W maju krakowscy radni zaproponowali, by w mieście przeprowadzić pilotaż rozwiązania, które nazywa się „antysmogowym chodnikiem” lub „zielonym betonem”. Przez radę przeszła nawet uchwała kierunkowa, której efektem ma być powstanie takiego chodnika na Alejach.
Rozwiązanie jest importem z Warszawy, która pilotaż ma już za sobą i zdecydowała się na realizację chodników w kilku miejscach w mieście. Uchwałę przegłosowano dwa miesiące temu, postanowiłem więc sprawdzić, na jakim etapie są prace nad projektem. Okazało się, że zrobiono już pierwsze kroki w kierunku zrealizowania woli radnych. Rozpoczęto – mądrze – od poszukania ekspertów od zielonego betonu na krakowskich uczelniach.
Na pytanie na jakim etapie jest projekt, biuro prasowe Urzędu Miasta Krakowa odpowiedziało tak:
„Miasto wystąpiło do krakowskich uczelni, celem nawiązania współpracy w tym zakresie. Chcemy sprawdzić czy uczelnie prowadzą badania, mają ekspertów, czy ewentualnie chciałyby wziąć udział w pilotażowych badaniach związanych z zastosowaniem antysmogowych nawierzchni w Krakowie.”
W Warszawie na antysmogowe chodniki przeznaczono na razie ponad pięć milionów złotych. Zapowiadając projekt powoływano się na dane producenta, który twierdzi, że technologia pozwala redukować około 30 proc. tlenków azotu. Warszawa informowała także, że chodnik najlepiej działa na wysokości 50 centymetrów, ale „działanie betonu jest również znaczne na większej wysokości.” Zalety przedstawiono w prezentacji zatytułowanej „Beton, który walczy ze smogiem”, w której autorzy projektu chwalą się między innymi tym, że stworzyli „zielony punkt na mapie smogowej Warszawy”.
Zielony punkt, który oznaczono hasłami reklamowymi, wygląda tak:
Sam skrócony raport z badań – ten w trybie dostępu do informacji publicznej udostępniono autorowi fanpejdża Smog Wawerski – nie napawa aż takim optymizmem. Badania były bowiem prowadzone tylko w jednym miejscu Warszawy, czujniki ustawiono na wysokości 50 centymetrów – nie wiadomo więc skąd przekonanie o ich skuteczności wyżej – i nie poinformowano w jakich dokładnie punktach się znajdowały. Porównano też wyniki z czujników ustawionych w niesprecyzowanej odległości od siebie, a z różnic wyciągnięto później wniosek o dużej wartości zastosowanego betonu. Te zastrzeżenia, a jest ich więcej, nie pozwalają stwierdzić, że beton jest na pewno nieskuteczny. Powodują jednak, że można mieć wątpliwości co do tego, jak skuteczny jest. I każą zadać pytanie, czy zrobiono dość, by móc podjąć decyzję o wydaniu pokaźnej sumy pieniędzy. Tym bardziej, że – co jasno zaznaczono w odpowiedzi udzielonej autorowi Smoga Wawerskiego – podjęto ją w oparciu o dane zawarte w tej publikacji.
W której, kiedy chodzi o uzasadnienie tego, że mierzono na poziomie 50 centymetrów napisano na przykład tak.
Kraków dopytany o terminy i szacowany budżet – ale też to, czy z tego, że podjęto pierwsze kroki, wynika, że chodnik na pewno będzie – odpowiedział, że jest na to za wcześnie i o szczegóły trzeba pytać we wrześniu. Tak też zrobię i informować o postępach realizacji projektu będziemy aż do jego szczęśliwego zakończenia. W tym najprawdopodobniej stary chodnik zostanie skuty, by w jego miejsce, w imię ekologii, wylać nowy, „zielony” beton, który po zajęciu powierzchni boiska piłkarskiego zneutralizuje ilość tlenków azotu równą temu, co emituje 20 samochodów osobowych.
O chodnikach antysmogowych przeczytasz także w tekście „W Warszawie ze smogiem miał walczyć chodnik. Ale czy da sobie radę?„
Fot. Smog Wawerski.