Kolejny sezon smogowy właśnie się rozpoczął, a wraz z nim ruszyły kontrole domowych palenisk Polek i Polaków. 1 lipca 2024 r. na terenie woj. dolnośląskiego zaczął obowiązywać zakaz używania pozaklasowych pieców, tzw. kopciuchów. Mimo tego realne przestrzeganie przepisów w zakresie ich używania nie domaga. Chwalone jest za to jedno miasto.
Dolnośląski Alarm Smogowy (DAS) przedstawił ocenę zeszłorocznych kontroli prowadzonych przez straże miejskie i gminne. Wszystkie ze 169 dolnośląskich gmin są uprawnione do kontroli przestrzegania uchwały antysmogowej, jednak tylko w co czwartej (dokładnie w 38) istnieją straże mogące skutecznie egzekwować prawo. Jego łamanie wiąże się z nakładaniem grzywien.
Kara od 50 do 500 tys. złotych
Na pytanie ekspertów z DAS odpowiedziało 30 z 38 straży. W badaniu oceniono zarówno prowadzone od lat kontrole ewentualnego nielegalnego spalania odpadów, jak i możliwe od niedawna sprawdzanie kopciuchów. Zebrane dane wskazują, że kontrole przestrzegania uchwał antysmogowych były trzykrotnie rzadsze niż kontrole spalania odpadów (odpowiednio 1343 i 4028). Z kolei wykrywalność wykroczeń podczas kontroli uchwał antysmogowych była ponad pięciokrotnie większa niż w przypadku kontroli spalania odpadów (60 proc. versus 11 proc. skuteczności).
– Uchwalone w 2017 przepisy antysmogowe zakazujące pieców kopciuchów „dostały zębów” dopiero w 2024 r., kiedy gminy otrzymały realne możliwości kontroli i nakładania kar – mówi Krzysztof Smolnicki, lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. Jego zdaniem działania kontrolne powinny przyśpieszyć, tym bardziej, że tam, gdzie są prowadzone, skutecznie wykrywają wykroczenia.
W większości smogowych wykroczeń stosowano formę pouczenia (56 proc. w przypadku spalania odpadów, 60 proc. kopciuchów), rzadziej nakładano grzywny (odpowiednio 60 proc. i 56 proc.). W obu sytuacjach średnia wartość mandatu wynosiła ok. 250 zł. Najrzadziej sprawy kierowano do sądu – w pięciu przypadkach spalania odpadów i w ośmiu przypadkach kopciuchów. Co ciekawe, znalazły się w tym dwie sprawy o podrabianie tabliczek znamionowych na piecach.

Nowy sezon, nowe kontrole
– Kiedy 11 lat temu na Dolnym Śląsku rozpoczynaliśmy kampanię na rzecz życia w czystym i zdrowym powietrzu, sprawę lekceważono i obowiązywało bezprawie. Teraz w społeczeństwie wzrosła świadomość problemu, mamy obowiązujące prawo i instrumenty finansowe wspierające usuwanie kopciuchów, jednak większość gmin niewystarczająco przykłada się do rozwiązania palącego problemu – zauważa Hanna Schudy ze Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA, jedna z założycielek DAS.
Aż dziewięć z trzydziestu gmin nie przeprowadziło w 2024 r. wymaganej prawem minimalnej ilości kontroli, z czego aż cztery nie przeprowadziły żadnej.
– Przebadaliśmy gminy, które mają straże, ale w pozostałych sytuacja może być gorsza. Mamy gminy ociągające się i liderów działań kontrolnych. Wśród tych najbardziej zaangażowanych są oczywiście większe miasta, ale zdecydowany prym wiedzie Straż Miejska Wrocławia – podkreśla Smolnicki.
„90 proc. kontroli wynika ze zgłoszeń mieszkańców”
W 2024 r. na 311 przeprowadzonych kontroli w tym temacie stwierdzono 75 wykroczeń. Wrocław działał też bardziej surowo – bo w 39 przypadkach zastosowano grzywnę (średnia wartość mandatu ponad 300 zł), a w 26 przypadkach pouczenie. Straż Miejska Wrocławia może też się pochwalić dużym zaangażowaniem w pilnowanie zakazu palenia odpadami. Warto korzystać z dobrych przykładów, warto też podnosić kompetencje dot. działań antysmogowych – w tym kontrolnych.
Aneta Pochwalna, naczelniczka Wydziału Ochrony Środowiska wrocławskiej Straży Miejskiej: – Pouczyliśmy 113 osób, nałożyliśmy 169 mandatów i skierowaliśmy do sądu 40 wniosków o ukaranie. 90 proc. kontroli wynika ze zgłoszeń mieszkańców. Mamy osiem dronów i wspieramy nimi kontrole.
W przebadanych przez DAS strażach miejskich i gminnych działa 536 funkcjonariuszy, z tego mniej niż połowa jest przeszkolona w tym temacie. Aż co czwarta kontrola na Dolnym Śląsku została przeprowadzona przez Wrocław. W minionym sezonie smogowym miasto zrealizowało 5353 kontrole, z czego odnotowano 318 wykroczeń. Nakładano nawet więcej grzywien, niż upomnień. – To promuje wdrażanie uchwały antysmogowej, bo samo upominanie sprawi, że ludzie będą lekceważyć zakazy. Nie chodzi o to, żeby ich nękać kontrolami, ale żeby mobilizować społeczeństwo. Wydaje się, że ten efekt jest realizowany. Co więcej, miasto skierowało sporo spraw do sądu – mówi Krzysztof Smolnicki.
Straż międzygminna rozwiązaniem?
Tylko w trzech spośród badanych gmin pobierano próbki popiołu i sprawdzano, czy ktoś paIi odpadami. Były to: Wrocław, Jelenia Góra i Złotoryja. – Plusem są więc realne działania strażników i ich współpraca z organizacjami, które walczą ze smogiem. Działacze zapytali także, czy pod tymi samymi względami kontrolowano także lokale komunalne. – Co prawda dostaliśmy odpowiedź o braku danych, ale domyślamy się, nie było kontroli w lokalach komunalnych. Dlatego można powiedzieć, że w tym przypadku uchwała antysmogowa zupełnie nie działa.
Według uchwały antysmogowej to użytkownik lokalu jest odpowiedzialny za ewentualny pozaklasowy kocioł. Teoretycznie można by nałożyć karę na mieszkańca takiego lokalu. Jednak miasto z oczywistych względów nie wysyłało kontroli lokali w swoim zasobie. A przecież najemcy w teorii grozi grzywna – Miłosz Jakubowski, prawnik z Fundacji Frank Bold, przygotował dla nas wzór wniosku o obniżenie czynszu za najem lokalu, który nie spełnia standardu prawnego. Jeśli zgłosi się do nas mieszkaniec lokalu komunalnego ogrzewanego kopciuchem, to pomożemy w obsłudze prawnej tego wniosku.
Na Dolnym Śląsku wciąż kopci ponad 150 tys. pozaklasowych kotłów. Lider DAS tłumaczy, że małe gminy, jak np. Kamienna Góra czy Lubawka, przez lata nie miały żadnego wsparcia.
Bydgoski Alarm Smogowy przygotował instrukcję tworzenia straży międzygminnej, która pokazuje od podstaw wszystkie etapy procesu. – Stworzenie takiej straży byłoby dobrym wyjściem ograniczającym koszty dla mniejszych gmin. Po drugie, dzięki takiej straży będzie można realizować wpłaty do budżetu, z których będzie można finansować różne działania, też takie proste. Poza tym wysłany strażnik nie będzie od konkretnego wójta, a międzygminny, co może mieć dobry wpływ – wylicza Smolnicki.
–
Zdjęcie tytułowe: Szymon Smolnicki