Rząd Borisa Johnsona jesienią ogłosi decyzję o przyspieszeniu terminu wejścia w życie zakazu sprzedaży nowych samochodów, które są zasilane paliwami kopalnymi – wynika z nieoficjalnych informacji, o których rozpisują się brytyjskie media. Na ten moment zakaz jest przewidziany na 2040 rok, jednak władze od miesięcy konsultują wcześniejsze wdrożenie zmian. Przyspieszenie znajduje wsparcie zarówno wśród rządzących Konserwatystów, jak i w opozycyjnej Partii Pracy.
Zakaz sprzedaży nowych samochodów, których silniki zasilane są paliwami kopalnymi, ma według założeń przybliżyć Wielką Brytanię do celów neutralności klimatycznej, ograniczając emisje związane z transportem. Według obowiązujących planów po 2040 roku z salonów na Wyspach nie będą mogły więcej wyjechać nowe samochody benzynowe i diesle.
Wyjątek mają stanowić jedynie pojazdy wykorzystywane w transporcie ciężkim.
Jeśli jednak sprawdzą się poniedziałkowe doniesienia brytyjskiego „Guardiana”, kraj niedługo ogłosi ambitne plany, by termin ten przesunąć na 2030 rok, doganiając tym samym kraje najsilniej nastawione na rozwój elektromobilności.
Według doniesień dziennika – opierającego się na źródłach w branży motoryzacyjnej – o decyzji przedstawiciele rządu mieli poinformować już w tym tygodniu, jednak plany pokrzyżował wzrost liczby zakażeń koronawirusem i potrzeba skupienia się na tym temacie. Do ogłoszenia ambitnych planów dojdzie najprawdopodobniej jesienią, wraz z innymi decyzjami dotyczącymi cięć emisji gazów cieplarnianych.
Wcześniej tylko w Norwegii
Branżowy portal Driven.io zwraca uwagę, że – w przypadku potwierdzenia się doniesień – Wielka Brytania wyprzedzi o dekadę strategię Francji i zrówna swoje cele m.in. z Danią, Szwecją i Holandią. Ambitniejsze cele transformacji rynku samochodowego będzie mieć wówczas tylko Norwegia, w której podobny zakaz wejdzie w życie już w 2025 roku. Kraj słynący z wydobycia i eksportu gazu i ropy naftowej zakaże jednak nawet sprzedaży hybryd, przestawiając się całkowicie na elektryki i inne alternatywy.
Cele klimatyczne brytyjskiego rządu znajdują także wsparcie w decyzjach konsumentów, którzy coraz chętniej decydują się na pojazdy elektryczne. Jak podaje „Daily Mail”, w okresie od kwietnia do czerwca tego roku w Wielkiej Brytanii zarejestrowano 33 tys. elektryków i hybryd, przy 29 tys. diesli. Jeszcze 4 lata temu przewaga pojazdów z silnikiem diesla była czternastokrotna.
Ambitne plany… ponad podziałami
Komentatorzy na Wyspach zwracają uwagę, że nieoficjalne informacje pojawiły się niedługo po tym, gdy podobny cel – jako swój postulat wyborczy – ogłosiła opozycyjna Partia Pracy. Rządzący konserwatyści najprawdopodobniej nie chcą więc oddać labourzystom pierwszeństwa, jeśli chodzi o wizję transformacji klimatyczno-energetycznej.
W czerwcu o zwiększenie ambicji w tym zakresie apelowali także sami członkowie Partii Konserwatywnej, zrzeszeni we frakcji One Nation. Grupa 100 konserwatywnych parlamentarzystów ogłosiła wówczas wspólny dokument dotyczący wsparcia celów klimatycznych w ramach odbudowy po kryzysie związanym z COVID-19. Część z punktów dotyczy właśnie rozwoju elektromobilności: m.in. zakazu sprzedaży samochodów spalinowych już w 2030 roku i wsparcia infrastruktury służącej ładowaniu pojazdów.
_
Zdjęcie: Shutterstock/Tomas K