Zdjęcia satelitarne ujawniły 11 nieznanych wcześniej kolonii pingwinów cesarskich na Antarktydzie, zwiększając liczbę kolonii zagrożonych ptaków o 20 procent. To pocieszająca wiadomość, bo pingwiny cesarskie jako jedyne rozmnażają się na morskim lodzie, przez co są szczególnie narażone na kryzys klimatyczny.
Odkrycia dokonano poprzez dostrzeżenie charakterystycznych czerwono-brązowych plam, które ptaki zostawiają na lodzie. Obserwacje umożliwiły zdjęcia o wyższej rozdzielczości z nowego satelity – poprzednie skany nie były bowiem w stanie wykryć mniejszych kolonii. Szczególnym zaskoczeniem były dwie z nich – znaleziono je daleko od wybrzeża, na morskim lodzie zakotwiczonym w górach lodowych, miejscu jak dotąd nigdy niewidzianym.
Uważa się, że nowe kolonie liczą po kilkaset pingwinów, czyli mniej niż przeciętnie. Wszystkie znajdują się na obszarach zagrożonych, więc naukowcy twierdzą, że ptaki z Antarktydy będą “kanarkami w kopalni węgla”, ponieważ globalne ocieplenie w coraz większym stopniu wpływa na ten region.
„Ogólna populacja wynosi tylko nieco ponad pół miliona”
„Nowe kolonie są ekscytującym odkryciem. Chociaż to dobra wiadomość, kolonie są małe, więc ogólna populacja tych pingwinów nadal wynosi tylko nieco ponad pół miliona” – powiedział Peter Fretwell, który kierował badaniami.
Jego współpracownik z zespołu badawczego, Philip Trathan, ostrzegł: „Wszystkie nowe miejsca rozrodu znajdują się tam, gdzie według ostatnich prognoz pingwiny cesarskie będą zanikać. Musimy uważnie obserwować te miejsca.”
Jak podkreślił Fretwell, jednym z najciekawszych aspektów badań jest fakt, że jedna z kolonii znajdowała się 180 km od kontynentu. Zwykle pingwiny cesarskie potrzebują stabilnego lodu morskiego, najczęściej przyczepionego do lądu, aby pomyślnie się rozmnażać.
„Wielu naukowców zajmujących się pingwinami, z którymi rozmawialiśmy, nie wierzyło, bo zwykle spodziewamy się, że będą one na wybrzeżu” – opowiadał przedstawiciel British Antarctic Survey, brytyjskiej rządowej organizacji naukowej, odpowiadającej za badania kontynentu Antarktydy i wysp Antarktyki.
Dziesięć lat temu znanych było nam zaledwie 30 kolonii, ponieważ zwykle znajdują się one w odległych i niedostępnych miejscach, gdzie zimą temperatury mogą spaść nawet do -50 stopni. Wiedzę naukowców poszerzyły zdjęcia satelitarne Landsat o rozdzielczości zobrazowań wynoszącej 30 metrów, co wystarcza, aby dostrzec większe kolonie. Później, w czerwcu 2015 roku, Europejska Agencja Kosmiczna wystrzeliła satelitę Sentinel-2 o rozdzielczości 10 metrów, co umożliwiło poszukiwanie także mniejszych grup pingwinów.
Badacze spodziewali się, że pingwiny cesarskie będą obecne w dość regularnych odstępach wokół wybrzeża Antarktydy, więc ukierunkowali poszukiwania na obszary, na których żadne osobniki nie były znane. Jak wyjaśniał Fretwell, specjaliści sprawdzili wszystkie luki, w których podejrzewali, że mogą znaleźć kolonię. Ich przewidywania się sprawdziły, bo w każdej z nich dostrzegli pingwiny.
Nawet w najlepszym scenariuszu pingwiny cesarskie są w tarapatach
Naukowcy mieli wcześniej podejrzenia co do obecności trzech z 11 znalezionych kolonii, ponieważ ptaki obserwowano ze statków i samolotów w latach 60. i 80.; natomiast dzięki zdjęciom z satelity ich obecność jest w pełni potwierdzona. Co za tym idzie, według szacunków, na Antarktydzie żyje obecnie 61 kolonii pingwinów cesarskich. – Może jeszcze zostać odkryta jedna lub dwie bardzo małe kolonie, ale myślę, że teraz wypełniliśmy wszystkie luki – ocenił naukowiec.
Następnym krokiem jest skierowanie nad kolonie satelitów z kamerami o bardzo wysokiej rozdzielczości, aby umożliwić dokładne policzenie pingwinów. W tej chwili na Antarktydzie jest ciemno, więc badacze nie mają takiej możliwości. – W większości tych miejsc słońce wzejdzie później w tym lub w przyszłym miesiącu, wówczas zaczniemy liczenie – zapowiada Fretwell.
Dotychczasowe badania szacują, że 90 proc. znanych kolonii stracimy do końca wieku, jeśli nie zostaną podjęte dalsze działania w celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych, napędzających globalne ocieplenie. Nawet w najlepszym scenariuszu, w którym głębokie i szybkie ograniczenia emisji dwutlenku węgla obniżą wzrost globalnej temperatury, przewiduje się, że populacja pingwinów cesarskich spadnie o 30 procent.
__
Źródło: The Guardian
Zdjęcie: Shutterstock