Radni z podbydgoskiej gminy Osielsko zaproponowali, by gminny program wymiany „kopciuchów” powiązać z odległością budynków od miejsc, gdzie w trakcie dnia przebywają dzieci i młodzież, m.in. od szkół. Proponowane „strefy czystego powietrza” to pomysł, który na pierwszym miejscu stawia ochronę zdrowia najmłodszych, a więc dzieci i młodzieży. Choć póki co został odrzucony przez większość radnych, skłania do dyskusji nad tym, w jakie miejsca środki na poprawę jakości powietrza powinny być kierowane w pierwszej kolejności.
W jednej z podbydgoskich gmin, obok rządowych programów związanych z wymianą przestarzałych urządzeń grzewczych, funkcjonuje wsparcie gminne. Z tym, że – jak przekonują pomysłodawcy zmian – jego wydajność nie jest duża, a środki pozostają niewykorzystane. Pojawił się więc pomysł, by środki rozdysponować inaczej, z myślą o zdrowiu najmłodszych. Choć projekt przy pierwszej próbie przyjęcia został odrzucony, niewykluczone, że pomysł jeszcze wróci pod obrady radnych.
„Strefy Czystego Powietrza”
“Mieszkańcy mogą ubiegać się o wsparcie w wysokości 5 tys. złotych, zgodnie z uchwałą z lipca tego roku. My natomiast doszliśmy do wniosku, że za taką kwotę nie zrealizujemy wymiany pieca, ponieważ jej koszt wynosi z reguły 12 tysięcy złotych lub więcej. Dofinansowanie w wysokości 5 tysięcy nie jest wystarczające dla osób mniej zamożnych, które nie zechcą dołożyć z własnej kieszeni reszty. Wpadliśmy więc na pomysł, by stworzyć 'Strefy Czystego Powietrza’ wokół tych miejsc, w których najczęściej przebywają dzieci, tj. wokół szkół, żłobków, boisk, świetlic. Łącznie jest to około 17 obiektów w gminie. Zaproponowaliśmy więc, by w pasie 200 metrów wokół nich mieszkańcy gminy mogli się starać o dwukrotnie większe wsparcie, w wysokości 10 tys. złotych, oczywiście bez likwidacji programu dla pozostałych mieszkańców” – przekonuje Maciej Lasota, prezes Stowarzyszenia „Sąsiedzi Gmina Osielsko”, które przygotowało projekt.
Jak przekonują pomysłodawcy, problemem dotychczasowego programu jest przede wszystkim jego wydajność. “Do listopada w naszej gminie złożono tylko 7 wniosków o dofinansowanie w kwocie 5 tys. złotych. 7 sztuk. Skonsumowaliśmy więc 35 tysięcy z budżetu wynoszącego 150 tysięcy. A ponieważ rozpoczął się już sezon grzewczy, najprawdopodobniej nikt już nie będzie wymieniał kotłów. Środki te pozostaną więc niewykorzystane. (…) W ubiegłym roku w gminie Osielsko przyznano 15 tego typu dotacji, podczas gdy w sąsiedniej gminie, po drugiej stronie Bydgoszczy, wymieniono 150 kotłów” – podkreśla radny Lasota. Co ciekawe, wskazuje on, że problemem może wynikać stąd, że w gminie jest stosunkowo wiele nowych domów, które nie wymagają wymiany kotłów czy termomodernizacji.
Zauważmy również, że wspomniane szkoły, żłobki czy przedszkola – wokół których miałyby istnieć proponowane „strefy czystego powietrza” – z reguły znajdują się nie na nowych osiedlach, lecz w starszych częściach wsi i miast.
Zapobiegać zamiast leczyć
„To jest super pomysł! Dziwne, że nikt wcześniej na to nie wpadł. Dzieci są najbardziej narażone na skutki oddychania zanieczyszczonym powietrzem, i to o nie powinniśmy zadbać w pierwszej kolejności. Często kopcące kominy są w bezpośrednim sąsiedztwie szkół, przedszkoli, świetlic i boisk – dużych skupisk dzieci. Wówczas nie można otworzyć okien, w klasach brakuje tlenu i nie ukrywajmy antysmogowe rośliny doniczkowe nie rozwiążą problemu. Dodatkowo zdrowie dzieci jest szczególnie narażone podczas zajęć wychowania fizycznego na boisku. W rezultacie więcej z nich choruje na infekcje górnych dróg oddechowych. Zamiast wydawać pieniądze na leki, zwolnienia z pracy, oczyszczacze powietrza, drony, kontrole straży miejskiej, czy nie rozsądniej byłoby rozwiązać problem u źródeł i pozbyć się pieców węglowych?” – pyta Kamila Gawrońska z Bydgoskiego Alarmu Smogowego.
Alarm deklaruje, że będzie wspierać podobne inicjatywy w gminach ościennych. „Jeśli chodzi o Bydgoszcz, obecnie domagamy się zakazu spalanie węgla na terenie miasta Bydgoszczy. Jednocześnie chcemy aby miasto, w pierwszej kolejności zlikwidowało ponad 5000 tysięcy pieców w budynkach komunalnych, które znajdują się głównie w centrum Bydgoszczy, gdzie wiele dzieci i młodzieży dojeżdża do szkoły” – podkreśla Gawrońska.
Zdjęcie: Shutterstock/Evgeny Atamanenko