Słyszymy, że w Polsce przybywa zasobów leśnych. To jednak nie znaczy, że dotyczy to lasów starych, naturalnych. W statystykach terenem leśnym jest też teren, gdzie drzewa już wycięto lub dopiero zasadzono. A Polska jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o wyrąb lasu – zwracają uwagę naukowcy.
Z danych GUS wynika, że od roku 2015 do 2019 przybyło w Polsce ponad 42 tys. ha lasów. Ich łączna powierzchnia osiągnęła ponad 9 462 883 ha. A poziom lesistości to 29,6 proc. (i przez 5 lat wzrósł on o 0,1 proc.)
Naukowcy zajmujący się badaniem lasu uważają jednak, że podczas interpretacji danych dotyczących powierzchni lasów należy przyjąć pewną poprawkę: las naturalny i gospodarczy – to zupełnie „inne jakości”.
„Może i przybywa nam terenów zadrzewionych, ale coraz większą mamy powierzchnię plantacji. A tego, co jest lasem naturalnym – ubywa” – mówi prof. Tomasz Wesołowski, kierownik Pracowni Biologii Lasu Uniwersytetu Wrocławskiego. I żartuje, że procent „lasu w lesie” zmniejsza się. Jego zdaniem jeśli chodzi o zachowanie różnorodności oraz zdolność lasu do pochłaniania i magazynowania dwutlenku węgla – sytuacja nie poprawia się, a wręcz pogarsza.
Czytaj także: Wycinki w Polsce wzrosły o 58 proc. Przez nowy projekt resortu środowiska będzie jeszcze gorzej?
Dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży dr hab. Rafał Kowalczyk, profesor IBS PAN, powołuje się na wyniki badań opublikowanych w czasopiśmie naukowym Nature. Z badań tych wynika, że w latach 2016-2018 powierzchnia wyrębu w skali Europy zwiększyła się średnio o 49 proc. w stosunku do okresu 2011-2015. Biomasa wyciętego drewna w tym czasie wzrosła aż o 69 proc. Zwiększyła się też o 34 proc. średnia powierzchnia pojedynczego zrębu.
Z artykułu wynika też, że w ostatnich latach w Polsce powierzchnia wyrębu zwiększyła się o 58 proc. , a więc powyżej średniej europejskiej.
Dane te uzyskano dzięki analizie zdjęć satelitarnych z Europy. Na podstawie tych w niestandardowy sposób zebranych danych o lasach, autorzy badania wyznaczali m.in. powierzchnię wyrębów i szacowali rzeczywistą powierzchnię lasów.
Dr hab. Przemysław Chylarecki z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN zaznacza, że w oficjalnych statystykach GUS każda powierzchnia lasu, która była lasem – lasem pozostaje nawet wtedy, kiedy nie ma już na niej drzew. Jako las traktuje się tam również obszary, na którym drzewa wycięto; młodniki czy plantacje, które de facto lasem staną się za kilkadziesiąt lat. „A w percepcji społecznej lasem jest miejsce, gdzie rosną duże drzewa” – podsumowuje.
Dlatego autorzy artykułu w „Nature” uznają za lasy tylko te powierzchnie zalesione, gdzie drzewa przekraczają 5 m wysokości – dodaje.
Dr Chylarecki zwraca uwagę, iż po publikacji artykułu w środowisku akademickim rozgorzała dyskusja i pojawiły się głosy mówiące, że w Europie potrzeba nowych statystyk dot. lasów. Powinny one uwzględniać to, że po wycięciu lasu powstaje ekosystem, który trudno nazwać lasem, a który lasem dopiero będzie. „Polska nie jest wyjątkiem w używaniu statystyk, które tego nie łapią” – dodaje dr Chylarecki.
W jego opinii potrzeba nowych systemów rozliczania i rejestrowania tego, co się dzieje z lasami. Dodaje, że prawdopodobnie w tym kierunku będzie się zmieniało raportowanie w Europie.
Prof. Kowalczyk zaznacza, że w Europie wycina się głównie lasy iglaste – sosnowe i świerkowe. A Polska jest liderem, jeśli chodzi o wycinkę lasów liściastych i mieszanych.
Naukowiec z IBS PAN informuje, że 87 proc. powierzchni wszystkich lasów w Polsce stanowią drzewostany iglaste. Natomiast lasów mieszanych i liściastych – ważnych z punktu widzenia ochrony bioróżnorodności – jest coraz mniej. Tłumaczy, że wynika to głównie z rachunku ekonomicznego. Drzewostany liściaste rosną wolniej, trudniej je hodować i potrzebują zwykle lepszych gleb. Natomiast są one lepiej przystosowane do zmieniającego się klimatu, podczas gdy gatunki iglaste, związane z chłodniejszym klimatem, będą ustępować.
„Gatunki iglaste są sadzone i sztuczne utrzymywane mimo zmian klimatu, które obserwujemy” – mówi. Jak dodaje, drzewa takie – związane z klimatem chłodniejszym – mogą niezbyt dobrze radzić sobie z rosnącymi średnimi temperaturami. Podaje przykład Puszczy Białowieskiej, gdzie kilka lat temu doszło do gradacji kornika drukarza.
Prof. Kowalczyk zaznacza: „Ludzie zaczynają doceniać lasy inne niż te, które mają w sąsiedztwie miast czy miasteczek, a które są plantacjami sosnowymi, lasami typowo gospodarczymi. Zaczynają poszukiwać lasów starych, naturalnych” – mówi. I dodaje, że podstawowym powodem przyjazdu odwiedzających do Puszczy Białowieskiej, nie jest wbrew pozorom żubr, ale przede wszystkim chęć zobaczenia lasu naturalnego. „Takie lasy są nie tylko ważne z powodów przyrodniczych i ich znaczenia dla ochrony bioróżnorodności, ale również z powodu wzrastających potrzeb społecznych, aby obcować z dziką przyrodą” – mówi.
Kierownik Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Uniwersytetu Warszawskiego prof. Bogdan Jaroszewicz tłumaczy: „Nasz model leśnictwa zakłada, że każdy kawałek lasu będzie spełniał wszystkie funkcje: ktoś idealistycznie założył, że można zmaksymalizować wszystkie funkcje lasu w tym samym miejscu i czasie: produkcyjną, przyrodniczą i społeczną. Między tymi trzema funkcjami jest konflikt. Jeśli próbujemy maksymalizować funkcję ekonomiczną – automatycznie wartość przyrodnicza lasu, jak i rekreacyjna – spada. To powoduje konflikty, to budzi kontrowersje” – mówi.
Dyskusja, w której wzięli udział naukowcy została zorganizowana pod koniec lipca przez Greenpeace Polska.
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
Zdjęcie: Piotr Krzeslak/Shutterstock