Utworzony ponad pół wieku temu Karkonoski Park Narodowy w województwie dolnośląskim może być powiększony, a cenny drzewostan chroniony przed wycinką. Plany dyrekcji wywołały jednak protesty branży turystycznej oraz części lokalnych mieszkańców i polityków. Zwiększanie powierzchni parków narodowych to jeden z punktów umowy koalicyjnej rządzącej większości. Sprawdziliśmy, czy plany na powiększenie obszaru parku są realne.
Karkonoski Park Narodowy (dalej KPN) zajmuje niemal 6 tysięcy hektarów. Utworzono go w styczniu 1959 roku. Cenny teren chroni dodatkowo ponad 13 tysięcy otuliny. W parku chronione są między innymi torfowiska wysokie, ponad tysiąc gatunków roślin, 40 ssaków w tym rysie i aż 16 gatunków nietoperzy. Jest też 90 różnych ptaków, a sam park posiada ponad sto kilometrów szlaków turystycznych, także narciarskich i takich udostępnionych rowerzystom.
Gdy dyrekcja KPN i przyrodnicy cieszą się na możliwe powiększenie parku, część mieszkańców i organizacji drży o możliwe zakazy i nakazy. Obawiają się ograniczeń dotyczących spacerowania czy możliwych opłat. Kto ma rację w tym sporze?
- Czytaj także: Park Narodowy okrojony pod hotel dla zakonników? Aktywiści rozwieszają plakaty pod kościołami
Kość niezgody
Dyskusja rozpoczęła się po materiale Gazety Wyborczej, która podała, że w lipcu 2024 r. wrocławski Instytut Rozwoju Terytorialnego przedstawił mapy wskazujące na możliwość powiększenia Karkonoskiego Parku Narodowego. Na stronie Biuletynu Informacji Publicznej udostępniono opinii publicznej projekt audytu krajobrazowego Dolnego Śląska. Mieszkańcy całego województwa mogą zgłaszać uwagi do tego projektu w terminie do 1 maja 2025 r.
Jak informuje „Gazeta”, zwiększenie obszaru Karkonoskiego Parku Narodowego wciąż podlega analizom. Konsultacje społeczne w gminie Podgórzyn wykazały, że lokalna społeczność, która wypowiada się w temacie, jest przeciwna poszerzeniu. Mieszkańcy obawiają się, że powiększenie KPN uniemożliwi im chodzenie do lasu czy spacery z psami. Martwią się też, że przez powiększenie parku narodowego, nie będą mogli zbierać grzybów i jagód.
– Idea powiększenia Karkonoskiego Parku Narodowego o 11 tys. hektarów postawiła już w ubiegłym roku na nogi mieszkańców i lokalnych polityków. Uznano, że to „zamach na turystykę w Karkonoszach” – informuje GW.
Podnoszone są także głosy pełne obaw o ograniczenia swobodnego inwestowanie na terenach leśnych. Do sejmiku złożono także petycję, aby nie powiększać KPN.
Postanowiliśmy więc wysłuchać obu zainteresowanych stron.

Branża turystyczna: „rządzi jak car”
W grudniu odbyły się konsultacje społeczne, w których duży sprzeciw obok mieszkańców wyraziła także branża turystyczna. Protestowała Karkonoska Lokalna Organizacja Turystyczna (KLOT). Jej zdaniem powiększenie parku narodowego wiązałoby się z definitywną likwidacją dwóch nadleśnictw w regionie: Nadleśnictwa Szklarska Poręba i Nadleśnictwa Śnieżka.
Ponadto władze tej turystycznej organizacji stwierdziły, że powiększone obszary ochronne przyczynią się do spadku podaży na regionalne produkty. A przecież właśnie na nie – jak podkreśliły – jest wysoki popyt ze strony wielu turystów. Zapewne chodzi o drewniane produkty.
– Nasz brak zgody na powiększenie Karkonoskiego Parku Narodowego jest związany z ustawowym umocowaniem dyrektora parku do zarządzania obszarem parku – mówi SmogLabowi Grzegorz Sokoliński, przewodniczący zarządu Karkonoskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
Dodaje bez ogródek: – Zapisy ustawy skutkują tym, że dyrektor rządzi jak car ukazami (zarządzeniami), które praktycznie nie podlegają żadnemu nadzorowi i od których nie ma żadnej drogi odwoławczej. Przepraszam, jest jedna; na pytanie zadane dyrektorowi parku na jednym ze spotkań: do kogo można się zwrócić z odwołaniem w sprawie zarządzenia dyrektora parku, odpowiedział, cytuję – do dyrektora parku.
– To są zarządzenia władcze – określające zobowiązania finansowe i odpowiedzialność za ich nie przestrzeganie. Po drugie, zgoda na powiększenie parku, jest jednokrotna i nieodwoływana. Nie ma praktycznej możliwości powiedzieć po jakimś czasie: pomyliliśmy się, nie jest to dla nas, mieszkańców, dobre rozwiązanie. Parki narodowe w Polsce nie mają jakiegokolwiek społecznego udziału w nadzorze nad ich działalnością, a przecież ich działania bezpośrednio mieszkańców dotyczą – powiedział Sokoliński pytany przez SmogLab.
Kto obawia się powiększenia parku?
Administracja Karkonoskiego Parku Narodowego odniosła się uwag oponentów. Władze KPN zaznaczają, że petycję przeciwko powiększeniu parku podpisało 4,6 tys. mieszkańców powiatów karkonoskiego i kamiennogórskiego. Stanowi to zaledwie 2,5 proc. ogółu mieszkańców w tym regionie. – Użyte w petycji sformułowanie, że „poszerzenie Parku o ponad 11 tys. ha to zamach na turystykę w Karkonoszach” jest nieprawdziwe i pozbawione jakichkolwiek podstaw logicznych, formalnych i faktycznych – powiedział Andrzej Raj, dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego.
KPN odnosi się także do związku turystki z ewentualnym powiększeniem parku. – KPN już dzisiaj odwiedza rocznie ponad 2,5 mln. turystów rocznie i w naszej ocenie powiększenie parku może przyczynić się do zwiększenia tej liczby, a nie do jej zmniejszenia – mówi nam Dariusz Kuś, zastępca dyrektora ds. ochrony środowiska KPN.
Dyrekcja KPN podkreśla przy tym, że jest gotowa na dialog. W jej interesie są obopólne korzyści – dla przyrody oraz korzystającego z jej dobrodziejstw społeczeństwa.
– Przede wszystkim nieprawdą jest aby toczyły się obecnie prace legislacyjne Rady Ministrów w sprawie zmiany granic Karkonoskiego Parku Narodowego – napisał Raj w liście z dn. początku lutego br. do Jerzego Pokoja, Przewodniczącego Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, odpowiadając na całe zamieszanie.
Ustawa o ochronie przyrody mówi, że „określenie i zmiana granic parku narodowego może nastąpić po uzgodnieniu z właściwymi miejscowo organami uchwałodawczymi jednostek samorządu terytorialnego, na których obszarze działania planuje się powyższe zmiany”.
Klamka nie zapadła
– Decyzja o poszerzeniu granic Karkonoskiego Parku Narodowego nie należy do samego Parku. Formalnie musi ją podjąć Rada Ministrów w trybie rozporządzenia – napisał w liście z drugiej połowy lutego br. do Arkadiusza Wiercińskiego, Przewodniczącego Rady Miejskiej w Lubawce Dariusz Kuś.
Oczywiście w interesie każdej służby parku narodowego leży powiększenie parku. Gdyby się to udało, do kadr KPN wpłynęłyby większe dochody na wsparcie ochrony przyrody i rozwój ekoturystyki. Dzięki temu mogą być też zasilone fundusze na zatrudnienie dodatkowych pracowników m.in. w ramach pogotowia ratunkowego, straży pożarnej czy też infrastruktury budynków. A także – co ważne w górach – Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (GOPR).
Dyrekcja KPN wyszła z propozycją do wszystkich interesariuszy w regionie parku. Na stole leży powołanie tzw. Zespołu Lokalnej Współpracy, w którym mogliby wziąć udział wszyscy zainteresowani. Taki zespół składałby się z przedstawicieli samorządów, Lasów Państwowych, przedsiębiorców, naukowców, organizacji pozarządowych, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Jak czytamy na portalu Karkonoskiego Parku Narodowego, podczas grudniowego posiedzenia Rady Naukowej KPN głównym tematem obrad była tzw. mapa drogowa konsultacji społecznych. Jej celem jest wypracowanie umowy społecznej dotyczącej ewentualnego powiększenia KPN.
Czy MKiŚ oferuje korzyści finansowe dla lokalnego samorządu za powiększenie parku? Mimo pogłosek, nie jest to prawda. Co w takim razie z ewentualnymi subwencjami dla gmin? – Zgodnie z wiedzą posiadaną przez KPN, Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie wystąpiło do lokalnych władz z projektem powiększenia Karkonoskiego Parku Narodowego. Postulat powiększenia parku wynika z szeregu oficjalnych dokumentów, takich jak Plan Ochrony KPN, plan zagospodarowania przestrzennego województwa dolnośląskiego – powiedzieli redakcji przedstawiciele KPN i dodali, że traktują ten etap jako konsultacje, a nie procedowanie powiększenia Parku.
– Subwencje dla gmin nie są oferowane w zamian – zostały włączone do pakietu subwencji rządowych dla samorządów do tegorocznego budżetu państwa jako tzw. subwencja ekologiczna. Wszystkie jednostki samorządu, na terenie których znajdują się obszary chronione, otrzymują tę subwencję już teraz – odpowiada nam Dariusz Kuś.
Głosy mieszkańców są podzielone
Oczywiście są też mieszkańcy gmin, którzy opowiadają się za powiększeniem Karkonoskiego Parku Narodowego. Widzą przede korzyści przyrodnicze, ale także te ekonomiczne. Mirella Dziedzicka, mieszkająca w Jeleniej Górze, w rozmowie ze SmogLabem zaznaczyła: – Jako mieszkanka Jeleniej Góry jestem za poszerzeniem KPN. Nie boję się zakazu wstępu do lasu czy zbierania jagód i grzybów. W okolicy jest wiele lasów, gdzie można to robić bez ograniczeń. Dla mnie poszerzenie parku o tereny jego otuliny to naturalny proces. Mówi się o tym od lat i nikt nie powinien być zaskoczony.
Dodała, że powiększenie Karkonoskiego Parku Narodowego o 11 tysięcy hektarów da możliwość uratowania wielu obszarów leśnych, jeszcze zachowanych w naturalnym stanie. – To szansa na ochronę lasów przed intensywną eksploatacją przez Nadleśnictwa Śnieżka i Szklarska. Wszystkich bulwersuje ostatnia skala wycinek i widok mnóstwa ciężarówek wożących ścięte drzewa. Naturalne lasy, bez wycinek, nie przeorane drogami, to nasz wspólny cenny zasób przyrodniczy i magazyn wody, której tak bardzo potrzebujemy.
– Co do ograniczeń inwestycyjnych na terenach parku to jestem za, bo niestety nasz region jest przeinwestowany. W ostatnich latach powstało zbyt dużo hoteli, apartamentowców. Tu sezon turystyczny trwa cały rok, co sprytnie wykorzystują deweloperzy lokując tu swoje apartamentowe inwestycje.
Obecnie obszar parku po stronie polskiej jest bardzo mały i przechodzi silną ekspansję turystyczną, przez co jest często zadeptywany, a nawet zaśmiecany. Po stronie czeskiej jest on znacznie większy. Dziedzicka dodała: – Powiększenie parku dałoby lepszy komfort wędrówek turystom i większy spokój zwierzętom w nim mieszkającym. Powiększenie parku przyczyni się do ochrony wód, czystości powietrza i polepszenia jakości życia mieszkańców. Szkoda, że tak tej szansy nie widzą radni i włodarze karkonoskich gmin.

Nie tylko zakazy, ale też pozwolenia
Zarówno politycy, jak i mieszkańcy regionu sprzeciwiający się powiększeniu parku, kierują się przeświadczeniem, że ograniczy to wiele ich działań i wymusi płacenie za wstęp na swój teren. Jak zaznacza administracja KPN, na powiększonych terenach znajdą się strefy ochrony gatunkowej, zwłaszcza dla krytycznie zagrożonego w regionie gatunku cietrzewia. Tam też nie powinni przebywać ludzie, a szlaki turystyczne podczas ich tokowania muszą być zamykane. Administracja KPN proponuje, by były to strefy ochrony czynnej.
– Na terenie obecnej otuliny KPN w zarządzie Lasów Państwowych takie strefy zajmują aż 2502 hektarów – zaznaczył Kuś.
Administracja parku zwraca uwagę, że tak samo na terenie rozszerzonego KPN, w byłych otulinach, byłyby dostępne strefy dla spacerowiczów – tzw. strefy ochrony krajobrazowej. Tu wstęp byłby wolny dla każdego, także z psami, ale obowiązkowo trzymanymi na smyczy. Ponadto w strefach istniałaby samo możliwość zbierania grzybów i jagód. Być może będzie nawet można zboczyć ze szlaków turystycznych (chociaż z odpowiedzi wynika, że ten aspekt wymaga konsultacji z prawnikami Ministerstwa Klimatu i Środowiska).
Pracownicy KPN apelują, by w tych obszarach została wstrzymana wszelka gospodarka leśna oprócz tej służącej przebudowie drzewostanów. Lasy w KPN odgrywają zasadniczą rolę przyrodniczą i stanowią zabezpieczenie przed powodziami. Ponadto pełnią funkcję strategiczną w ochronie gleb i wód. To ma ogromne znaczenie w zachowaniu zasobów wody pitnej w wielu gminach w tym górskim regionie. Jak wiadomo, lasy stanowią także zabezpieczenie przed powodziami.
Nowe parki narodowe w umowie koalicyjnej
Rządząca obecnie koalicja zobowiązała się do powiększania powierzchni terenów objętych najwyższą formą ochrony. W punkcie dziewiątym umowy koalicyjnej czytamy: „W porozumieniu z lokalnymi społecznościami zwiększymy powierzchnię parków narodowych”.
Do dziś nie powołano jednak żadnego nowego parku narodowego. W 2024 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska rozpoczęło proces tworzenia Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. O ile procedura się powiedzie, to będzie to pierwszy park narodowy powołany w Polsce od ponad 20 lat. Planowany park ma objąć tereny czterech gmin: Szczecin, Gryfino, Kołbaskowo i Widuchowa. Obszar ten charakteryzuje się unikatową przyrodą, w tym siedliskami ponad 200 gatunków ptaków, oraz bogatym krajobrazem torfowisk, łąk i rozlewisk. Po niemieckiej stronie istnieje już siostrzany park narodowy.
Oprócz Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry, trwają prace nad koncepcjami utworzenia innych parków narodowych, takich jak Jurajski Park Narodowy na północy województwa śląskiego oraz Kaszubski Park Narodowy. Od wielu lat trwa także walka o powołanie Turnickiego Parku Narodowego, w którym najstarszy drzewostan regularnie był wycinany w celach gospodarczych.
Według raportu Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, istniejące parki narodowe powinny zostać powiększone o 166 tys. ha, co stanowi ok. 0,53 proc. powierzchni kraju. – Ponadto należy utworzyć 25 nowych parków narodowych o łącznej powierzchni ponad 483,000 ha – 1,55 proc. powierzchni kraju – przypomina OKO.press dodając: – Zrealizowanie planu oznaczałoby rewolucję w polskim systemie ochrony przyrody, ponieważ całkowita powierzchnia 48 parków narodowych wyniosłaby 3,13 proc. powierzchni naszego kraju. Tym samym Polska przeskoczyłaby średnią unijną, choć wciąż daleko byłoby jej do krajów takich, jak Słowacja, gdzie ochronie w ramach parków narodowych podlega ponad 6 proc. powierzchni kraju – czytamy.
Do sprawy będziemy wracać.
–
Zdjęcie tytułowe: marcinzcieplic/Shutterstock