W pobliżu Alaski przelatują bombowce, a łodzie podwodne wyposażane są w torpedy „Posejdon”. Postępujące ocieplenie klimatu powoduje, że otwierają się nowe szlaki morskie. Równolegle, z każdym rokiem rośnie militarna obecność Rosji w Arktyce. Tymczasem nawet amerykanie przyznają, że nie są najlepiej przygotowani na starcie na nowym froncie.
Rosyjskie bombowce w pobliżu Alaski
17 października Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) przechwyciło dwa rosyjskie samoloty w pobliżu wybrzeży Alaski. Siły obrony USA zidentyfikowały jednostki, którymi okazały się dwa bombowce strategiczne Tu-95. Choć samoloty te nie naruszyły przestrzeni powietrznej USA, to jest dość poważna sprawa. Nie chodzi tu bynajmniej o sam fakt, że USA angażują się w pomoc militarną dla Ukrainy, a o typ jednostek. Tu-95 Bear-H to maszyny, które mogą przenosić pociski powietrze-ziemia wyposażone w głowice jądrowe. Nie wiadomo, czy bombowce miały na pokładzie broń masowego rażenia.
Ogólnie można stwierdzić, że nie jest to nic nadzwyczajnego, nawet w kontekście wojny, którą wypowiedziała Rosja Ukrainie. „Ostatnia aktywność Rosji w północnoamerykańskiej ADIZ [strefa obrony powietrznej Alaski] nie jest postrzegana jako zagrożenie, ani jako prowokacja. NORAD śledzi i identyfikuje zagraniczne samoloty wojskowe, które wlatują do ADIZ. NORAD rutynowo monitoruje ruchy zagranicznych samolotów i w razie potrzeby eskortuje je z ADIZ”, czytamy w oświadczeniu.
Nie pierwszy i nie ostatni raz
Nie jest to pierwsza taka sytuacja, szczególnie gdy sięgniemy okiem w przeszłość, do czasów Zimnej Wojny. Także w ostatnich latach kilka razy w roku dochodziło do przechwycenia rosyjskich samolotów wojskowych. W końcu USA graniczą z Rosją poprzez wąską na zaledwie 80 km Cieśninę Beringa. NORAD zapewnia, że jest gotowy na takie zdarzenia, i w razie czego w gotowości są amerykańskie myśliwce. Oczywiście wojna Rosji z Ukrainą może tę sytuację zmienić, i takie prowokacje staną się częstsze i bardziej nachalne.
Od tamtej pory do podobnego przypadku nie doszło, ale 6 lipca 2022 roku Wiaczesław Wołodyjowski, przewodniczący rosyjskiej Dumy zagroził, że jeśli USA zajmą lub zamrożą ich zagraniczne aktywa, to Rosjanie podejmą wobec Alaski takie same działania, jak wobec Krymu. Niezależnie od tego, jak należy traktować te słowa, to USA stoją teraz przed wielkim, jaki jest dziś Arktyka.
USA nie są gotowe, by bronić swoich interesów w Arktyce
USA będąc militarnym mocarstwem, są oczywiście w stanie bronić swojego terytorium. Ich możliwości obronne są gigantyczne. Pojawia się jednak inna kwestia. Czy są w stanie zadbać o Arktykę? Czy są gotowe, by bronić swoich interesów, zagospodarować region? Arktyka to miejsce, które nie ma uregulowanego prawnie statusu, w przeciwieństwie do Antarktydy.
Według członka amerykańskiego senatu Angusa Kinga, USA są daleko w tyle jeśli chodzi o zabezpieczanie regionu arktycznego. Inne potęgi, szczególnie Rosja poczyniły ogromne postępy. „Ten nowy ocean pojawia się na naszych mapach i ma różnego rodzaju implikacje”, powiedział King w niedawnym wywiadzie dla CNN. Być może to jet na wyrost porównanie, ale King dodał, że „Na Morzu Śródziemnym przez wojny trwały ponad 1000 lat, aby określić relacje nadmorskich e krajów. Pytanie brzmi, czy możemy otworzyć Arktykę i uniknąć konfliktu?” Może tak być, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę postępujące zmiany klimatu. Senator uważa, że Arktyka może niedługo stać się sceną nuklearnego pokazu siły Władimira Putina.
Letni zasięg lodu morskiego w Arktyce od lat 70. XX wieku zmniejszył się o połowę. Współprzewodniczący Senackiej Grupy Arktycznej uważa, że dramatyczne zmiany w regionie są prawdopodobnie nieodwracalne w nieodległej perspektywie. King twierdzi, że świat musi zrobić więcej, aby stawić czoła zmianom klimatu, jednak szybko się zbliża nowe wyzwanie. Trwa globalny pęd, ponieważ światowe potęgi wkraczają do gry w poszukiwaniu niewykorzystanych zasobów naturalnych, takich jak ropa naftowa i gaz ziemny oraz bardzo pożądanych szlaków żeglugowych.
Nowa „strategia dla Arktyki”
Choć King pochwalił nowy program Bidena “National Strategy for the Arctic Region”, to przyznał, że USA muszą jeszcze wiele zrobić w celu sprawnej konkurencji o wody Oceanu Arktycznego. „Mam na myśli to, że Rosja ma 40 lodołamaczy. My mamy jeden” powiedział, dodając, że Rosja nie jest osamotniona. Ma sojuszników, którzy mimo, że leżą daleko na południu, to poczyniły w ostatnich latach duże kroki w swych arktycznych ambicjach. Senator oświadczył, że kilka lat temu na konferencji arktycznej w Islandii, spotkał 40-odosobową delegację z Chin. Chińscy urzędnicy powiedzieli mu wtedy, że Pekin jest zainteresowany regionem jako „bliski naród arktyczny”. „To czyni Maine stanem prawie karaibskim”, stwierdził półżartem polityk, dodając, że „Nie ma żadnego związku geograficznego. To niedorzeczne. Ale widzą oni wartość strategiczną i potencjalną wartość ekonomiczną”.
King wezwał tym samym do silniejszej obecności marynarki wojennej w Arktyce, czy do zbudowania solidniejszej infrastruktury wojskowej w celu odstraszania. Zwracając też uwagę na kwestię Prawa Morza ONZ, po to, by nie dopuścić do otwartego konfliktu militarnego. „[..] myślę, że byłoby to pozytywne dla Ameryki i całego świata”, powiedział.
Rosja dominuje w Arktyce
Zimna Wojna sprawiła, że Rosja od wielu lat prowadziła działania mające na celu zaznaczenie swojej obecności w Arktyce. Oczywiście w przeszłości chodziło jedynie o symboliczne pokazanie siły w ramach politycznego oziębienia i rywalizacji, jaką była Zimna Wojna. Obawy Kinga są słuszne. Na początku października został wykryty na podstawie zdjęć satelitarnych rosyjski okręt podwodny Biełgorod. Nieuchwytna wcześniej jednostka była zacumowana w porcie w Siewierodwińsku nad Morzem Białym. Ta podwodna łódź jest uzbrojona w mające rozmiary autobusu torpedy „Posejdon”, które są wyposażone w ładunek nuklearny o mocy nawet 100 megaton.
W związku z coraz krótszym okresem występowania stałego lodu morskiego w rosyjskiej Arktyce, Putin bezprecedensowo militaryzuje wybrzeże Oceanu Arktycznego. Obawy, szczególnie w Europie wzbudza wspomniana wyżej torpeda „Posejdon”. To nowy rodzaj broni, którą Rosja ma w planach testować. Zdjęcia satelitarne dostarczane przez Maxar co rusz wskazują na wyraźną i ciągłą rozbudowę rosyjskich baz wojskowych i sprzętu na wybrzeżu Arktyki, wraz z podziemnymi magazynami, w których prawdopodobnie znajduje się „Posejdon” i inne nowe zaawansowane technologicznie bronie. Rosyjski sprzęt na dalekiej północy obejmuje bombowce i odrzutowce MiG31BM oraz nowe systemy radarowe w pobliżu wybrzeża Alaski. Niezależnie od tego, jak słabo radzi sobie Rosja w Ukrainie, to jej postępy w Arktyce budzą coraz większe obawy ze strony Europy, USA i całego NATO.
Stawka rywalizacji
USA, Rosja czy Chiny, to mocarstwa, które chcą czerpać z Arktyki pełnymi garściami. W 2020 roku padł rekord czasu otwarcia Przejścia Północno-Wschodniego – drogi morskiej wiodącej wzdłuż północnych wybrzeży Eurazji. Dawniej region niedostępny, dziś coraz bardziej uczęszczana trasa żeglugowa. Przez 112 dni od lipca do pierwszych dni listopada ten legendarny szlak morski był dostępny dla wszystkich. Nawet małych jednostek, bez asysty lodołamaczy. To powód, by Arktyka wzbudzała zainteresowanie Rosji, która na razie ową rywalizację wygrywa.
Nowy jedwabny szlak
W miarę odchodzenia od węgla w światowym systemie energetycznym rośnie zapotrzebowanie na gaz ziemny. Szczególnie w mocno uzależnionej od węgla Azji z Chinami na czele. To dla mocarstwowej Rosji posiadającej duże złoża gazu wystarczający powód, by korzystać z Oceanu Arktycznego. Otwarcie nowego szlaku w ocieplającej się Arktyce jest lepszym rozwiązaniem niż budowanie tysięcy kilometrów rurociągów do Chin. 2017 był kolejnym rokiem, kiedy Przejście Północno-Wschodnie było żeglowne przez kilkadziesiąt dni. Wtedy to Rosjanie otworzyli terminal LNG na Półwyspie Jamalskim, który w kolejnych latach rozbudowywali.
Jeszcze pod koniec 2016 roku w ramach projektu Sachalin 2 Rosja miała możliwość produkcji 10,8 mln ton gazu LNG w skali roku. Jamał LNG w 2018 roku mógł produkować 16,5 mln ton skroplonego gazu. W przyszłości będą uruchamiane kolejne projekty. W związku z tym, że Arktyka może być wolna od lodu w latach 30. tego wieku, Rosjanie planują osiągnąć produkcję od 80 do nawet 140 mln ton LNG rocznie w latach 2031-2035. Ten gaz będzie transportowany na masową skalę przez Ocean Arktycznych do Chin, i innych południowoazjatyckich krajów. Co w tym czasie zrobią USA? Przekonamy się za jakiś czas.
–
Zdjęcie: PiyachokCA/Schutterstock