Międzynarodowy zespół naukowców sprawdził, jak we współczesnym świecie radzą sobie duże zwierzęta słodkowodne – w tym oczywiście ryby. Okazało się, że (wyniki badań opublikowano w „Global Change Biology”) nie radzą sobie w ogóle i od lat 70. ubiegłego wieku zniknęło około 90 proc. z nich. Najgorzej sytuacja wygląda, kiedy chodzi o duże ryby.
– Tempo zanikania populacji kręgowców jest znacznie większe w wodach słodkich niż na lądzie lub w środowiskach morskich. – można przeczytać w publikacji naukowców pracujących na uniwersytetach w Niemczech, Austrii, USA i w Wielkiej Brytanii, którzy przyjrzeli się zmianom populacji 126 gatunków słodkowodnej megafauny. Zwracają oni jednocześnie uwagę, że choć słodkie wody zajmują jedynie około 1 proc. powierzchni planety, to są domem nawet dla 1/3 wszystkich gatunków kręgowców. Choć jak się okazuje nie jest to dom przyjazny i gatunki znikają.
Okazało się, że w ciągu ostatnich 40 lat duże zwierzęta słodkowodne znikały dwa razy szybciej niż te zamieszkujące inne ekosystemy. W tym czasie zniknęło niemal 90 proc. z nich. Najgorzej było, kiedy chodzi o duże (przyglądano się zwierzętom ważącym ponad 30 kilogramów) ryby. W tym wypadku spadek wyniósł aż 94 proc., a do najbardziej zagrożonych zaliczono między innymi jesiotra, który zniknął już w zasadzie ze wszystkich europejskich rzek, łososiowate i duże ryby sumokształtne. Źle jest w Europie – także z zasięgiem siedlisk, które kurczą się w szybkim tempie. Jeszcze gorzej jest w częściach Azji, gdzie zniknęło nawet 99 proc. dużych ryb. Na przykład w Mekongu ich populacje zmniejszyły się praktycznie do zera. Wymieniono zresztą kilka gatunków, które już wymarły – jak na przykład delfin chiński i wiele takich, które są na granicy wyginięcia.
Wskazano także na to, że zmniejszający się zasięg występowania bobrów jest ogromnym problemem, ponieważ ich praca jest istotna dla stworzenia środowiska, w którym mogą żyć inne gatunki. Wśród powodów tak szybkiego zanikania populacji zwierząt słodkowodnych wymienia się trzy najważniejsze. Pierwszym jest to, że są one zabijane przez ludzi, którzy pozyskują w ten sposób pożywienie, skóry, jaja i różne trofea. Drugim jest zanieczyszczenie słodkich wód, które uniemożliwia życie tym gatunkom. Trzecim nadmierna regulacja rzek, która niszczy ich ekosystem.
Są nieliczne przykłady odwrócenia tego trendu i gatunków, które zaczęły odzyskiwać liczebność. Zwykle jest to zasługą wysiłków podjętych na rzecz ich ochrony. I właśnie o takie wysiłki apelują autorzy badania, którzy zwracali uwagę, że zgodnie z „Czerwoną księgą gatunków zagrożonych” ponad połowa gatunków słodkowodnej megafauny jest zagrożona wyginięciem. – Mimo to mogą liczyć na mniej badań i ochrony niż megafauna ekosystemów lądowych i morskich – napisali w oświadczeniu.
Fot. Shutterstock.