Bruksela jest w czołówce najbardziej zanieczyszczonych stolic europejskich. Jako siedziba europejskich instytucji, w których omawia się problem smogu, powinna być przykładem miasta z najlepszymi rozwiązaniami w tej kwestii. Jednak, jak pisze „Politico”, „daleko jej do bycia prymusem w temacie ochrony środowiska”. W zeszłym roku, według raportu Światowej Organizacji Zdrowia, uplasowała się za Warszawą, Budapesztem, Bukaresztem i Pragą w rankingu stolic, które mają najwyższe roczne stężenie pyłów PM 2,5. Władze miasta postanowiły iść na prawdziwą wojnę ze smogiem.
Bruksela próbuje od lat walczyć z zanieczyszczeniami powietrza, stopniowo wprowadzając różne obostrzenia i zakazy. Na razie jednak działania są zbyt rzadkie i mało stanowcze, przez co nie widać efektów.
Kilka lat temu, w czasie pików smogu, ograniczyć dopuszczalną prędkość – ze 120 km/h na drogach szybkiego ruchu kierowcy muszą zwolnić do 90. W samej stolicy nie można przekraczać 50 km/h. Władze miasta uznały, że to najprostszy sposób, by nie dokładać kolejnych zanieczyszczeń, kiedy poziom smogu już jest wysoki.
Stężenia pyłów PM 10 podzielono na cztery stopnie. Stopień informowania zaczyna się wtedy, kiedy średnia dobowa wynosi od 51 µg/m³ do 70 µg/m³. Pierwszy stopień interwencyjny obowiązuje, gdy stężenia dobowe wynoszą od 71 µg/m³ do 100 µg/m³. Drugi – od 101 do 200, a trzeci zdarza się rzadko i jest ogłaszany, gdy średnia dobowa jest wyższa niż 201 µg/m³.
Problem smogu, pochodzącego w Brukseli głównie z ruchu samochodowego, próbowano również rozwiązać wprowadzając ograniczenia, dzięki którym jednego dnia do miasta mogły wjeżdżać auta z nieparzystą końcówką rejestracji, a drugiego z parzystą.
Jednak ograniczenie ruchu samochodowego jedynie w dni smogowe to za mało, żeby walczyć ze skutkami zanieczyszczenia powietrza. Według „The Guardian”, natężenie ruchu w Brukseli jest największe w Europie – obok Mediolanu. Drugie miejsce na liście zajmuje inne belgijskie miasto – Antwerpia. Specjaliści policzyli, że kierowcy w Brukseli spędzają rocznie w korkach około 83 godziny. Powody? Pracodawcy bardzo często zapewniają swoim pracownikom służbowy samochód. Dzięki temu płacą niższe podatki. W efekcie aż 15 proc. wszystkich aut w Belgii to auta służbowe. Kolejnym czynnikiem jest to, że Belgowie często dojeżdżają daleko do pracy – czasami nawet 100 km. Ze względu na to, że kraj jest niewielki, taka sytuacja nikogo tam nie dziwi.
Dlatego zdecydowano się na radykalne środki. Od stycznia 2018 do stolicy nie mają wjazdu diesle wyprodukowane przed 1996 roku, czyli te, które nie spełniają żadnej normy lub spełniają normę Euro 1. Wyznaczono jedynie osiem dni w roku, kiedy będzie można przejechać przez miasto starym autem – ale za opłatą wynoszącą 35 euro. Od przyszłego roku zakaz obejmie samochody z napędem diesla spełniającym Euro 2, czyli wyprodukowane między 1997 a 2000 rokiem. Od stycznia 2019 do miasta nie wjadą także najstarsze „benzyniaki” (zarejestrowane do 1996 roku). Władze planują, bo do 2025 roku do Brukseli nie miały wjazdu wszystkie diesle (z wyjątkiem najnowszych, spełniających normę Euro 6) oraz starsze samochody na benzynę (czyli te niespełniające żadnych norm, Euro 1 i Euro 2).
Jednocześnie będą zwiększane opłaty za posiadanie każdego samochodu.
Władze chcą również zredukować liczbę parkingów i przekształcić je w ścieżki rowerowe oraz deptaki. Chociaż, to należy zaznaczyć, Bruksela już jest miastem z jedną z największych w Europie stref bez samochodów. Większość ulic otaczających rynek i Rue Neuve (główna ulica handlowa) są przeznaczone wyłącznie dla pieszych.
Dla mieszkańców i przyjeżdżających do Brukseli kierowców powstał portal www.lez.brussels (Low Emission Zone – Strefa Niskiej Emisji). Tam można znaleźć dokładne informacje od kiedy które auta nie będą mogły wjechać do miasta, podane są także namiary na taksówki, wypożyczalnie aut i car-sharing.
Władze stolicy chcą zachęcić do korzystania z komunikacji miejskiej. Do wyboru jest metro, autobusy i tramwaje – w czasie wysokich stężeń smogu można jeździć nimi za darmo. Wystarczy, że przez dwa dni średnia dobowa PM 10 wyniesie ponad 51 mikrogramów na metr sześcienny. Wtedy bezpłatne są też miejskie rowery Villo oraz pociągi. Zapowiedziano również, że do 2030 roku wszystkie autobusy miejskie będą elektryczne.
-Badania pokazują, że im więcej przestrzeni dasz samochodom, tym więcej aut przyciągniesz. I rzeczywiście, miasta przyjazne kierowcom są jednocześnie najbardziej przeciążone – komentował dla „Guardiana” belgijski minister transportu, Pascal Smet. – Oddając przestrzeń rowerzystom i pieszym, miasta mogą stwarzać miejsca, gdzie ludzie się umawiają, spotykają, i chcą spędzać czas.
Zdjęcie: Pixabay
Udostępnij
Bruksela walczy ze smogiem. "Chcemy dać przestrzeń rowerzystom i pieszym"
15.03.2018
Katarzyna Kojzar
Pisze o klimacie, środowisku, a czasami – dla odmiany – o kulturze. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. Jej teksty ukazują się też m.in. w OKO.press i Wirtualnej Polsce.
Udostępnij