Udostępnij

Dlaczego warzywa i owoce w supermarketach nie mają smaku?

03.10.2019

Żyjemy w czasach obfitości i nieograniczonego wyboru. Dostęp do żywności „sezonowej” mamy przez okrągły rok. Jednak ten luksus ma swoją cenę. Wiele warzyw i owoców, które lądują na naszym stole, oferuje doznania smakowe o podobnej intensywności, co woda. Badania wskazują również, że płody rolne mają coraz mniej wartości odżywczych.

Gdy Starsi Panowie żegnali swoje ulubione warzywa, śpiewając „Addio, pomidory”, mogli pocieszać się wizją ich powrotu w kolejnym sezonie. Dziś sytuacja wygląda nieco inaczej. Z jednej strony pomidorów nie musimy żegnać, bo mamy do nich dostęp przez cały rok. Z drugiej pożegnaliśmy je dawno temu – niestety nie w trybie sezonowym, tylko definitywnym. Większość warzyw dostępnych w sprzedaży pod tą nazwą oferuje doznania „pomidorowe” w ilości homeopatycznej. Pomidory z krzaczka, które smakują jak niebo, bo dojrzewały bezpośrednio na słońcu, a nie w szklarni czy rękawie, to rarytas, którego próżno szukać w sklepach.

Warzyw i owoców dotkniętych „ubóstwem smaku” jest więcej. Tak jest m.in. w przypadku truskawek, papryki czy marchewek, dostępnych w supermarketach przez okrągły rok. Również produkty sprzedawane w zieleniakach czy na placach targowych często pozostawiają wiele do życzenia – choć ich jakość jest zwykle wyższa niż tych ze sklepów wielkopowierzchniowych. Co więcej, z płodów rolnych ubywa też wartości odżywczych. Proces ten postępuje od kilku dekad i stanowi efekt m.in. chemizacji upraw i jałowienia gleb. W pewnym stopniu sami się do niego przyczyniamy jako konsumenci. Bo na kierunek, w jakim rozwija się rolnictwo, mają również wpływ nasze decyzje zakupowe. Między innymi fakt, że nad wysoką jakość zwykle przedkładamy dużą ilość i niską cenę, a wygląd ma często dla nas większe znaczenie niż walory smakowe i odżywcze.

Dlaczego pomidory nie smakują jak dawniej?

Problem stał się na tyle dojmujący, że nad kwestią pozbawionych smaku pomidorów pochylili się niedawno naukowcy. Międzynarodowy zespół ekspertów zebrał dane genetyczne pochodzące z 725 uprawnych oraz dzikich odmian pomidorów i utworzył z nich tzw. pangenom – mapę genetyczną obejmującą informacje na temat wszystkich analizowanych odmian. Następnie specjaliści zestawili ten „konstrukt” z genomem udomowionego pomidora o nazwie Heinz 1706. Dotychczas służył on jako reprezentatywny punkt odniesienia dla pomidorowych genomów. Porównanie obu materiałów genetycznych wykazało, że w Heinz 1706 brakuje blisko 5 tys. genów, które posiada pangenom. Wiele z nich odpowiada za ochronę przed patogenami. Współczesne odmiany pozbawione są genów odporności, dlatego z czynnikami chorobotwórczymi walczy się za pomocą oprysków. Analiza przyniosła jednak bardziej sensacyjne odkrycie. Okazało się, ze wersja genu TomLoxC, która odpowiada za wyjątkowy smak pomidora, jest nieobecna w większości jego współczesnych, uprawnych odmian. Jednocześnie naukowcy stwierdzili jej obecność w ok. 90 proc. dzikich odmian tego warzywa.

– Podczas modyfikacji pomidorów w celu uzyskania jak najlepszych jego odmian uprawowych koncentrowano się głównie na cechach, które będą miały wpływ na zwiększenie plonu i zysków, jak rozmiary owoców czy okresu ich przydatności do spożycia – tłumaczy prof. Zhangjun Fei, genetyk z Cornell University, główny autor badania opisanego w maju br. na łamach „Nature Genetics”. – Niestety „po drodze” warzywa te utraciły część genów odpowiedzialnych za inne ważne cechy, jak walory smakowe czy odporność na szkodliwe czynniki środowiskowe – dodaje. Jest jednak dobra wiadomość: ustalenie źródła problemu może przyczynić się do jego rozwiązania. Wystarczy, że hodowcy dołożą starań, by opracować nowe odmiany warzyw, które zawierają „klasyczne” geny. W ten sposób pomidorom można by przywrócić nie tylko smak, ale również odporność na szkodniki i choroby. A to pozwoliłoby ograniczyć stosowanie pestycydów.

Zbrodnia przeciwko jabłku

Pomidory nie są wyjątkiem. Podobną drogę „ewolucji” przeszły jabłka. Przynajmniej po drugiej stronie Atlantyku – wszak Polska cieszy się statusem jabłkowej potęgi, która ma w ofercie zarówno ilość, jak i jakość. Amerykanie mają pod tym względem mniej szczęścia. Ilustruje to przypadek Red Delicious – najpopularniejszego i najbardziej znienawidzonego jabłka w USA. Jeden z amerykańskich serwisów nazwał go „zbrodnią przeciwko jabłku”. Cechy rozpoznawcze tej odmiany to gruba, gorzka, ale połyskliwa i intensywnie czerwona skórka, skrywająca mączyste wnętrze o mdłym smaku. Mimo tych niekorzystnych właściwości Red Delicious od 70 lat pozostaje liderem rynku jabłek w USA. Jakim cudem? No cóż, podobno kiedyś „czerwona pychotka” naprawdę smakowała wybornie. Popularność zyskała jeszcze na początku zeszłego wieku – najpierw jako Stark Delicious, potem jako Golden Delicious. Kolejne i ostateczne miano uzyskała w 1914 r.

W ciągu dwóch dekad na promocję tej odmiany wydano 750 tys. dolarów – sumę jak na owe czasy niemałą. W latach 40. stała się najpopularniejszym jabłkiem w USA. O jej ostatecznym sukcesie, ale również przyszłej klęsce (jeśli jeszcze nie rynkowej, to z pewnością wizerunkowej), zadecydował przypadek: gałązka jabłoni, która wydała szybciej dojrzewające owoce o jednolitym, bardziej intensywnym kolorze. Właściciel marki Red Delicious zapłacił farmerowi za mutanta 6 tys. dolarów. Niebawem „ulepszona” wersja „pychotki” zalała rynek, a sadownicy zaczęli intensywnie pracować nad wytworzeniem kolejnych, jeszcze bardziej atrakcyjnych odmian. Nacisk położono m.in. na wielkość plonów, szybkość wzrostu owocu i jego „kuszący” wygląd. Konkurencję wygrywały okazy, które mogły być zerwane szybciej i magazynowane dłużej. Za tę ostatnią właściwość odpowiada m.in. gruba, a przy okazji gorzka skórka, chroniąca owoc przed uszkodzeniami. Niestety gdzieś po drodze z jabłka wyparował smak – ale jego rynkowy żywot do dziś podtrzymuje magia marki.

Ubywa witamin i mikroelementów

Z ubytkami smakowymi jakoś można się pogodzić. W końcu od czego mam przyprawy z glutaminianem sodu? Gorzej, że z warzyw i owoców ubywa wartości odżywczych. Na taką prawidłowość wskazują m.in. badania przeprowadzone w 2004 r. przez naukowców z Uniwersytetu Teksańskiego. Eksperci przeanalizowali dane dotyczące zawartości 11 składników odżywczych w 43 gatunkach płodów rolnych. Zostały one zaczerpnięte z zasobów amerykańskiego Departamentu Rolnictwa i obejmowały okres od 1950 do 1999 r. Okazało się, że w ciągu półwiecza w badanych owocach i warzywach wyraźnie zmniejszyła się zawartość sześciu składników: białek, wapnia, potasu, żelaza oraz witamin B2 i C. Najwyższy spadek zawartości odnotowano w przypadku witaminy B2, odpowiedzialnej m.in. za prawidłową pracę układu nerwowego i błon śluzowych. W ujęciu uśrednionym wynosił on aż 36 proc. Najmniejszy ubytek (6 proc.) dotyczył białka. Podobne badania prowadzono także w Europie. Po przeanalizowaniu danych z lat 1975–1997 naukowcy z holenderskiego Kushi Institute of Europe stwierdzili, że zawartość żelaza w dwunastu gatunkach warzyw zmniejszyła się średnio o 37 proc. Zbliżone ubytki dotyczyły również wapnia, witaminy C i witaminy A.

Zdaniem naukowców najprostszym wyjaśnieniem tej tendencji jest tworzenie nowych odmian warzyw i owoców o cechach pożądanych z punktu widzenia przyspieszenia produkcji i uzyskania wyższych plonów. Chodzi przede wszystkim o większe rozmiary, szybsze tempo wzrostu i odporność na pestycydy. Problem w tym, że szybszy wzrost nie idzie w parze z szybszym pobieraniem składników odżywczych z ziemi. W dodatku gleba ma coraz mniej do „zaoferowania”. Intensywne uprawy, rozwijanie monokultur i obfite stosowanie „agrochemii” prowadzi do wyjałowienia gruntów, co dodatkowo pogarsza jakość płodów rolnych – zarówno w aspekcie odżywczym, jak i smakowym.

Czy jest światełko w tunelu?

W przypadku pomidorów – podobno tak. Utracone geny smaku mogą zostać przywrócone i wykorzystane do stworzenia nowych odmian. Podobne działania można podjąć w stosunku do innych warzyw i owoców, które straciły na jakości. Jednak tego typu przedsięwzięcia mogą być trudne do zastosowania na masową skalę. Rynkowi giganci produkują to, co uprawia się najłatwiej, sprzedaje się najlepiej i przynosi największe zyski. Zmiana mogłaby się dokonać, gdyby klienci zaczęli się jej domagać, m.in. przez swoje decyzje zakupowe. Jednak presja konsumencka to nie wszystko. Problem stanowi jakość gleb oraz ilość stosowanych środków ochrony roślin. W przypadku produkcji masowej tych ostatnich trudno uniknąć.

W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem wydaje się wspieranie rozwoju rolnictwa lokalnego. Małogabarytowych gospodarstw, wytwarzających żywność według tradycyjnych standardów – bez nadużywania pestycydów i z zachowaniem bioróżnorodności, która zmniejsza narażenie upraw na szkodniki. To jednak wymaga długotrwałej „pracy u podstaw”, rozwijania świadomości konsumenckiej, a także wsparcia systemowego – odpowiednich regulacji prawnych, które pomogą uwolnić potencjał małych producentów i wzmocnić ich pozycję w konkurencji z rynkowymi gigantami.

Autor

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.