrobić? Doświadczenie tego, jak nie radzimy sobie z kryzysem mieszkaniowym, budzi tutaj duże wątpliwości.

Tak, ale zobacz, że kiedy przyjęlibyśmy strategię opartą o domy senioralne, to musi powstać mniej więcej o połowę mniej powierzchni mieszkaniowej. Budując dla młodych musisz stawiać większe mieszkania, bo uwzględniasz na przykład dzieci. Budując dla seniorów wystarczają mniejsze. I za każde jedno 60 metrowe mieszkanie masz dwa.

To dobry argument, ale nie zmienia tego, że liczba mieszkań do zbudowania byłaby ogromna. A mamy w Polsce problem z tak dużymi projektami.

Dlatego najpierw trzeba go pokazać. Kiedy pracowałem w Narodowe Centrum Badań i Rozwoju realizowaliśmy take pilotażowe projekty z Rabką oraz z Rumią. Oba miasta  na głowie stawali, żeby to zrealizować. Widzieli potrzebę.

Ale nie zrealizowaliście tego.

Wykonawcy nie dowieźli  wystarczająco dobrej technologii budowlanej

Jest to jednak trochę tak, jak w  moich obawach. Jest sensowny koncept, ale się nie da. Nie udało się postawić nawet jednego takiego domu, a mówimy o tysiącach.

Senioralnego nam się nie udało postawić. Ale postawiliśmy w ramach tego projektu jeden blok społeczny – w Mysłowicach. To jest technologia modułowa. Ten budynek (4 kondygnacje) przyjechał na budowę w częściach i powstał w dwa miesiące. A wewnątrz jest samowystarczalność energetyczna, niski ślad węglowy, odzysk wody. Wszystko. Technologicznie budynek w Mysłowicach od planowanych budynków senioralnych się nie różni. Ogrzewany zupełnie bez emisyjnie.

I żadnego węgla lub gazu?

Ten budynek miał produkować więcej energii niż wynosiły jego potrzeby. Miał być tam komfort chłodu – nie tylko tanie ciepło, ale też system utrzymywania temperatury w lecie. To ważne, bo starsi ludzie na ogół źle znoszą upały. Miała być automatyka.

Supernowoczesny blok komunalny

Brzmi na bardzo drogie w budowie.

Celem było to, by budynek nie był droższy niż tradycyjny. Ostatecznie ten w Mysłowicach był nieznacznie droższy w budowie od normalnego, ale też dużo tańszy do życia w nim.

Z punktu widzenia lokatorów ten budynek był jednak tańszy, bo utrzymanie jest tańsze.

Pytam, bo można odnieść wrażenie, że to jakieś bardzo drogie eksperymentalne science-fiction, a tak nie jest?

Urządzenia były drogie, ale my w tym budynku zastosowaliśmy technologię, która pozwalała wszystko wyprodukować w fabryce i tylko złożyć na miejscu budowy. To znacząco obniża koszty i wyrównuje nakłady na nowoczesne rozwiązania.

Technologia trochę kosztuje na początku, ale później się zwraca.

Przy dużych zamówieniach byłoby też pewnie taniej? Fabryka lubi efekt skali.

Na pewno.

Pięknie. Wyobrażam sobie jednak, że rozsądnie działające państwo, które widzi problem i szansę jego rozwiązania, bierze po prostu tę technologię i jedzie dalej.

Technologia jest. Trzeba tylko zorganizować proces. Tylko czy to jest społecznie akceptowalne?

No nie wiem. Jak słucham tego, co mówisz, to mnie się wydaje, że właśnie jest.

Nie ma żadnych argumentów merytorycznych przeciwko. Technologicznie, społecznie i finansowo to się wszystko spina. Na przykład finansowo, o czym już mówiliśmy, za te same pieniądze otrzymujesz dwa razy więcej mieszkań niż myśląc tak jak dzisiaj. To gigantyczny zysk, a może być jeszcze lepiej, kiedy włączyłoby się w to różnych partnerów. Choćby parafie, które są ważne. Dużo rzeczy można tutaj dołożyć, podkręcić. Tak żeby było naprawdę bardzo dobrze.

Chyba brakuje też wyobraźni, co do skali wyzwania, od którego zaczęliśmy. Tego jak szybko i jak bardzo starzeje się Polska. Szukanie rozwiązań to konieczność.

A jednak kiedy rozmawiam z różnymi ludźmi na ten temat, to są obawy.  To się zawsze kojarzy jakoś tak, że chcemy przesadzać stare drzewa i wyrzucać ludzi z mieszkań do domów starców.

Przejmować ich majątek.

„Dzisiaj miałbyś Narodowy Program Domów Senioralnych”

Takie rzeczy się chyba zaczyna od pilotażu, żeby je pokazać ludziom?

I właśnie w NCBiR robiliśmy serię pilotaży. Powstała ciepłownia miejska oparta na odnawialnych źródłach energii w Lidzbarku Warmińskim. Biometanownia. Ten blok społeczny w Mysłowicach. Ale akurat budynku senioralnego w Rabce nie zrobiliśmy.

Gdyby powstał, to dzisiaj miałbyś Narodowy Program Domów Senioralnych.

Dlaczego nie można tego kontynuować?

To nie jest tak, że to można kontynuować. To trzeba kontynuować.

Dużo się mówi o budownictwie społecznym. Nie wzięcie pod uwagę sytuacji demograficznej, byłoby po prostu błędem. Potrzeby są gigantyczne, a sensowne podejście do sprawy rozwiązałoby jednocześnie problemy młodych i starszych.

Moim zdaniem to jest kwestia czasu, tylko trzeba o tym mówić.

Jeżeli tego nie zrobimy, to co nas czeka?

Przewidywanie przyszłości jest zawsze bardzo trudne, ale widzimy co się może dziać. Już teraz jest dużo problemów związanych ze starzeniem się społeczeństwa. Widać to w liczbie więźniów trzeciego piętra bez windy. Widać w ubóstwie energetycznym i związanym z nim zanieczyszczeniu powietrza. Można przewidywać, że domy pomocy społecznej będą miały coraz więcej pacjentów, a to oznacza ogromne obciążenie finansowe dla gmin. Dzisiejsze problemy uderzą w nas w dużo większej skali.

A jak zrobimy?

Będzie lepiej.

Ale trzeba wydać ogromne pieniądze.

Tylko, że przy liczeniu kosztów trzeba też wziąć pod uwagę koszty zanieczyszczenia powietrza, służby zdrowia, te ponoszone w związku z budową nowych mieszkań. Z utrzymaniem coraz większej liczby ludzi w DPS-ach. Z obciążeniem środowiska. Tu byłyby duże oszczędności, a też nikt nie mówi, że to państwo ma pokryć w całości.

Są różne możliwości finansowe, więc jeżeli pytasz, czy nas na to stać, to właściwe pytanie jest inne. Brzmi tak: czy stać nas na to, by tego nie robić? Takie jest pytanie.

***

Wojciech Racięcki – Absolwent Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej. Przez lata realizował liczne projekty w branży IT. Kierował Pionem Sieci Edukacyjnych w Państwowym Instytucie Badawczym NASK, rozwijając Ogólnopolską Sieć Edukacyjną oraz Edukacyjną Sieć Antysmogową. Następnie prowadził projekty badawczo-rozwojowe związane z tworzeniem nowych technologii transformacji Zielonego Ładu w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Obecnie pełni funkcję Dyrektora Departamentu Strategii i Analiz w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, gdzie współtworzy Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu.

Fot. Demonstrator Technologii w Mysłowicach.

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w magazynach branżowych. Autor książki „Odwołać katastrofę”.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.