W helskim fokarium wylądowały pozostałości lampionu, które mogły zaszkodzić znajdującym się tam zwierzętom. Pracownicy obiektu apelują o rezygnację z popularnej rozrywki, także ze względu na zaśmiecanie środowiska i stwarzanie ryzyka pożarowego.
Puszczanie charakterystycznych „lampionów szczęścia” to zwyczaj, którego początków upatruje się w starożytnych Chinach. Współcześnie spotkać je można jednak także poza Azją, np. wśród turystów na polskim wybrzeżu Bałtyku. A ze względu na nowoczesną formę – opartą często na drucianym stelażu – ich pozostałości często kończą jako odpady mogące stwarzać zagrożenie dla zwierząt i ludzi.
Tak było w przypadku helskiego fokarium, którego pracownicy natknęli się rankiem na pozostałości lampionu nieopodal basenu. Tym razem nikomu nic się nie stało, jednak placówka przestrzega przed lekkomyślną zabawą: jej skutkiem może być krzywda zwierząt. Nie tylko tych znajdujących się pod opieką fokarium.
„Oprócz tego, że takie lampiony zaśmiecają środowisko – nikt ich nie szuka po wypuszczeniu – to jeszcze ich konstrukcja, często z drobnych drucików, jest groźna dla zwierząt. Nie wspominając już o zagrożeniu pożarowym. Apelujemy o rezygnację z ich zakupu i użytkowania” – napisano w poście w mediach społecznościowych.
Na ryzyko związane z wypuszczaniem popularnych lampionów zwrócili uwagę prawodawcy w wielu krajach, gdzie są one nielegalne. Głośny wypadek, wywołany najprawdopodobniej przez lampion, miał miejsce w Sylwestra w niemieckim Krefeld. W tamtejszym zoo doszło do pożaru, w wyniku którego śmierć poniosło 30 małp, m.in. szympansy i orangutany.
_
Zdjęcie: Shutterstock/Efired