Udostępnij

Niższe rachunki, więcej ciepła. Dlaczego opłaca się budować domy pasywne

20.01.2020

Rachunki niższe nawet o 90 proc., niska wrażliwość na podwyżki cen energii, lepsze systemy wentylacji, a do tego ograniczenie kosztów środowiskowych – to tylko część zalet domów pasywnych. „Oszczędne” budownictwo na zachodzie Europy jest praktycznie standardem, u nas to wciąż nowinka. Sytuacja zmieni się w przyszłym roku, gdy w życie wejdą unijne przepisy dotyczące energooszczędności budowanych domów.

Passivhaus – to oryginalna nazwa standardu, który w Europie Zachodniej rozwija się od ponad dwudziestu lat. Jak sugeruje termin, w budownictwie pasywnym przodują kraje niemieckojęzyczne. W tyle nie pozostają również Skandynawowie. Idea jest prosta: chodzi o to, by dom pobierał i oddawał jak najmniej energii. Przekłada się to m.in. na niższe rachunki, no i niższy ślad węglowy. Różnice między poszczególnymi standardami – do pewnego stopnia umowne – wyznaczają wartości zużycia energii. Przyjmuje się, że zapotrzebowanie energetyczne tradycyjnych domów wynosi od 90 do 120 kWh/m² na rok. W przypadku domów energooszczędnych ten przedział mieści się między 30 a 70 kWh/m². Tymczasem domy pasywne „konsumują” maksymalnie 15 kWh/m² rocznie. Różnice są więc przepastne, ale konsekwentnie maleją. Sprzyjają temu spadające koszty budowy domów energooszczędnych. Według danych z 2014 r. były one już tylko o 4 proc. wyższe niż w przypadku domów tradycyjnych. Niebawem jednak kwestia wydatków przestanie mieć wpływ na decyzję o standardzie budowanego domu. Dyrektywa unijna z 19 maja 2010 r. nakazuje, by wszystkie budynki wznoszone po 31 grudnia 2020 r. spełniały normy budownictwa pasywnego – czyli ograniczały zużycie energii do minimum.

Jak powstała idea passivhaus?

Koncepcja w kształcie zbliżonym do obecnego narodziła się w 1988 r. podczas rozmowy Wolfganga Feista z Instytut Mieszkalnictwa i Środowiska (IWU) w Darmstadt z Bo Adamsonem z Uniwersytetu w Lund. Od tej pory Darmstadt uchodzi za kolebkę idei passivhaus. Rozważania Feista i Adamsona zainicjowały szereg projektów badawczych w tym zakresie. Od słów do czynów przeszedł również Feist, który w 1996 r. stworzył w Darmstadt Passivhaus-Institut (PHI), instytucję zajmującą się rozwijaniem i promocją standardu niskoenergetycznego budownictwa. Jedenaście lat później filia instytutu powstała w USA, a następnie przekształciła się w niezależną jednostkę.

Idea pasywnych domów nie była zresztą obca za Atlantykiem. Amerykańscy inżynierowie eksperymentowali z podobnymi rozwiązaniami już w latach 70., gdy wskutek kryzysu naftowego w górę poszły koszty ogrzewania. Jako źródło ciepła z powodzeniem wykorzystywali energię słoneczną, jednak kwestią stosunkowo trudną do rozwiązania okazała się wentylacja. Pierwsze domy pasywne były zbyt „szczelne”, co sprzyjało kumulacji wilgoci i pojawianiu się pleśni. To zresztą problem, który pozostaje aktualny do dziś w wilgotnych strefach klimatycznych, gdzie wyzwaniem jest raczej schładzanie pomieszczeń niż ich ogrzewanie.

https://www.facebook.com/SmogLab/posts/2292842317664777?__xts__[0]=68.ARDdXwjyfgueWZNczJsYoVnLJxBNiqbqQoaNrXUTCAEiSDC9CtTHqERMwMVLMt53Xa2N6_yfXNXdB2JG6GOX3N9jZatBRt4VjaQ94r5e1dtmHBi6a_g-6p0dWx0DoNywjmD-QEa910M7AERoD2wwOphJxRbk6hM3dRnIyAZOxZtMvHjnFyIqCDBl-70PuHGZRQMetSQmCGI_PazPiqC3mzxJajhZLWzYtQ7JuLi7WV0P4PaYRtCuVXai1vm_02_NaHSVGVzkdd-9P7Q50a55AwenNywRDjUYBge_f5oi420P2P9McWr4CN2DT5mXSsfak3rpd9KfaqiDL1FxMKuqG1FEc9fS&__tn__=-R

Jednym z pierwszych domów wybudowanych w standardzie pasywnym jest Saskatchewan Conservation House, zaprojektowany w 1977 r. przez kanadyjskich inżynierów jako model nowego standardu budownictwa. Twórcom udało się osiągnąć wysoki poziom izolacji termicznej, a przy tym rozwiązać problem wentylacji: nowy system pozwalał na efektywną wymianę powietrza przy jednoczesnym odzyskiwaniu ciepła z powietrza odprowadzanego na zewnątrz. Było to jedno z pierwszych tego typu rozwiązań na świecie.

Kiedy dom może uchodzić pasywny?

Dwa lata później zainspirowany podobnymi projektami William Shurcliff, fizyk z Massachusetts Insitute of Technology, sformułował kilka wytycznych dotyczących budowy niskoenergetycznych domów. Były one w dużym stopniu zbieżne z późniejszym programem passivhaus. Obejmowały one m.in. zoptymalizowaną izolację („nie tyle grubą, ile przemyślaną i precyzyjną”), która miała obejmować nawet najtrudniej dostępne elementy budynku, oraz rezygnację z pieców grzewczych – ciepło miałoby pochodzić z instalacji z ciepłą wodą, ewentualnie grzejników elektrycznych, stosowanych jedynie okazjonalnie. Obecnie Passivhaus-Institut stosuje cztery kryteria, które musi spełniać dom pasywny. Poza wymienionym wyżej limitem dotyczącym zużycia prądu na ogrzewanie lub chłodzenie pomieszczeń (15 kWh/m²) są to:

  • maksymalny limit zużycia energii odnawialnej przeznaczonej do ogrzewania pomieszczeń i wody oraz zasilania urządzeń wynosi 60 kWh/m² ogrzewanej powierzchni rocznie,
  • wskaźnik wymiany powietrza nie powinien przekraczać 0,6 ACPH na godzinę, gdzie ACPH to objętość powietrza wprowadzonego do lub odprowadzonego z pomieszczenia podzielona przez objętość przestrzeni tego pomieszczenia,
  • we wszystkich pomieszczeniach użytkowych musi być zachowany komfort cieplny – zarówno zimą, jak i latem – a temperatura nie powinna przekraczać 25°C przez więcej niż 10 proc. czasu.

Szczegółowe wytyczne dotyczące budowy domów pasywnych, przeznaczone dla architektów i inżynierów dostępne są w „pakiecie planistycznym” Passive House Planning Package dostępnym na stronie instytutu. Obejmują one m.in. wskazówki na temat kształtu budynku, jego usytuowania, rozplanowania pomieszczeń, materiałów wykorzystywanych do izolacji, wentylacji i źródeł energii.

Pasywnych domów przybywa, a koszty ich budowy spadają

W 2008 r. na świecie było 15–20 tys. domów wybudowanych w standardzie passivhaus. W 2016 r. ta liczba wzrosła do 60 tys. Najwięcej tego typu konstrukcji powstaje w Europie i Stanach Zjednoczonych, ale nowy model dociera również na Antypody i Daleki Wschód. Tak przynajmniej wynika z mapy dostępnej na stronie Międzynarodowego Stowarzyszenia Domów Pasywnych.

 class=

Promocji tego standardu sprzyjają nie tylko regulacje unijne, ale również kalkulacja ekonomiczna. W 2006 r. koszt budowy domu pasywnego był o niemal 40 proc. wyższy od budowy domu tradycyjnego. W 2012 r. różnica wynosiła już ok. 25 proc., a w 2015 – ok. 10 proc. W dodatku są to wyliczenia dla Polski. W Niemczech już kilkanaście lat temu koszty dodatkowe mieściły się w przedziale 5–7 proc. Zakładając, że wydatki na ogrzewanie domu zbudowanego w modelu pasywnym oscylują w okolicach 500 zł rocznie, inwestycja zwraca się w ciągu kilkunastu lat. Abstrahując od zmian przepisów, które wymuszają zmianę standardu, za kilka lat budowa domów innych niż pasywne będzie więc zwyczajnie nieopłacalna z finansowego punktu widzenia.

Lepsze rozwiązania, mniej stresu

Obecnie wyższe nakłady na budowę domu pasywnego związane są m.in. z koniecznością przygotowania bardziej szczegółowej dokumentacji, zakupienia wyższej jakości materiałów, korzystania z bardziej zaawansowanych technologii budowlanych i zatrudnienia ekipy o odpowiednich kwalifikacjach. Dodatkowe wydatki pochłaniają również energooszczędne okna, grubsza, bardziej dokładna izolacja i system wymiany powietrza wyposażony w mechanizm odzyskiwania ciepła. Inwestycja przekłada się jednak na podwyższony komfort życia. Nowoczesne instalacje wentylacyjne stosowane w domach pasywnych pozwalają na odzyskanie nawet 90 proc. ciepła z powietrza odprowadzanego na zewnątrz. W „pasywnym” wnętrzu znika szereg problemów związanych z ogrzewaniem, przegrzaniem lub wyziębieniem pomieszczeń, różnicami temperatur wewnątrz domu i suchym powietrzem – a przy okazji wysuszonymi śluzówkami. Odpada też stres związany z rosnącymi kosztami ogrzewania, które „zawdzięczamy” podwyżkom cen energii. W dłuższej perspektywie unikniemy też napraw i remontów. Budynki w standardzie pasywnym są precyzyjnie zaprojektowane i wykonane – nie ma w nich miejsca na niedoróbki.

Autor

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.