Transformacja przemysłu stalowego to dziś jeden z najważniejszych sprawdzianów dla europejskiej polityki klimatycznej. Sektor, który przez dekady był filarem rozwoju gospodarczego Starego Kontynentu, staje dziś w obliczu rewolucji technologicznej, finansowej i społecznej. Gra toczy się nie tylko o klimat, ale o miejsca pracy, konkurencyjność przemysłu i przyszłość całych regionów. Tymczasem jeden z największych zakładów hutniczych w Polsce właśnie ogłosił wygaszenie kolejnego oddziału.
Europejski sektor hutniczy odpowiada za około 5 proc. wszystkich emisji CO₂ w Unii Europejskiej. Większość zakładów wciąż opiera produkcję na technologii wykorzystującej węgiel koksujący, w tzw. piecach tlenowych BF-BOF, co czyni ten sektor jednym z najbardziej emisyjnych w przemyśle. Zmiana tego modelu to nie tylko konieczność wynikająca z celów klimatycznych UE, ale i zbliżającej się presji regulacyjnej. Przypomnijmy: do 2034 r. znikną bezpłatne uprawnienia do emisji CO₂ w ramach systemu ETS.
Przemysł stalowy na rozdrożu
Tymczasem koszty alternatywnych technologii są wysokie. Produkcja stali z wykorzystaniem pieców elektrycznych (EAF), szczególnie w połączeniu z zastosowaniem zielonego wodoru jako czynnika redukującego, wymaga wielomiliardowych inwestycji. Obecnie w Europie realizowanych jest kilkadziesiąt projektów tego typu – głównie w krajach takich: jak Niemcy, Szwecja czy Finlandia. W Polsce, jak alarmują eksperci, wciąż brakuje strategii, finansowania i politycznej determinacji.
Podczas gdy Unia Europejska stopniowo podnosi poprzeczkę regulacyjną, inne światowe potęgi – przede wszystkim Chiny – dominują rynek dzięki niskim kosztom energii i agresywnej polityce przemysłowej. Coraz więcej producentów w Europie sygnalizuje obawy o utratę konkurencyjności, zwłaszcza jeśli nie zostaną uruchomione odpowiednie mechanizmy wsparcia na poziomie wspólnotowym.
Planowany Europejski Fundusz Konkurencyjności, którego wartość szacuje się na 237 miliardów euro, ma wspierać transformację przemysłową, ale jego uruchomienie przewidziano dopiero po 2028 roku. Dla wielu ekspertów i branż to zbyt późno. Ich zdaniem, jak twierdzi Marcin Korolec z Instytutu Zielonej Gospodarki, wsparcie powinno pojawić się natychmiast po wygaszeniu funduszy z Next Generation EU, czyli już w 2027 roku. W przeciwnym razie Europa ryzykuje nie tylko utratę pozycji technologicznej, ale i dalsze pogłębienie różnic między państwami członkowskimi.

Polska stal w kryzysie
W Polsce przemysł hutniczy przeżywa poważne trudności. W 2022 roku produkcja stali spadła do rekordowo niskiego poziomu 6,5 mln ton. Jeszcze dekadę temu kraj niemal pokrywał swoje zapotrzebowanie na stal. Dziś luka między produkcją a konsumpcją przekracza 5 mln ton rocznie. Wiele wskazuje na to, że bez radykalnych zmian polska branża znajdzie się na marginesie europejskiego rynku.
Pracownicy sektora nie kryją frustracji. Protesty związków zawodowych, które miały miejsce m.in. w Warszawie, jasno pokazują napięcia społeczne związane z Zielonym Ładem. Organizacje pracownicze domagają się m.in. ustalenia maksymalnych cen energii dla przemysłu oraz ochrony przed importem taniej stali spoza UE. Tymczasem Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, który miał wspierać regiony i pracowników dotkniętych transformacją, wciąż nie został w Polsce skutecznie uruchomiony.
Aby zielona stal mogła stać się realną alternatywą, konieczna jest rozbudowa infrastruktury OZE oraz stabilne warunki dla rozwoju rynku zielonego wodoru. Polska wciąż czeka na nowelizację ustawy odległościowej, która mogłaby odblokować potencjał energetyki wiatrowej na lądzie. Bez tego podstawowego elementu układanki, jak podkreślają eksperci – zielona transformacja pozostanie pustym hasłem. Co więcej, wprowadzane stopniowo zmiany regulacyjne (np. wygaszenie uprawnień ETS) mogą doprowadzić do sytuacji, w której energochłonne firmy zostaną po prostu wyparte z rynku.
Jedną z odpowiedzi na to wyzwanie mają być specjalne strefy energetyczne o których pisaliśmy w lipcu.
Około 14 lat – tyle pozostało według szacunków, by przeprowadzić pełną dekarbonizację europejskiego przemysłu stalowego. Jeśli się to nie uda, konsekwencje mogą być dramatyczne – zarówno dla klimatu, jak i dla rynku pracy czy pozycji gospodarczej UE.

Zielona stal, czyli wodór zamiast węgla
Transformacja ciężkiego przemysłu w kierunku niskoemisyjnych technologii staje się jednym z kluczowych tematów współczesnej gospodarki. Choć koncepcja „zielonej stali” – czyli stali produkowanej z wykorzystaniem wodoru zamiast węgla, jawi się jako przyszłościowy krok ku neutralności klimatycznej, rzeczywistość gospodarcza i technologiczna szybko zweryfikowała entuzjazm wielu państw i firm. Europa, mimo ambitnych celów, zaczyna zderzać się z realnymi barierami: kosztami, infrastrukturą i nieprzewidywalnością rynku energii.
Jednym z najbardziej znaczących sygnałów ostrzegawczych był kwietniowy komunikat ArcelorMittal – drugiego co do wielkości producenta stali na świecie, o rezygnacji z planów modernizacji dwóch zakładów w Niemczech. Spółka, tłumacząc swoją decyzję wysokimi i zmiennymi kosztami energii w tym kraju, odrzuciła przy tym 1,3 miliarda euro wsparcia publicznego. Chodziło o przekształcenie zakładów w Bremie i Eisenhüttenstadt na produkcję opartą na wodorze.
Dla Niemiec to potężny cios – nie tylko gospodarczy, ale i wizerunkowy. Berlin od lat pozycjonował się jako lider zielonej rewolucji przemysłowej, promując strategię opartą na zielonym wodorze jako alternatywie dla gazu ziemnego – szczególnie po ograniczeniu importu surowców z Rosji. Wycofanie się globalnego giganta rodzi pytania o realność tej strategii w obecnych warunkach rynkowych.
ArcelorMittal wskazał jasno: brak stabilnych i konkurencyjnych cen prądu to kluczowy czynnik niepowodzenia projektu. Niemcy borykają się z wysokimi kosztami wynikającymi z transformacji energetycznej oraz utraty taniego gazu z Rosji. Choć inwestycje w OZE postępują, nie zapewniają one jeszcze wystarczającej stabilności i skali.
Europejski przemysł stalowy znalazł się w potrzasku. Z jednej strony rosną wymagania klimatyczne, z drugiej – konkurencja ze strony taniego importu z krajów, gdzie regulacje środowiskowe są łagodniejsze. Jak zauważył Geert van Poelvoorde, szef ArcelorMittal Europe, przemysł znajduje się pod bezprecedensową presją utrzymania konkurencyjności, zanim jeszcze poniesie koszty związane z dekarbonizacją. W tej sytuacji rośnie nacisk na Komisję Europejską, by wprowadziła ograniczenia importowe na stal produkowaną w sposób emisyjny.
Wodór – nadzieja i bariera w jednym
Temat wodoru, a szczególnie jego „zielonej” odmiany, pojawił się również jako główny wątek podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Eksperci zwracali uwagę na ogromne znaczenie tego surowca w dekarbonizacji sektorów takich jak transport ciężki, chemia czy hutnictwo. Jednocześnie jednak przyznawali, że obecne koszty jego produkcji są zbyt wysokie, by przemysł mógł samodzielnie udźwignąć tę transformację.
Jak podkreślali uczestnicy kongresu, realizacja celów klimatycznych będzie możliwa tylko przy zastosowaniu elastycznych rozwiązań – nie tylko zielonego wodoru z OZE, ale także tzw. wodoru niebieskiego (produkowanego z gazu ziemnego z wychwytem CO₂).
Obecna produkcja zielonego wodoru w Europie jest śladowa względem potrzeb. W 2023 roku wyniosła około 25 tys. ton, podczas gdy tylko Polska potrzebuje około 200 tys. ton rocznie. Dodatkową przeszkodą jest brak rozwiniętej infrastruktury do jego przesyłu i magazynowania. Choć istnieje koncepcja wykorzystania do tego sieci gazu ziemnego, wymaga to kosztownych modernizacji i wyraźnego popytu ze strony przemysłu – którego na razie brakuje.
Przedstawiciele operatorów sieci gazowych zwracają uwagę, że bez jasnych deklaracji ze strony przemysłu, trudno uzasadnić inwestycje warte miliardy euro. Z kolei firmy przemysłowe argumentują, że nie mogą podjąć decyzji bez gwarancji dostępności i ceny surowca. Błędne koło trwa.
ArcelorMittal wyłącza piec w Dąbrowie Górniczej. Apelują do premiera
Pod koniec lipca firma ArcelorMittal, stalowy gigant i część indyjskiego koncernu górniczo-hutniczego ogłosiła wygaszanie kolejnego pieca.
– To oznacza utratę tysięcy miejsc pracy i niesprawiedliwą transformację, bez stworzenia alternatyw. Niekontrolowane wygaszenie strategicznej mocy bez wypracowania alternatywy godzi w bezpieczeństwo ekonomiczne państwa i pogłębi nasze uzależnienie od importu – komentuje think-tank Instrat.
Organizacja zwraca uwagę, że Polska jest praktycznie jedynym krajem w Europie, gdzie ten globalny koncern nie przygotował realnej alternatywy do zastąpienia swojej obecnej, wysokoemisyjnej produkcji. – Zarówno w Niemczech, Francji czy Belgii, rozpoczęto plany budowy mniej emisyjnych hut zielonej stali opartych o wodór lub gaz. Dlaczego nie w Polsce? – pytają retorycznie eksperci zajmujący się energetyką.
Zdaniem Fundacji Instrat, to świadoma strategia, a w Polsce kolejne rządy dają się rozgrywać. Od początku niemożliwe było wychwytywanie dwutlenku węgla. Rzekoma budowa pieców elektrycznych w Dąbrowie Górniczej lub Krakowie wcale nie zastąpi tysięcy miejsc pracy, które huta tworzy dzisiaj, a na dodatek utrzyma Polskę w roli importera stali pierwotnej – nie tylko z Chin, czy Ukrainy, ale również z Indii. Taki ruch wpisuje się w strategię wycofania się ArcelorMittal z Europy – czytamy w oświadczeniu.
Instrat zwrócił się z apelem do rządu i premiera Donalda Tuska o urealnienie założeń dot. dalszej obecności ArcelorMittal w Polsce i przygotowanie prawdziwej alternatywy do produkcji stali pierwotnej w Polsce po porzuceniu zakładu w Dąbrowie Górniczej. Jedną z możliwości jest technologia DRI z wykorzystaniem docelowo zielonego wodoru, inwestują w nią wiodące europejskie firmy hutnicze, np. thyseenkrupp i SALZGITTER w Niemczech, LKAB i SSAB w Szwecji. Widzimy potrzebę zaangażowania szeregu państwowych instytucji (PFR, ARP) oraz spółek skarbu państwa (Węglokoks) w rozwój takiej alternatywy.
Michał Hetmański, Prezes Fundacji Instrat komentuje sprawę – Potrzebujemy nie tylko uszczelnienia granic i większej aktywności różnych służb państwa w śledzeniu, skąd tak naprawdę przybywa do nas stal. Musimy mieć przede wszystkim realną alternatywę na budowę polskiej huty zielonej stali, skoro nie przygotował jej żaden prywatny inwestor. Apeluję do Pana Premiera Donalda Tuska o bardziej krytyczne spojrzenie na to, kto zainwestuje w transformację hutnictwa. Równolegle musimy przygotować plan transformacji dla górnictwa węgla koksującego i koksowni, które zostaną tym krokiem dotknięte.
–
Zdjęcie tytułowe: J. Urbaniec