Umowa rządu z uczelniami i biznesem ma ruszyć inwestycje warte 130 mld złotych. Umożliwi to porozumienie sektorowe dla morskich farm wiatrowych. Wiatraki ustawione na morzu mają w przyszłości być jednym z filarów polskiej energetyki.
Morski wiatr ma napędzać polską energetykę jeszcze w tej dekadzie. Według planów rządu z „Polityki energetycznej Polski” (PEP2040) w ciągu dziewięciu lat moce zainstalowane na Bałtyku mają osiągnąć 5,9 gigawata (GW). Dla porównania największa polska elektrownia w Bełchatowie osiąga 5,1 GW. Do 2040 roku morskie elektrownie wiatrowe mają oferować już 11 GW mocy.
130 mld inwestycji w energię wiatrową
Porozumienie sektorowe dla morskich farm wiatrowych ma ułatwić inwestowanie w to źródło energii. Zakłada zacieśnienie współpracy między dwunastoma ministerstwami (oprócz resortu klimatu chodzi między innymi o Ministerstwo Obrony czy Infrastruktury), naukowcami i organizacjami branżowymi. Pod porozumieniem podpisały się Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) oraz Polskie Towarzystwo Morskiej Energetyki Wiatrowej.
„Warte ponad 130 mld złotych inwestycje w morskie farmy wiatrowe to kolejne wielkie projekty z udziałem państwa, które będą jednym z kół zamachowych polskiej gospodarki. To realne pieniądze, które trafią do Polaków, do polskich przedsiębiorców, stoczni i przemysłu, a także pozwolą na stworzenie kilkudziesięciu tysięcy nowych miejsc pracy” – podkreślał w liście do sygnatariuszy porozumienia premier Mateusz Morawiecki.
Rządowi przedstawiciele przyznawali, że dokument był inspirowany podobnym rozwiązaniem przyjętym już w Wielkiej Brytanii. Polskie porozumienie zakłada maksymalny udział krajowych firm w budowie farm i potrzebnych do ich budowy urządzeń. Terminal instalacyjny ma powstać w Gdyni – stamtąd będą wypływać elementy potrzebne do budowy farm wiatrowych. Inwestować w nie chcą między innymi państwowe spółki energetyczne Orlen i PGE. W ich powstawanie ma zaangażować się jednak o wiele więcej przedsiębiorstw.
Czytaj również: Recykling fotowoltaiki skuteczny prawie w 100 proc. Obiecuje to polska firma we współpracy z AGH
„Już dzisiaj polski łańcuch dostaw dla morskich farm wiatrowych obejmuje ponad 400 firm. Pod porozumieniem sektorowym podpisało się ponad 120 podmiotów, w tym Spółki z udziałem Skarbu Państwa. To olbrzymi potencjał, który chcemy wspólnie wykorzystać” – mówił Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska.
Porozumienie dla morskich farm wiatrowych nie odmraża budowy wiatraków na lądzie
Jednocześnie rząd nadal wstrzymuje inwestycje wiatrowe na lądzie. Efekt mrożący tworzy tak zwana „ustawa 10H”. Obowiązujące prawo wyklucza z powstawania farm wiatrowych olbrzymią większość Polski. W jej myśl farma musi być oddalona od zabudowań i terenów cennych przyrodniczo o odległość równą dziesięciokrotności wysokości wiatraków. W praktyce dystans ten musi więc wynosić przynajmniej 1,5 km. Oznacza to, że elektrownie wiatrowe można budować na obszarze mniejszym niż jedna dziesiąta powierzchni Polski. W rzeczywistości tylko na niewielkiej części tego terenu wieje na tyle mocno, by wiatraki mogły produkować prąd.
W rządzie trwają prace nad poluzowaniem restrykcyjnych przepisów. Mówił o tym między innymi Przemysław Hofman z Ministerstwa Rozwoju i Technologii, cytowany przez portal Energetyka24. Zapowiedział on utrzymanie zasady 10H z możliwością stosowania wyjątków. Według planów gminy mają mieć możliwość wyznaczania obszarów, gdzie stawianie wiatraków będzie dozwolone – z zachowaniem odległości 500 metrów od zabudowań.
Źródło zdjęcia: dragancfm / Shutterstock