Więcej osób w naszym kraju uważa, że skuteczną metodą poprawy jakości powietrza jest nie likwidacja kopciuchów, lecz tworzenie stref zieleni. „Szklanka może być jednak do połowy pełna” – mówi ekspert, komentując powszechne braki wiedzy Polaków na temat smogu.
Jakie są postawy społeczne wobec zanieczyszczeń powietrza w naszym kraju? Właśnie nad tym zagadnieniem pochylili się w nowym raporcie Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP).
I wychodzi na to, że zbyt wiele o smogu nie wiemy.
Smog, czyli… CO2
Badanie przeprowadzono na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie blisko 1100 dorosłych mieszkańców. Jeden z niepokojących wyników dotyczy substancji powodujących zanieczyszczenie powietrza.
Najwięcej wskazań – aż 71 proc. – otrzymał… dwutlenek węgla, czyli gaz cieplarniany wpływający na klimat Ziemi, a nie jakość powietrza. Tymczasem jedne z najgroźniejszych i najczęściej występujących substancji zanieczyszczających, a więc pyły zawieszone PM10 i PM2.5, ozon, tlenki azotu i lotne związki organiczne, wskazywała mniej więcej co trzecia badana osoba.
Dominującym źródłem smogu w Polsce jest ogrzewanie w gospodarstwach domowych (np. piece, kotły). Źródło to jako „istotne” wskazało jednak tylko 50 proc. ankietowanych.
76 proc. osób raczej lub zdecydowanie zgadza się ze stwierdzeniem, że smog to poważny problem, którego rozwiązanie powinno być priorytetem dla władz publicznych. Tyle że gdy nie za dobrze rozumiemy, czym jest i skąd bierze się smog, to i nie za dobrze wiemy, jak go zwalczać.
Smog zwalczać zielenią?
Tylko 30 proc. badanych za skuteczny sposób poprawy jakości powietrza uznaje zakaz używania paliw stałych (np. węgiel, drewno, pellet) do ogrzewania budynków. Więcej, bo 51 proc., wskazuje na wymianę nieekologicznych źródeł ciepła (w tym „kopciuchów”). Według autorów raportu, mając na uwadze trwające od lat programy dotacyjne i kluczowy wpływ przydomowych kominów na smog, jest to jednak odsetek „niski i niezadowalający”.
Jeszcze niższą akceptację mają zmiany w ruchu samochodowym, a więc drugim głównym źródle zanieczyszczeń powietrza w Polsce. Ograniczanie wjazdu najbardziej trujących aut popiera 27 proc. osób, wymianę samochodu z silnikiem spalinowym na hybrydowy lub elektryczny – 23 proc., a wprowadzanie stref płatnego parkowania – zaledwie 10 proc.
Wśród wszystkich metod poprawy jakości powietrza najwięcej wskazań otrzymały: tworzenie stref zieleni (64 proc.) oraz montaż filtrów kominowych w przemyśle (60 proc.).
Rzeczywisty potencjał zieleni nie jest jednak zbyt duży. Jak informuje dr Piotr Klepacki z Instytutu Botaniki Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwykle jest to poniżej 10 proc. całego zapylenia, na które eksponowani są mieszkańcy.
Z badań ekonomistów z Uniwersytetu Warszawskiego wynika zaś, że jedno drzewo jest w stanie zredukować emisję pyłów mniej więcej o jedną trzecią kilograma rocznie. W tym czasie jeden kopciuch emituje 50–60 kg pyłu. By to zrównoważyć, potrzeba byłoby około 150 dużych drzew. Nie zapominajmy też, że drzewa akumulują zanieczyszczenia głównie latem, a największy problem ze smogiem mamy zimą.
Mnie ma być dobrze
„Mnie ma być dobrze, mnie! Zielono ma być wokół, a ja mam mieć święty spokój! – do tego sprowadza się dyskusja ze statystycznym mieszkańcem Polski na temat działań dotyczących poprawy jakości powietrza. Osoby z bańki klimatycznej lub umiejące odczytywać wydźwięk trudnych wykresów i map widzą, że polskie miasta na smogowych mapach wciąż świecą się na czerwono. Ale nie widzą, że są jedynymi, którzy to widzą” – komentuje wnioski z publikacji Mateusz Galica, lider projektu „Ziemianie Atakują”.
W zeszłorocznej, czwartej edycji „Ziemian…” po raz kolejny przyjrzano się świadomości osób w Polsce dotyczącej zmian klimatu. I po raz kolejny jako społeczeństwo dostaliśmy szkolną ocenę 2+. Jedno z pytań dotyczyło tego, czy smog jest tym samym zjawiskiem, co globalne ocieplenie. Tylko 67 proc. osób wiedziało, że nie.
„Nie dziwne więc, że Polacy wrzucają frazy i skróty typu ‘emisje CO2, smog, Zielony Ład, transformacja energetyczna’ do jednego worka. Tak działa heurystyka chroniąca nasz mózg przed nadmiarem niezrozumiałych bodźców” – mówi Galica w rozmowie ze SmogLabem.
Ostrzejsze prawo? Niekoniecznie
Inne niepokojące dane z raportu CMKP dotyczą wsparcia dla legislacji, którą twórcy publikacji przedstawiają jako „kluczowy element” walki ze smogiem. Przykłady?
- Tylko 54 proc. badanych deklaruje poparcie dla nakładania podatków na firmy i zakłady emitujące zanieczyszczenia powietrza,
- tylko 53 proc. – dla obowiązkowej wymiany starych urządzeń grzewczych na nowe i bardziej ekologiczne,
- a tylko 49 proc. – dla wprowadzenia restrykcyjnych limitów emisji zanieczyszczeń dla zakładów przemysłowych.
Jeszcze mniejszy odsetek, i to znacząco mniejszy, popiera regulacje prawne w transporcie. „Tak” dla ograniczania ruchu samochodowego w miastach daje 27 proc. badanych, dla zakazu wjazdu do miast starymi autami – 21 proc., a dla zakazu produkcji aut spalinowych – zaledwie 10 proc.
„Poparcie społeczne dla najbardziej skutecznych działań legislacyjnych jest niskie. To oznacza, że polityki środowiskowe w Polsce napotkają na opór społeczny, jeśli nie zostaną poprzedzone kampaniami edukacyjnymi i działaniami zwiększającymi akceptację społeczną” – przestrzegają autorzy raportu CMKP.
Szklanka do połowy pełna
Według Galicy takie wyniki badania pokazują swego rodzaju „pułapkę populizmu”. Bo skoro wiedza wyborców „szoruje po dnie”, to jak mają wybrać lub wesprzeć liderów, którzy wymagają wyrzeczeń, a czasami wręcz dodatkowych kosztów? Zdaniem eksperta szklanka może być jednak do połowy pełna.
„Skoro mieszkańcy dorzecza Wisły i Odry chcą zieleni – mówmy do nich o zieleni. Tworząc ścieżki rowerowe, wprowadzając strefy czystego transportu, ograniczając miejsca parkingowe, dawajmy ludziom zieleń, pamiętajmy o ich potrzebach” – proponuje Galica.
I podsumowuje: „Z dwójkowymi uczniami nie robi się całek. To badanie to cenne narzędzie dla liderów zmian – wskazuje precyzyjnie, które argumentacje mogą te zmiany wywrócić, a które wesprzeć.”
Zdjecie tytułowe: S. Barański



















