„Od początku czerwca Copernicus Atmosphere Monitoring Service (CAMS) wyśledził ponad 100 intensywnych i długotrwałych pożarów lasów w Arktyce”, napisała Światowa Organizacja Meteorologiczna w komunikacie. Najwięcej pożarów zaobserwowano na Syberii i Alasce.
Same pożary lasów północnych nie są niczym wyjątkowym. Jednak ich skala – jest.
Bezprecedensowa – jak piszą meteorolodzy w tytule komunikatu – liczba pożarów jest wynikiem fal upałów, które dotykają w tym roku Arktyki. „Średnia temperatura czerwca w częściach Syberii, gdzie rozprzestrzeniają się pożary lasów, była niemal 10 stopni wyższa niż średnia dla lat 1981-2010. Temperatury na Alasce pobiły rekord osiągając poziom 32 stopni Celsjusza, który zarejestrowano 4. lipca i zapewniając paliwo dla pożarów”, można przeczytać w oświadczeniu, w którym autorzy zwracają uwagę także na pożary w Albercie, na Grenlandii oraz kilku krajach europejskich.
I think it’s fair to say July Arctic Circle #wildfires are now at unprecedented levels having surpassed previous highest #Copernicus GFAS estimated July total CO2 emission (2004/2005), & last month’s 50 megatonnes (https://t.co/pGPoLaz2Q0
), and still increasing @DrTELS pic.twitter.com/c1usbimzG7— Mark Parrington (@m_parrington) July 22, 2019
Już jest źle, a może być znacznie gorzej. Wszystko dlatego, że wciąż są rejestrowane niespotykane upały. Prognoza Berkeley Earth mówi na przykład, że po poprzednim miesiącu, który był najcieplejszym czerwcem w historii pomiarów, lipiec będzie globalnie najcieplejszym ze wszystkim zarejestrowanych miesięcy. A temperatura w Arktyce rośnie szybciej niż gdzie indziej.
Dzieje się to za sprawą topniejącej pokrywy lodowej, co powoduje, że ziemia odbija mniej promieniowania słonecznego i nagrzewa się bardziej, przez co topnieje jeszcze więcej lodu i śniegu. I tak w koło. Pożary przyspieszają jeszcze ten proces, ponieważ pochodzący z nich pył, osadza się na śniegu, zmieniając jego kolor. Przez to śnieg absorbuje więcej promieniowania i szybciej topnieje.
Światowa Organizacja Meteorologiczna napisała na swojej stronie: „Północna część świata ociepla się szybciej niż cała planeta. Upał wysusza lasy i zwiększa ryzyko pożarów. Niedawno opublikowane badanie* pokazuje, że północne lasy Ziemi płoną dziś w tempie nie widzianym od 10 tys. lat.” Na samej Alasce od początku roku zarejestrowano ponad 400 pożarów lasów.
Jednocześnie pożary są źródłem dodatkowej emisji CO2 do atmosfery. Tylko w czerwcu miało się z ich powodu dostać do atmosfery 50 megaton dwutlenku węgla więcej. To liczba wyższa niż suma emisji związanych z pożarami Arktyki dla wszystkich czerwców pomiędzy 2010 i 2018 rokiem.
Dzięki pracy Pierre’a Markuse, który dokumentuje pożary z pomocą zdjęć satelitarnych publikowanych w serwisie Flickr, można na własne oczy przekonać się, jaka jest skala tego, co obecnie dzieje się na Syberii, Alasce, Grenlandii i w Albercie.
Więcej zdjęć można znaleźć TUTAJ.
A Światowa Organizacja Meteorologiczna opublikowała jednocześnie, krótką animację wyjaśniającą naturę pożarów.
Zdjęcie w nagłówku: 5 lipca. Alaska. Źródło: Pierre Markuse/Flickr, licencja CC 2.0
* Badanie zostało opublikowane w 2013 roku.