Parlament Europejski poparł w głosowaniu cząstkowym przyjęcie ambitniejszego celu klimatycznego dla Wspólnoty. Europosłowie opowiedzieli się za redukcją emisji CO2 o 60 proc. do roku 2030 (względem roku 1990). Decyzje PE będą punktem wyjścia do dalszych negocjacji z Komisją Europejską i państwami członkowskimi.
Poparty w głosowaniu cząstkowym cel klimatyczny jest ambitniejszy, niż pierwotnie chciała Komisja Europejska. KE proponowała redukcję emisji CO2 o 55 proc. do 2030 roku (przyjmując za punkt wyjścia rok 1990). Obecnie obowiązujący cel – wynegocjowany między PE, Komisją Europejską i państwami członkowskimi – wynosi 40 procent.
Po głosowaniu cząstkowym, dotyczącym m.in. celu na 2030 rok, odbędzie się jeszcze głosowanie nad całością prawa klimatycznego. Informacje z poszczególnych frakcji w PE wskazują jednak, że wynik głosowania najprawdopodobniej będzie pozytywny.
Ostateczne decyzje PE będą punktem wyjścia dla dalszych negocjacji z Komisją Europejską i przedstawicielami poszczególnych krajów Wspólnoty.
Polscy europosłowie podzieleni
Frakcje, w których działają polscy europosłowie i europosłanki, głosowały różnie w dzisiejszym głosowaniu cząstkowym. Cel przyjęto przede wszystkim głosami: części Europejskiej Partii Ludowej (EPL), Socjalistów i Demokratów, frakcji Odnówmy Europę, Zielonych i Zjednoczonej Lewicy Europejskiej.
Przeciwna była m.in. frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do których należą europosłowie i europosłanki PiS oraz część EPL.
Zieloni, wśród których zasiada w europarlamencie m.in. Sylwia Spurek, popierali jeszcze ambitniejsze cele, na poziomie 65 i 70 procent. Nie znalazły one jednak poparcia większości Parlamentu Europejskiego. „Pamiętajmy, takie kompromisy zmniejszają nasze szanse na ratowanie planety” – napisała Spurek na Twitterze.
Ambitniejszy cel klimatyczny poparła także m.in. europosłanka Róża Thun, należąca do frakcji Europejskiej Partii Ludowej. „Wprawdzie dla 65 proc. nie udało się osiągnąć koniecznej większości, ale ambitne 60 proc. jako cel redukcji emisji do 2030 jest! Realizacja wymaga wysiłku od nas wszystkich. Naprawdę warto!” – napisała Thun na Twitterze. „Głosowanie końcowe dziś wieczorem, ale jestem spokojna” – podkreśliła europosłanka.
Europosłowie i europosłanki z PiS zadeklarowali natomiast jeszcze przed głosowaniem, że nie zgadzają się na zwiększenie celów redukcji emisji CO2. Podczas wtorkowej konferencji prasowej sprzeciwiano się proponowanemu przez Komisję Europejską mniej ambitnemu celowi 55 procent.
„Polski rząd musi przestać chować głowę w piasek”
„To dobry znak dla dalszych prac nad Prawem klimatycznym. Liderzy państw wchodzących w skład Unii Europejskiej powinni po tym głosowaniu poważnie podejść do procesu negocjacji oraz jak najszybciej ustalić nowy, wyższy cel redukcji emisji na rok 2030” – powiedziała w oświadczeniu Anna Ogniewska, ekspertka ds. polityki klimatycznej z Greenpeace Polska. „Dzięki temu, że Parlament Europejski 'przelicytował’ Komisję, śmiało możemy powiedzieć, że cel redukcyjny na rok 2030 nie będzie niższy niż proponowane przez nią 55 proc.” – podkreśla Ogniewska.
„Polski rząd musi przestać chować głowę w piasek i przedstawić plan odejścia od węgla do 2030 roku, by realnie przeciwdziałać kryzysowi klimatycznemu, a nie mamić górników niemożliwymi do spełnienia obietnicami utrzymywania górnictwa do 2049 roku. Najwyższy czas, aby rozpoczął wreszcie realne działania, które doprowadzą Polskę do osiągnięcia neutralności klimatycznej. Tylko w ten sposób zagwarantuje tysiące nowych, stabilnych miejsc pracy oraz rozwój nowych sektorów w obszarze zielonej gospodarki” – komentuje Ogniewska.
_
Zdjęcie: Shutterstock/Drop of Light