W dzień trudno wytrzymać na zewnątrz. Jest 30, a nawet 32 stopnie. Coraz trudniej jest się skupić, boli głowa, o spacerze przed 19 nawet nie ma mowy. W rzekach i jeziorach ubywa wody, panuje susza, a w miastach wybrzuszają się tory tramwajowe. To opis większości ostatnich czerwcowych dni w Polsce. I nie chodzi o to, że nam się trafiło, mamy nagle gorące lato i powinniśmy się cieszyć. Chodzi o to, że klimat się ociepla, a takie fale upałów niedługo mogą stać się normą i to wcale nie jest powód do radości.
Wzrost temperatury w Polsce postępuje z prędkością 0,3⁰C na dekadę. Dlatego trudno przypomnieć sobie tak gorące wiosny i lata (które powoli zlewają się w jedną porę roku, o czym pisaliśmy TUTAJ) w latach 80. i 90. Wtedy było po prostu chłodniej.
Jak podaje portal Nauka o Klimacie:
„Ciepłe półrocze (kwiecień-wrzesień 2018) były pod względem średniej miesięcznej temperatury w Polsce najcieplejsze od początku prowadzenia stałych pomiarów meteorologicznych (w Warszawie od 1779 roku).”
W kwietniu ubiegłego roku średnia temperatura, szczególnie na południu kraju, wynosiła 15⁰C. Wysoka była też maksymalna temperatura. Nawet przez ponad 20 dni na większym obszarze kraju przekraczała ona 20 stopni, a miejscami nawet 25⁰C. 29 kwietnia w Krakowie zmierzono absolutną temperaturę maksymalną tego kwietnia, czyli aż 29,2⁰C w cieniu (to za portalem Twoja pogoda.pl).
Maj był już mniej anomalny, ale to nie przeszkadzało w pobiciu rekordu. Średnia temperatura w obrębie miejskiej wyspy ciepła w Warszawie wyniosła 19⁰C. Średnio w całej stolicy było 17⁰C, podczas gdy tradycyjny wynik dla maja to 14⁰C. Tak ciepło nie było od 1889 roku.
Nie trzeba chyba przypominać, jak gorąco było w listopadzie (!) – w pierwszym tygodniu termometry pokazywały miejscami więcej niż 25 kresek na plusie.
Mordercze lato
Przypomnijmy lato 2003 roku. Wtedy Polskę fala zabójczych upałów ominęła, ale bardzo dotkliwie odczuły ją zachodnie i południowe kraje. W całej Europie zanotowano około 70 tysięcy zgonów związanych z wysoką temperaturą. Najbardziej zagrożeni byli seniorzy.
W samej Francji zmarło około 15 tysięcy osób. Lato zazwyczaj nie jest aż tak gorące w tej części Europy. Szczególnie na północy Francji upały nie są zbyt częste, więc ludzie nie wyposażają swoich domów w klimatyzację. 40⁰C przez klika dni z rzędu były taką anomalią, że mieszkańcy nie wiedzieli, jak reagować. I dlatego większość ofiar upałów stanowili seniorzy niepotrzebujący opieki medycznej. W domach starości i szpitalach zadbano, w miarę możliwości, o odpowiednie warunki. W mieszkaniach trudno było je zapewnić, szczególnie, że gorąco zrobiło się w sierpniu, kiedy wielu Francuzów wyjeżdża na wakacje. Seniorzy zostawali sami, nie potrafili dostosować się do warunków i pomóc sobie wytrzymać taki upał.
Tamto lato we Francji było prawdziwą katastrofą. Szpitale nie nadążały z interwencjami, brakowało miejsc w kostnicach i trzeba było wykorzystywać namioty chłodzące i halę targową, w której na co dzień sprzedawana była żywność. Wiele rodzin dowiadywało się o śmierci bliskich po powrocie z urlopów, a 57 ciał znalezionych w Paryżu nigdy nie rozpoznano. Średnio w letni dzień w paryskich szpitalach umiera 39 osób. W sierpniu 2003 roku dochodziło do 180 zgonów dziennie.
Ucierpieli także rolnicy, przede wszystkim ci, którzy uprawiali zboża. Winogrona dojrzały zbyt szybko, przez co przewidywano, że wino z tego rocznika będzie miało zupełnie inny smak. Zbyt mocno nagrzało się Morze Śródziemne, co mogło wpłynąć na rozmnażanie się ryb i innych wodnych gatunków. Brak wiatru i opadów spowodował również rekordowe zanieczyszczenie powietrza dwutlenkiem azotu – szczególnie w stolicy.
Upał zaczął się 7 sierpnia i nie odpuszczał przez prawie dwa tygodnie.
Najwyższą temperaturę, czyli 41,1⁰C, zanotowano w Auxerre w północno-wschodniej części kraju. 40,7⁰C pojawiło się na termometrach w Bordeaux i Tuluzie na południu. W Paryżu, a także Rennes i Grenoble, w najcieplejszym momencie było 39,5⁰C.
W Auxerre w sierpniu średnia temperatura to 25,8⁰C. W 2003 roku było to 32,5⁰C. W Paryżu średnio jest 25⁰C, a wtedy było 29,9. Sierpniowa średnia w Tuluzie to 27,9⁰C. W 2003 – 34⁰C.
Rekordowe upały zanotowano także w Portugalii (około 2 tysiące zgonów), Hiszpanii (141 zgonów), Holandii (1500 zgonów), we Włoszech (1200 zgonów) i w Niemczech (300 zgonów).
Dlaczego we Francji zmarło znacznie więcej osób?
Odpowiedź jest prosta – zawiódł system. Sierpień to miesiąc urlopów, wyjeżdża prezydent, politycy, cała kadra medyczna. Nikt wtedy nie miał opracowanego planu działania na wypadek takich upałów. Dziś mówi się, że były one wynikiem globalnego ocieplenia. Wtedy już było wiadomo, jakie mogą być skutki zmian klimatu, ale rządy uważały, że to pieśń przyszłości.