Jeżeli obecne tempo się utrzyma, to Bydgoszcz wymieni kopciuchy w 52 lata. A mowa tylko o tych, które pozostają w zasobach gminnych. Na łamach SmogLabu sprawdzamy, jak wygląda walka o czyste powietrze w stolicy województwa kujawsko-pomorskiego.
Mieszkańcy Bydgoszczy regularnie oddychają trującym powietrzem. Taki stan rzeczy ma szansę naprawić uchwała antysmogowa dla województwa kujawsko-pomorskiego. Przyjęto ją w 2019 roku, a następnie zaostrzono dwa lata później. Jej najważniejsze zapisy mówią o tym, że wszystkie pozaklasowe kotły mają zniknąć przed 1 stycznia 2024 r. To oznacza, że na ich wymianę został mniej niż rok. Z kolei wspomniana nowelizacja z 2021 r. zakazała montażu nowych urządzeń w największych miastach, niezależnie od klasy. O ile dla kotła istnieje alternatywa w postaci dostępu do sieci gazowej lub miejskiego ciepła systemowego.
O jakości powietrza w Bydgoszczy mówi nam Kamila Gawrońska z Bydgoskiego Alarmu Smogowego. – Pierwsze dni z przekroczeniami norm jakości powietrza zaczęły pojawiać się regularnie w drugiej połowie listopada. Przy niesprzyjających warunkach pogodowych niestety nie ma co liczyć na czyste powietrze. W mieście nadal pozostaje tysiące niewymienionych kotłów i pieców na paliwo stałe – wskazuje działaczka społeczna.
Trujące kopciuchy w Bydgoszczy
Ile kopciuchów zostało do zlikwidowania w samej Bydgoszczy? Zaskakująco dużo. Dokładne dane znajdziemy w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), czyli narodowym spisie wszystkich urządzeń grzewczych. Według danych przesłanych do redakcji SmogLabu przez CEEB w Bydgoszczy wciąż dymi ponad 12 tys. kotłów i pieców kaflowych.
Wśród nich ponad 9 tys. to trujące paleniska pozaklasowe. Bydgoski krajobraz dopełnia ponad 6 tys. urządzeń sklasyfikowanych w CEEB jako domowe kominki i innego typu paleniska. Liczba ekologicznych palenisk, które spełniają tzw. normy ekoprojektu to w Bydgoszczy poniżej 1 proc. wszystkich źródeł ciepła.
Zaskakują dane dotyczące tych palenisk, które są w zasobach miasta. Chodzi o sytuację, gdy 100 proc. własności należy do miasta Bydgoszczy lub budynek pozostaje w samoistnym posiadaniu miasta. Trzeci przypadek to mieszkania będące własnością miasta znajdujące się w budynkach wspólnot mieszkaniowych. Takich źródeł ciepła jest, bagatela, prawie 6 tys. Wszystkie z nich to pozaklasowe źródła ogrzewania.
Ile kopciuchów w Bydgoszczy?
Prezydenta Bydgoszczy, Rafała Bruskiego (PO), zapytaliśmy o te statystyki oraz o to, czy władze miasta zdążą spełnić przepisy zawarte w uchwale antysmogowej. Odpowiedź nie napawa optymizmem.
– Z uwagi na różnorodność zasobu komunalnego, likwidacja pieców nie wszędzie będzie możliwa – odpowiada w imieniu Bruskiego rzeczniczka prasowa – Marta Stachowiak. Dodaje, że chodzi o lokalizacje „w których brak jest odpowiedniej infrastruktury”. To także przypadki, gdy występują ograniczenia natury technicznej. – Szczególnie w starej zabudowie. W takich sytuacjach konieczne będą kompleksowe modernizacje całych nieruchomości – wyjaśnia rzeczniczka prezydenta.
W bydgoskim magistracie przyznają, że wymiana wszystkich miejskich kopciuchów to kosztowne zadanie, szacowane na ok. 100 mln zł. Urzędnicy liczą na zewnętrzne finansowanie tego procesu. Zaglądnijmy jednak do oficjalnej Strategii rozwoju miasta do 2030 r. Walka o czyste powietrza została przez urzędników zaklasyfikowana tam, jako niemal całkowicie zależna od działań miasta. Jak urzędnicy widzą swoje miasto już za 7 lat?
W 2030 roku Bydgoszcz szczyci się dobrą jakością środowiska, z rozwiązanym problemem jakości powietrza.
„BYDGOSZCZ 2030 STRATEGIA ROZWOJU”
Bydgoszcz – przy obecnym tempie miejskie kopciuchy znikną za 50 lat
Tymczasem w ciągu ostatnich 6 lat miasto usuwało 114 palenisk rocznie. Wydawano na ten cel od 500 tys. zł (2018) do ponad 2 mln zł (2021). Tempo wymiany urządzeń pozostających w zasobach miasta przedstawia poniższa grafika. Jeżeli dynamika się utrzyma, to kopciuchy należące do miasta znikną dopiero za 52 lata. Rewolucji na rzecz czystego powietrza, która miałaby odbyć się w Bydgoszczy, nie zapowiada tegoroczny budżet. Na wymiany w 2023 r. przewidziano w nim 2 mln zł.
Na działaniach władz miasta suchej nitki nie zostawia Paweł Górny z Bydgoskiego Ruchu Miejskiego. – To jest po prostu fatalna polityka miasta. Wymiana takiej niewielkiej liczby pieców rocznie nie przynosi skutku i zajmie kilkadziesiąt lat. Moim zdaniem, aby polityka czystego powietrza miała sens, musi być bardzo duży nacisk w kierunku większego finansowania. Dopiero wymiana 80-90 proc. tych kotłów przyniesie wymierny efekt. Powinniśmy czasowo ograniczyć inne koszty, aby uporać się z tym problemem – podkreśla Górny. Jego zdaniem miasto nielogicznie układa priorytety. – Kolosalne pieniądze idą na przykład na nowe inwestycje drogowe, generując smog komunikacyjny – wskazuje.
Co ciekawe miasto chwali się zwycięstwem w rankingu samorządowej gazety „Wspólnota”. Jak to możliwe, że według zestawienia Bydgoszcz jest prymusem w walce o czyste powietrze? Pierwszą lokatę zawdzięcza dużym środkom przeznaczanym na termomodernizację budynków. Jednak gorzej jest z działaniami bezpośrednio eliminującymi źródła zanieczyszczeń. Dobrze obrazuje to tegoroczny budżet, gdzie w kategorii ocenianej we wspomnianym rankingu zapisano niemal 28 milionów złotych, w tym jedynie 2 miliony na eliminację samych palenisk.
Wzmocnić obywatelski monitoring jakości powietrza
Skąd brać pieniądze na szybszą wymianę kotłów? Górny przypomina, że w Bydgoszczy jest elektrociepłownia, która mogłaby zapewnić ciepło wszystkim mieszkańcom, a nawet mieszkańcom okolicznych miejscowości. W ten sposób generowane byłyby dodatkowe przychody, a stałe koszty funkcjonowania systemu rozłożyłyby się na większą liczbę odbiorców, dając tym samym wymierne oszczędności.
– Jak można zachęcać do aktywności zewnętrznej, wspierać na przykład powstawanie siłowni plenerowych, skoro przez połowę roku mamy powietrze nienadające się do oddychania? – pyta retorycznie przedstawiciel Bydgoskiego Ruchu Miejskiego.
Wspomniana wcześniej Kamila Gawrońska z lokalnego alarmu smogowego podkreśla, że jej ruch stara się wzmocnić obywatelski monitoring jakości powietrza i poszerzyć sieć czujników w mieście. – Tak aby osoby szczególnie narażone na negatywne skutki oddychania zanieczyszczonym powietrzem, miały dostęp do informacji. W projekcie Bydgoski Włącznik Antysmogowy, prowadzonym wraz z Pracownią Zrównoważonego Rozwoju i Miastem Bydgoszcz, składamy czujniki jakości powietrza i przekazujemy je mieszkańcom. 30 z nich już jest instalowanych na budynkach prywatnych i placówkach oświatowych. Pozostałe 20 przekażemy w styczniu przyszłego roku. Odczyty są dostępne na bieżąco w aplikacji na telefon Kanarek – wylicza Gawrońska.
Długa lista działań, cel wciąż daleko
Jednocześnie antysmogowa działaczka przyznaje, że tempo wymiany kotłów w mieście jest nadal zbyt powolne. – Naszymi działaniami chcemy odwrócić ten trend pomimo niesprzyjających okoliczności gospodarczo-politycznych – mówi nam. Gawrońska duże nadzieje pokłada też w zmianach w programie Czyste Powietrze oraz w programie Ciepłe Mieszkanie.
Społecznicy z alarmu smogowego podkreślają, że wiele działań podejmowanych jest we współpracy z miastem. – W projekcie „Ekodoradcy w działaniu” będziemy pukać do drzwi bydgoszczan w budynkach wielorodzinnych wskazanych przez UM Bydgoszcz, aby zachęcać do skorzystania z dofinansowania z Ciepłego Mieszkania – słyszymy. Powstał także Miejski Zespół Antysmogowy. W jego skład wchodzą eksperci miejscy, ekodoradcy, urzędnicy z poszczególnych wydziałów i zespołów Urzędu Miasta Bydgoszczy, a także społecznicy z Rad Osiedli i aktywiści antysmogowi.
Czy takie działania przyniosą przyspieszenie w wymianie bydgoskich kopciuchów? Odpowiedź przyniesie najbliższy rok. Do sprawy będziemy wracać na łamach SmogLabu. Jeżeli jesteś z Bydgoszczy i chcesz wymienić swoje źródło ciepła to wszystkie niezbędne informacje znajdziesz na stronie urzędu w tym miejscu.
–
Zdjęcie: Shaiith/Shutterstock