„Żyjąc w środowisku Low-Fi, jakim jest miasto, narażamy się na negatywne skutki hałasu. Na przykład na problemy z koncentracją. Hałas wpływa na nasz dobrostan psychiczny, jesteśmy sfrustrowani przez hałas, jesteśmy bardziej agresywni. Możemy wydawać ogromne sumy i jeździć daleko w miejsca, gdzie jest cicho i odpoczywać. Możemy też wspólnie wziąć odpowiedzialność za hałas, zmieniać go i redukować” – mówi Przemysław Niemczewski, badacz audiosfery miast.
- „W 1969 roku Zgromadzenie Ogólnej Międzynarodowej Rady Muzycznej UNESCO przyjęło ciekawą rezolucję. UNESCO daje nam prawo do ciszy. Mamy prawo do ciszy, z którego nie korzystamy”.
- „Oprócz hałasu miejskiego, tego szumu „drona” miejskiego, który słyszymy, nawet nie słuchając, można usłyszeć, chociażby ptaki karmiące swoje potomstwo w otworach budynków, kamienic. Można też usłyszeć bardzo zorganizowaną pracę mrówek w mrowisku między kostką brukową. Można usłyszeć, jak wciąż żyje i pracuje ścięte drzewo”.
- O tym, jak brzmi miasto, rozmawiamy z Przemysławem Niemczewskim, który zajmuje się kompozycjami i kolażami z nagrań terenowych. Jest badaczem audiosfery miast w kontekście zanieczyszczenia hałasem, dokumentalistą, artystą dźwiękowym. Realizuje spacery dźwiękowe jako praktyki świadomego i uważnego słuchania, a także jako praktykę krytyki współczesnej urbanistyki.
Soundscape to połączenie krajobrazu z dźwiękiem
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Przemku, zajmujesz się nagrywaniem dźwięku miasta, w szczególności jego zielonych fragmentów, tej części przyrodniczej. Wytłumacz, czym jest dziedzina, którą się zajmujesz, jak ją nazywać? Sound ecology, ekoakustyka, ekologia dźwięku?
Przemysław Niemczewski: Ekologia dźwiękowa jest dziedziną nauki, która bardzo skupia się na dźwięku i na relacji człowieka z dźwiękiem przyrody. Tak naprawdę zaczęło się to od kanadyjskiego kompozytora, teoretyka – Raymonda Murraya Schafera, który na przełomie lat 60. i 70. XX wieku ukuł właśnie takie pojęcie jak soundscape.
Widzisz, to soundscape’u nie miałem na mojej liście. Wytłumacz w takim razie, czym jest soundscape?
Soundscape to jest taki zlepek słów sound i scape, czyli mamy pejzaż, krajobraz i dźwięk, czyli krajobraz dźwiękowy, przestrzeń dźwiękowa. Soundscape-y mogą być różne. Mogą być ogromne, gigantyczne – jak duża przestrzeń, równina, kaniony. Może być to soundscape mały jak wnętrze naszego mieszkania. Może być to soundscape jeszcze mniejszy, na przykład wnętrze naszego ciała. To też jest mały soundscape, to też jest jakiś krajobraz dźwiękowy, jakieś środowisko, w których dzieją się dźwięki.
Schafer w latach 70. napisał taką książkę, która się nazywała Strojenie Świata. Właśnie tam opisywał coś, co dzisiaj nazywamy ekologią akustyczną. Bardzo szybko zauważył, że środowiska, w których żyjemy, są bardzo zanieczyszczone hałasem. Podzielił je na takie dwie kategorie: środowisko Hi-Fi i środowisko Low-Fi. Hi-fi, czyli High-fidelity, to środowisko przykładowo wiejskie, w którym słuchając możemy rozróżnić poszczególne dźwięki. Możemy je rozpoznać, określić, dostrzec. Środowisko, które jest spokojne, w którym możemy się zrelaksować. Z kolei środowisko Low-Fi, czyli przykładowo środowisko dźwiękowe miast, hałasu, maszyn, urządzeń elektronicznych, gwaru ludzkiego, już tak relaksujące nie jest.
Skąd Twoje zainteresowanie tą dziedziną?
Jest to ewolucja moich działań dźwiękowych, artystycznych, związanych z muzyką, z kompozycjami, właśnie z nagrań różnych soundscape-ów. Ta ewolucja powoli przekształcała się w słuchanie i słuchanie krytyczne tego, co słucham, tego, co nagrywam. Praktykowanie i dokumentowanie stało się w pewnym momencie opowieścią o tym, jak żyjemy w środowiskach bardzo zanieczyszczonych dźwiękowo i jak bardzo potrzebujemy ciszy, jak potrzebujemy spokoju. To tak bardzo, bardzo w skrócie.
Jak brzmi miasto? Ciąlge lata nad nami „miejski dron”
Powiedz w takim razie, jak właściwie brzmi miasto, bo jak zamknę oczy i pomyślę o tym, co słyszę będąc w mieście, to jest to przede wszystkim szum, nieustanny szum, do którego wydaje mi się, że czasem się przyzwyczajamy. Są to klaksony samochodów, przejeżdżających tramwajów, czy sygnał mknących właśnie ambulansów. Jak mamy to nieszczęście, że mieszkamy nad linią startowania samolotów, to jeszcze nam dochodzi w cyklu co 7 minut startujący lub lądujący samolot. Jak twoimi uszami brzmi miasto?
Tutaj cię zaskoczę. Oprócz hałasu miejskiego, tego szumu „drona” miejskiego, który słyszymy, nawet nie słuchając, można usłyszeć chociażby ptaki karmiące swoje potomstwo w otworach budynków, kamienic. Można też usłyszeć bardzo zorganizowaną pracę mrówek w mrowisku między kostką brukową. Można usłyszeć, jak wciąż żyje i pracuje ścięte drzewo. Ostatnio z kolegą nasłuchiwaliśmy w parku Matejki ściętego pnia, który wciąż żył, który wciąż pracował. Oprócz drżącej ziemi od samochodów, od kroków ludzkich było słychać, jak korzenie nadal pompują płyny, a owady wokół pnia, czy w pniu i na nim żyją.
Można usłyszeć urządzenia elektryczne, pole magnetyczne każdego urządzenia elektrycznego, każdego urządzenia elektronicznego, jakie posiadamy wokół siebie. Oczywiście dzieje się to za sprawą specjalnych mikrofonów, które przesuwają do pasma słyszalnego oddziaływanie pola magnetycznego. Można usłyszeć, jak pole magnetyczne jest wszędzie: w telefonach komórkowych, w bankomatach, w każdym rodzaju światła, na które patrzymy, które mijamy w mieście. To wszystko generuje fale elektromagnetyczne. Miasta są nim wypełnione. To też jest fascynujący soundscape, którego na co dzień nie jesteśmy w stanie usłyszeć, a jest z nami cały czas.
Co jeszcze można usłyszeć? Drgające centra handlowe od nawałnicy, ludzi przebywających, kupujących, spędzających dzień w centrach handlowych, ten budynek drga, wibruje. To też pokazuje bardzo jak oprócz słuchania, my też generujemy dźwięki, my też je tworzymy, produkujemy, często nieintencjonalnie.
Można też usłyszeć życie w strumykach, rzekach, podwodne życie. Można niestety usłyszeć z bardzo dalekiej odległości zbliżającą się motorówkę. Woda jest bardzo dobrym nośnikiem dźwięku i nasłuchując pod wodą, można bardzo wyraźnie usłyszeć coś, co jest bardzo daleko, nawet nie w zasięgu naszego wzroku. W bardzo prostej linii wiąże się to chociażby z opowieścią o zanieczyszczeniu hałasem w rzekach, oceanach, morzach przez duże statki, duże transportowce.
Badacz audiosfery miast: słyszenie, a słuchanie to dwie różne czynności
Mam wrażenie, że ty po prostu przebijasz się przed tą taką słyszalną na co dzień warstwę miasta i wchodzisz w to głębiej. Poszukujesz tych dźwięków, które na pierwszy rzut, no właśnie oka, czy ucha są dla nas niesłyszalne. Tak jakby chociażby to żyjące mrowisko, chociaż przy mrowisku, szczególnie w lesie jak usiądziemy i będzie naprawdę bardzo cicho, to słychać tą wrzawę w środku, ten ruch cały, to wszystko co tam się dzieje.
Dźwięki, których nie słuchamy, nie słyszymy na co dzień, można usłyszeć. Wystarczy się schylić i skupić uwagę na tym, co chcemy usłyszeć, a niekoniecznie zazwyczaj to robimy. Niekoniecznie skupiamy swoją uwagę na słuchaniu, raczej słyszymy, niż słuchamy na co dzień.
Ten odcinek jest wprowadzeniem do naszej serii. Mam nadzieję, że nakarmisz nasze zmysły w przyszłych odcinkach tym wszystkim, co wymieniłeś. Czy możesz nam wyjaśnić, jakie są twoje techniki, w jaki sposób dotarłeś do tego, co będziemy mogli usłyszeć w przyszłych odcinkach? Czy to wygląda tak, że idziesz w jakiś teren, zaszywasz się tam na godzinę i nagrywasz to za pomocą sprzętu?
To wszystko sprowadza się nawet nie tyle do sprzętu, ile do praktyki uważności. Oczywiście mam sprzęt profesjonalny, mam mikrofony, korzystam z nich w różny sposób. Ale tutaj nie chodzi o sprzęt. Chodzi raczej o praktykowanie uważności, właśnie o pochylenie się nad miejscem, nad jakimś większym lub mniejszym środowiskiem, czasem dosłowne pochylenie się i praktykowanie uważnego słuchania. Tak jak wspomniałem, my na co dzień zazwyczaj słyszymy, a słyszenie, a słuchanie to są dwie różne czynności. Słyszenie jest aktywnością bierną.
Jak oddychanie.
Dokładnie tak. Słyszymy śpiąc, słyszymy bardzo wiele dźwięków hałaśliwych, ale nie chcemy ich słyszeć, natomiast ucho jest permanentnie otwarte – 24 godziny na dobę.
Natomiast słuchanie jest umiejętnością, którą można się nauczyć i można ją praktykować i można ją doskonalić przez całe życie, co się też sprowadza właśnie do uwagi. Oczywiście zaczynając w ogóle z praktykowaniem uważności, zaznaczam, że nie od razu trzeba mieć efekty tego, bo każdy z nas słyszy, słucha inaczej, a chodzi o skupienie uwagi. O skupieniu uwagi na miejscu, o słuchanie go świadomie, o tym, co chcemy usłyszeć, czego nie słychać.
Chodzi też o myślenie dźwiękiem, poprzez dźwięk, o tym, jak dane miejsce opowiada o swoich zmianach, przekształceniach. Tak, głównie się to sprowadza do słuchania, a uważność i słuchanie wytwarza w nas ciekawość. Jak jesteśmy ciekawi jakiegoś miejsca, dowiadujemy się o nim, czytamy, jedziemy, słuchamy. Możemy nagrywać, możemy je dokumentować, możemy wykorzystywać te nagrania, możemy mieć profesjonalny sprzęt, możemy mieć tylko telefon komórkowy z możliwością nagrywania. Możemy po prostu tylko słuchać i zachować dla siebie lub dla kogoś opowieść poprzez dźwięki o danym miejscu, które odwiedziliśmy i słuchaliśmy. To raczej jest o tym niż o sprzęcie.
Kamieniołom Libana w Krakowie. „Przyciąga ze względu na spokój, na zieleń i akustykę”
W jaki sposób nagrywa się dźwięki w wodzie?
Są do tego specjalne mikrofony, nazywają się hydrofony. Jest pełna gama hydrofonów. Od bardzo profesjonalnych do badań naukowych, po robione własnoręcznie, które często nie odstępują jakością od profesjonalnych mikrofonów.
Głównie chodzi o to, żeby były szczelne.
Porozmawiajmy trochę o miejscach, które odwiedzasz. My pierwszy raz spotkaliśmy się w kamieniołomie Libana. To jest takie miejsce w Krakowie, jak cała nazwa wskazuje, dawny kamieniołom, które powoli przez ostatnich kilkanaście czy kilkadziesiąt już może lat przejmuje przyroda. Była to przeciekawa sytuacja, ponieważ część osób ratowała ropuchy. Był sezon godowy, z kamieniołomem Libana graniczy droga, po której jeżdżą samochody i żeby te ropuchy mogły dotrzeć do kamieniołomu jako miejsca swojego rozrodu musiały przekroczyć tę drogę, często ginąć pod kołami samochodów. Jedna grupa ratowała te ropuchy, przenosząc je na drugą stronę drogi, a ty już czekałeś na te ropuchy wewnątrz kamieniołomu. Gdy Cię pierwszy raz spotkałem, to właśnie siedziałeś pośród tej naszej krakowskiej dżungli, jak nazywamy to miejsce, ze swoim wielkim, włochatym mikrofonem. Spotkałem Cię tam jeszcze kilka razy. To miejsce będzie zresztą bohaterem naszego pierwszego odcinka, na którym zaprezentujemy Twoje nagrania w ramach cyklu Zwolnij i Posłuchaj. Ale jak byś mógł powiedzieć, dlaczego akurat tam tak często bywasz? Co jest tak niezwykłego w tym miejscu?
Często bywam może dlatego, że mieszkam w pobliżu. A tak zupełnie serio, jest to bardzo fascynujące miejsce. Nie tyle pod względem dźwiękowym, co pod względem przyrodniczym. Ja roboczo nazywam go podgórskim miejscem ciszy. Jest w centrum miasta de facto. Jest to fascynujące laboratorium przyrody. Roślinność spontanicznie rosnąca bez ludzkiej ingerencji, która świetnie sobie radzi w tym miejscu.
Jest to też oaza dom dla wielu gatunków, chociażby właśnie ropuch. To miejsce bardzo przyciąga ze względu na spokój, na zieleń, na akustykę. Pułki skalne, którymi jesteśmy otoczeni z każdej strony, bardzo dobrze izolują od hałasów obwodnicy. I to właśnie mnie ciągnie do Kamieniołomu.
Zresztą wchodząc w głąb do środka, zaledwie 10-20 metrów od tablicy informacyjnej, że jest to użytek ekologiczny, na własne uszy można doświadczyć ściszenia się hałasu, co jest fascynującym doświadczeniem. Chociażby dlatego, że jesteśmy w centrum miasta. Mamy linię kolejową, mamy obwodnicę obok, a mimo wszystko w środku jest cicho. Jest to miejsce o tyle przyciągające, nawet tak prozaicznie mówiąc, można tam odpocząć. Tak, można poczuć się, jak w dżungli. Nie ma ławeczek, nie ma kostki brukowej.
A jak wiemy bardzo dobrze, roślinność i dźwięki przyrody bardzo działają na nasz dobrostan psychiczny bardzo pozytywnie. I zapewne nie tylko mnie, ale chyba każdego ciągnie nawet nieświadomie do Kamieniołomu, żeby się tam wybrać, pozwiedzać, zobaczyć, posłuchać, żeby trochę odpocząć od trosk życia codziennego i od otaczającego nas hałasu.
Chciałem cię zapytać o inne miejsca, które odwiedzasz. Jakie to są miejsca i też właśnie jakie przesłanie kryje się za twoimi nagraniami? Czy chcesz do czegoś zachęcać, chcesz przed czymś ostrzegać?
Też będą to miejsca trochę nieoczywiste. Ostatnio odwiedzam okolice Kombinatu Nowohuckiego. Jest to bardzo miejsce podobne do kamieniołomu Libana, chociażby z tego względu, że miejsce pozostawione, miejsce zaniechane, wyłączone z eksploatacji, z produkcji, jest przejmowane przez przyrodę, przez roślinność, przez zwierzęta i przyroda doskonale sobie radzi z tym miejscem. Doskonale sobie radzi w kombinacie, jak i w kamieniołomie. Jeżeli oczywiście pozostawiamy ją samej sobie.
„Permanentnie słychać szum miasta, ulic i samochodów”
Prowadzisz też spacery dźwiękowe po łąkach nowohuckich. Rozumiem, że to jest kolejne twoje miejsce zainteresowania.
Z łąkami nowohuckimi jeszcze jest taka sprawa, że jest to miejsce świetne do spacerów. Jest to miejsce też bardzo spokojne i kojące, aczkolwiek ostatnio słuchając nagrań, które realizowałem na łąkach, zauważam, że jednak jest to miejsce, w którym troszeczkę brakuje ciszy. Za każdym razem, gdy przesłuchuję się nagraniom, słyszę samochody, słyszę karetki, słyszę właśnie ten miejski „dron” rozpływający się z powietrzem po łąkach. Oczywiście w okresie czerwiec, lipiec słychać tam bardzo wiele gatunków owadów, słychać szum traw, spacerujących ludzi, przemykające lisy po ścieżkach, ale permanentnie słychać szum miasta, szum ulic, samochodów.
O tym na pewno posłuchamy w kolejnych odcinkach. Czy są jeszcze jakieś inne nieoczywiste miejsca, do których wybierasz się ze swoim sprzętem?
Może wrócę do tych nieoczywistych miejsc. Na przykład nieoczywistym miejscem, nieoczywistym soundscape-em może być na przykład pojemnik na odpady, na przykład jakiś śmietnik. Wewnątrz akustyka jest inna, inaczej niesie się dźwięk, czasem nawet bardziej wyraźnie. Kiedyś przysłuchiwałem się przez włożony do takiego pojemnika mikrofon, przysłuchiwałem się w przestrzeni osiedla, na którym stał i doskonale słyszałem rozmowę, która odbywała się na balkonie, na drugim piętrze balkonu. Tej rozmowy nie mogłem usłyszeć, będąc z mikrofonem poza tym pojemnikiem, natomiast wewnątrz soundscape był zupełnie inny.
Czasami odwiedzam też parki, na przykład nasłuchuję rolkarzy, deskorolkarzy, którzy jeżdżą, których bardzo doskonale słychać przez inny typ mikrofonów, tym razem przez geofony. Miałem taką sytuację, gdzie słuchałem jeżdżących po dnie fontanny w parku Jordana rolkarzy. Usłyszałem bardzo intrygującą, wręcz dronową kompozycję muzyczną, która tworzyła się z przejazdu ludzi stających, uderzających o barierki, siadających, przewracających się.
To pokazywało, że takie miejsca, nasłuchiwanie takich prozaicznych sytuacji codziennych mogą być niejako kompozycją muzyczną. W zasadzie soundscape, przyroda, miasto cały czas wibruje, cały czas tworzy dźwięki i jest taką kompozycją, która cały czas gra. Nawet gdy z niej wyjdziemy, przestajemy jej słuchać, ona wciąż gra. To jest bardzo długi utwór, odgrywany często bez naszej obecności czy naszej świadomości.
50 lat temu UNESCO dało nam prawo do ciszy. Nie korzystamy z niego
Tak wygląda pejzaż dźwiękowy miasta, Państwo tego nie widzą, ale ja mam tę przyjemność, w oczach Przemka jest naprawdę ogień i pasja w tym momencie, gdy o tym opowiada. Wspominałeś o takich miejscach poza miastami, mówiłeś o tym, że planujesz nagrywać pustynię. Mówiłeś też o tym, że zdarza Ci się nagrywać jakieś formy skalne, jeżeli dobrze zrozumiałem, a jeżeli źle zrozumiałem, to wyprowadź mnie z błędu.
Formy skalne jeszcze mi się nie zdarzyło, aczkolwiek są takie projekty, są takie nagrania, są badacze, są artyści, którzy takie nagrania czy prace dźwiękowe tworzą. Jeszcze nie miałem możliwości, ale powolutku od centrów handlowych do wibracji gór czy skał jest jednak krótka droga.
Pustynia na pewno będzie jednym z kolejnych naszych odcinków. Do końca jeszcze sam nie wiem, co będzie można usłyszeć, bo krajobraz, przyroda, miejsca nieustannie się zmieniają, nieustannie ewoluują.
Być może nie odnajdę tam ciszy i spokoju.
A być może usłyszymy, jak brzmi ziarenko piasku, chociażby. Przemku, są takie mapy, które prowadzą zazwyczaj władze miast. Te mapy pokazują natężenie hałasu wokół nas. Ja sobie sprawdziłem przed naszym dzisiejszym spotkaniem, jak wygląda taka mapa hałasu w Krakowie. No i większość ulic, wszystkie główne, są na tej mapie oznaczone jako ekstremalnie głośne. Jak hałas wpływa na nasze codzienne życie? Coraz częściej mówi się właśnie o tym zanieczyszczeniem dźwiękiem, czy wręcz o smogu akustycznym.
To prawda. Miasta są bardzo głośne, ale też miasta są emanacją naszych potrzeb. Chyba chcemy, żeby było głośno. Nie chcemy, by było cicho. W naszej kulturze zachodniej nie lubimy ciszy. Lubimy hałas, bo cisza oznacza, że nie wiemy, co powiedzieć, nie wiemy, czy rozmowa się z kimś zakończyła. W naszej kulturze cisza jest nierozerwalnie związana ze śmiercią.
Z burzą? Mówimy cisza przed burzą.
Również. Dokładnie tak. Nie wiemy, kiedy nastąpi. Dlatego jest napięcie, stres, bo może nastąpić burza. Dlatego bardzo chcemy w mieście zagłuszyć ciszę, a ciszy bardzo potrzebujemy. W ogóle fascynująca jest taka ciekawostka, że w 1969 roku Zgromadzenie Ogólnej Międzynarodowej Rady Muzycznej UNESCO przyjęło ciekawą rezolucję. Mam fragment, więc go przytoczę.
„Potępiamy jednogłośnie karygodne gwałcenie wolności osobistej i prawa człowieka do ciszy przez nadmierne stosowanie nagrań lub nadawanie muzyki w miejscach publicznych i prywatnych. Zwracamy się do Komitetu Wykonawczego Międzynarodowej Rady Muzycznej o zapoczątkowanie wszechstronnych badań medycznych, naukowych i prawnych z uwzględnieniem aspektów artystycznych oraz wychowawczych w celu przedstawienia UNESCO i właściwym władzom wszystkich krajów środków zmierzających do położenia kresu tym nadużyciom.
UNESCO daje nam prawo do ciszy.
I to już 50 lat temu.
Mamy prawo do ciszy, z którego nie korzystamy. Raymond Murray Schafer mówił o środowiskach Hi-Fi i Low-Fi.
Żyjąc w środowisku Low-Fi, jakim jest miasto, narażamy się na negatywne skutki hałasu. Na problemy z koncentracją, a zagrożeń wynikających z hałasu jest tak wiele, że nie jestem nawet w stanie wszystkich wymienić. Wpływa to na nasz dobrostan psychiczny, jesteśmy sfrustrowani przez hałas, jesteśmy bardziej agresywni. Nawet gdy próbujemy się odłączyć, to hałas i tak do nas dociera, nawet gdy tego nie chcemy, wpływa na nas. Jest to wręcz przerażające, do ilu aspektów odnosi się wpływający na nas hałas.
Czy przez te nagrania, przez pasję, którą realizujesz i którą decydujesz się dzielić, chcesz zwrócić na tego typu wyzwania?
Moje działania prowadzą do praktykowania uważności, słuchania świata, który nas otacza, ale również do edukacji dźwiękowej. Do uświadamiania nie tylko, że hałas jest wokół nas i jak negatywnie na nas wpływa, ale też o tym, że to my jesteśmy jego przyczyną, mamy na niego wpływ i odpowiedzialność za niego.
Możemy go zmieniać, redukować, a możemy też tworzyć jeszcze większy hałas. Możemy próbować jednostkowo wydawać ogromne sumy i jeździć daleko w miejsca, gdzie jest cicho i odpoczywać. Możemy też wspólnie wziąć odpowiedzialność za hałas, zmieniać go i redukować.
W kolejnych odcinkach Przemysław Niemczewski – nagrywacz, dokumentalista i badacz audiosfer miast, zabierze nas na spacery dźwiękowe po różnych nieoczywistych miejscach w naszych miastach, jak i poza nimi. Każdy odcinek będzie okraszony opisem tekstowym, który nakieruje nas na to, co słyszymy na danym nagraniu. Podcast realizujemy w ramach cyklu „Żyć wolniej”, realizuje go SmogLab.pl we współpracy z Fundacją Better Future.
–
Zdjęcie tytułowe: Stan Baranski