Jeśli biomasa nadal będzie uznawana za OZE, to przepalimy swoje lasy w elektrowniach – ostrzegają aktywiści. W ostatnich latach zapotrzebowanie na to paliwo wzrosło w Polsce około 140-krotnie. Raport Pracowni na rzecz Wszystkich Istot wskazuje również na największego importera biomasy do naszego kraju – jest nim Białoruś.
– Aby zapobiegać zmianom klimatycznym powinniśmy zapobiegać wylesianiu, chronić istniejące lasy i odtwarzać te zdegradowane – podkreśla jeden ze współautorów nowego raportu, Augustyn Mikos z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Do tej pory nie pomaga w tym unijna strategia dotycząca wykorzystania odnawialnych źródeł energii. Organy UE uznają drzewną biomasę za OZE, a Polska chętnie korzysta z tak skonstruowanego wspólnotowego prawa.
Biomasa pomogła w wypełnieniu unijnego celu
W zeszłym roku Polska osiągnęła wyznaczony przez Komisję Europejską cel wykorzystania OZE jedynie dzięki włączeniu w jej zakres biomasy. Udział wszystkich odnawialnych źródeł w ciepłownictwie, transporcie i energetyce wyniósł 16,13 proc. To niewiele powyżej wymagań UE, mówiących o poziomie 15 proc. Stałe biopaliwa stanowiły aż o 71,6 proc. całego udziału OZE w naszym miksie energetycznym.
Polska ma więc za mało fotowoltaiki i wiatraków, dlatego w raportach wysyłanych KE ratuje się drewnem. Widać to w statystykach Agencji Rynku Energii – twierdzą aktywiści Pracowni. „Zużycie biomasy drzewnej do produkcji energii wzrosło w Polsce w latach 2004-2020 o 13852% (140 razy)” – czytamy w podsumowaniu raportu „Lasy do spalenia. Prawdziwa cena bioenergii”.
Aktywiści zauważają również, że bardzo szybko rośnie moc bloków zasilanych biomasą. Od 2005 roku poszła ona w górę z poziomu 190 megawatów do ponad 1,5 gigawata w 2020 roku. Do największej instalacji zużywającej to paliwo, „Zielonego Bloku” Elektrowni Połaniec, trafia rocznie 1,1 mln ton drzewnej biomasy. To równowartość 20 hektarów „przepalonego” lasu dziennie. W Polsce działa 21 bloków energetycznych spalających biomasę o mocy powyżej 5 megawatów. „Największe bloki, których każdy spala ok. 0.5 mln biomasy rocznie, znajdują się w kilku polskich elektrowniach m.in. w Połańcu, Koninie i Jaworznie” – czytamy w opracowaniu raportu.
Biomasa teoretycznie jest OZE, w praktyce jej pozyskanie zagraża przyrodzie
Z definicji biomasa może być uznawana za odnawialne źródło – wycięte lasy można przecież odtworzyć. W praktyce jednak wykorzystanie ich do produkcji energii jest ślepą uliczką – ostrzegał w wywiadzie dla Smoglabu Marcin Popkiewicz, fizyk, analityk i redaktor „Nauki o Klimacie”.
„Wyobraźmy sobie, że mamy hektar lasu, pełen stuletnich drzew. Ileś ton węgla jest w tym lesie uwięzione. Stwierdzimy, że drewno z tych drzew jest odnawialne, więc wytniemy to i spalimy, a jednocześnie posadzimy nowe drzewka. Ale zanim ten rezerwuar węgla zapełni się w takim samym czy zbliżonym stopniu minie kolejnych 100 lat” – komentował ekspert, któremu wtórują autorzy raportu Pracowni:
– Wycinanie drzew i spalanie ich na przemysłową skalę pogorszy tylko trwający kryzys klimatyczny – komentuje Augustyn Mikos. Jak wyjaśnia, traktowanie drewna jako OZE przyczynia się do zniszczenia lasów i zwiększy zanieczyszczenie powietrza
Czytaj również: Biomasa w przemyśle, w transporcie i energetyce? „Wycięlibyśmy wszystkie lasy w cztery lata”
W Polsce to ogromny problem, bo około połowa całego drewna pozyskanego w lasach służy celom energetycznym. Z krajowych wycinek pochodzi aż 21,6 mln metrów sześciennych surowca dostarczonego między innymi do elektrowni. Rośnie też import biomasy. Jej głównym dostawcą do Polski jest Białoruś. Nasz wschodni sąsiad odpowiada za 79 proc. tej wymiany handlowej. W 2020 roku pochodziło stamtąd aż 2,19 mln ton drewna energetycznego wykorzystywanego w Polsce. To ponad 9-krotnie więcej, niż w 2010 roku.
Potrzebne zmiany w prawie
Dlatego Pracownia postuluje zmiany we wspólnotowym prawie. Zdaniem aktywistów trzeba przede wszystkim ograniczyć publiczne wsparcie dla biomasy, które w przeciągu ostatniej dekady wyniosło aż 21 mld złotych. Jednocześnie wydajność polskich lasów w pochłanianiu dwutlenku węgla spada. Według danych Pracowni w 2019 roku był niższy o połowę niż zaledwie rok wcześniej. Według danych Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami lasy trzy lata temu były zdolne pochłonąć zaledwie 5 proc. dwutlenku węgla wyprodukowanego przez polski przemysł. Dlatego biomasa, na którą tniemy polskie drzewa, powinna stracić status odnawialnego źródła energii.
– 2022 to rok, kiedy UE ma szansę przestać uznawać biomasę za OZE, w Parlamencie Europejskim trwają bowiem właśnie prace nad rewizją dyrektywy OZE. Transformacja energetyczna Unii Europejskiej powinna opierać się na wykorzystaniu energii słońca, wiatru, geotermalnej, a także inwestycjach w zwiększanie efektywności energetycznej – podsumowuje Augustyn Mikos.
Źródło zdjęcia: Krasula / Shutterstock