’-Pieniądze będą do dyspozycji od zaraz – powiedziała w poniedziałek kanclerz Niemiec, Angela Merkel podczas spotkania z lokalnymi władzami trzydziestu niemieckich miast.
Suma niemała, bo dodatkowe pół miliarda euro, zostanie przeznaczona na ograniczanie skutków emisji spalin z silników diesla. Fundusze będą rozdysponowane w miastach i miasteczkach, które zmagają się z dużym zanieczyszczeniem powietrza i zagroziły, że wprowadzą zakaz wjazdu samochodów z silnikiem diesla.
Teraz, po deklaracji kanclerz Niemiec, fundusz na ochronę środowiska wynosi miliard euro. Na co zostanie wydana ta kwota? Jednym z pomysłów jest rozbudowanie infrastruktury dla samochodów elektrycznych. Drugą rzeczą będzie inwestycja w transport publiczny i udowodnienie Niemcom, że to dobra alternatywa dla jeżdżenia autem.
Co więcej, z inicjatywy Merkel władze krajów związkowych i przedstawiciele samorządów utworzą biuro koordynujące realizację projektów służących ograniczeniu zawartości tlenków azotu w powietrzu.
To wszystko działania mające choć trochę załagodzić kontrowersje wokół zanieczyszczeń spalinami w Niemczech. Angela Merkel znalazła się pomiędzy mieszkańcami, którzy domagają się czystego powietrza, a przemysłem motoryzacyjnym, który stanowi ważny element w ekonomicznym kręgosłupie naszych zachodnich sąsiadów.
Jednak nie od dziś wiadomo, że kanclerz Niemiec chroni koncerny samochodowe. Murem stoi za nią cała jej partia, CDU. Nie są w tym jednak samotni – także parta SPD ma związki z producentami samochodów. Jej twierdza, Dolna Saksonia, ma 20 procent udziałów w Volkswagenie (który, przypomnijmy, nielegalnie montował w komputerach pokładowych oprogramowanie pomagające w obejściu kontroli czystości spalin).
Już w 2013 roku o Angeli Merkel mówiło się „kanclerz samochodowa” – kiedy opowiedziała się przeciwko unijnemu ograniczeniu emisji spalin.
Organizacja World Wide Fund for Nature (WWF) oficjalnie oskarżyła rząd Merkel o protekcjonizm w sektorze motoryzacyjnym, który prowadzi do tego, że inne kraje idą do przodu z zielonymi technologiami, podczas gdy Niemcy stoją w miejscu.
Teraz mieszkańcy Niemieckich miast mogą delikatnie odetchnąć z ulgą i mieć nadzieję, że miliard euro choć trochę pomoże w redukcji zanieczyszczeń powietrza. Jednak nawet podczas ogłaszania, że fundusz ochrony środowiska będzie podwojony, kanclerz o samochodach nie zapomniała. Zaznaczyła, że w rozmowie z władzami lokalnymi wszyscy zgodzili się co do tego, iż należy uniknąć za wszelką cenę drastycznych decyzji skierowanych przeciwko poszczególnym kategoriom pojazdów (chociaż, przypomnijmy, zakazy wjazdów diesli do miast funkcjonują w wielu miejscach w Niemczech – pisaliśmy o tym TUTAJ)
Jednocześnie kanclerz unika deklaracji, kiedy Niemcy wprowadzą zakaz sprzedawania samochodów z silnikami wysokoprężnymi, podczas gdy Francja i Wielka Brytania planują zrobić to do 2040 roku.
zdjęcie: pxhere.com
Udostępnij
Niemiecki rząd zaostrza walkę ze spalinami. Miasta dostaną na ten cel 500 milionów euro
06.09.2017
Katarzyna Kojzar
Pisze o klimacie, środowisku, a czasami – dla odmiany – o kulturze. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. Jej teksty ukazują się też m.in. w OKO.press i Wirtualnej Polsce.
Udostępnij