Plastik, guma, welur i lateks. Znicze, sztuczne kwiaty i ozdoby. Uśredniając, wychodzi 9 kg śmieci na grób. Większość nie nadaje się do odzysku. Narodowa tradycja jest niezwykle kosztowna dla środowiska.
Kupowanie zniczy i wiązanek narodową tradycją
„Zastaw się a postaw się” staje się rzeczywistością nie tylko w czasie Wielkanocy i Bożego Narodzenia. Jak w soczewce widać to końcem października i na początku listopada. Wtedy Polacy tłumnie kupują liczne, kolorowe i syntetyczne ozdoby, jednocześnie zapominając o sensie tych dni, czyli zwolnieniu, wspomnieniu zmarłych oraz zadumie. – Czasem towarzyszy temu rewia mody – mówi pytany przez SmogLab Andrzej Gawłowski, ekspert gospodarowania odpadami. – Ten blichtr jest porażający.
Polskie społeczeństwo jest przywiązane do tradycji, a zwyczaj kupowania zniczy i kwiatów na groby jest silnie zakorzeniony w polskości. Wiąże się z wiarą, a dla niektórych także z patriotyzmem. Co należałoby zrobić, żeby obchodzić święto bardziej ekologicznie? Ważne są pojedyncze wybory.
– To walka z wiatrakami – przyznaje i wspomina o swego rodzaju współzawodnictwie. – Kto zapali więcej zniczy, czyje będą większe, bardziej okazałe? Kto ustawi więcej kwiatów? – wylicza. – To są także symbole bogactwa. Po pierwsze zaleca się minimalizm. – Im mniej tym lepiej: mniej zniczy, kwiatów i innych ozdób – mówi Jacek Werder, niezależny analityk gospodarki odpadami.
- Czytaj także: Kochamy plastik. Te dane warto znać przed 1 listopada
Polska największym producentem zniczy w Europie
Polska wiedzie prym pośród europejskich producentów zniczy. Jesteśmy też ich największym eksporterem. Trader walutowy Akcenta wyliczył, że polski eksport zniczy i świec wzrósł o 40 proc. w stosunku do 2019 r. Przy tym w ubiegłym roku wartość polskiego eksportu wynosząca 764 mln euro spadła w porównaniu do 2022 r., kiedy wyniosła 925 mln euro. Tak wynika z danych International Trade Center, na które powołują się twórcy raportu Akcenty. Podają również, że w 2023 r. Polacy kupili 300 mln zniczy za łączną kwotę 700 mln zł. – Warto się zastanowić nad sensem palenia takiej ilości zniczy – mówi Werder.
Szukając tzw. mniejszego zła można trafić na propozycje postawienia na grobie świeczki typu LED. Te z kolei wiążą się z obciążającą środowisko produkcją oraz cyklem życia.
– Jeśli nie możemy się oprzeć kupieniu nowego znicza, wybierzmy wyprodukowany z olejów roślinnych lub wosku – radzi Joanna Kądziołka, prezeska PSZW.
Werder wyjaśnia, że wkłady olejowe mają w składzie olej palmowy. – Niezbyt ekologiczny, ale zawsze to jednak paliwo odnawialne – w przeciwieństwie do parafiny, której źródłem jest ropa naftowa – mówi SmogLabowi.
Wyższą cenę zniczy olejowych uznaje za pretekst, żeby kupić ich mniej. Każdy wkład ważący 300 g to, jak mówi, prawie 1 kg CO2 w atmosferze oraz kilka gramów pyłów.
– Z ekologicznego punktu widzenia lepiej stosować olejowe – zgadza się Dominik Dobrowolski, ekolog, edukator i działacz na rzecz środowiska. – Chociaż na rynku występują olejowe z domieszkami parafiny w różnych proporcjach.
9 kg odpadów z jednego grobu
Z konsumpcyjnymi obchodami Święta Zmarłych wiąże się ogromna ilość odpadów pozostawionych niemal na każdym grobie. – Przed Dniem Wszystkich Świętych powstaje stosunkowo dużo odpadów zmieszanych (chociaż w większości bio) związanych ze sprzątaniem grobów. Niestety, zwykle niesegregowane trafiają na wysypiska – wyjaśnia Werder.
Statystyki mówią, że podczas świąt na jednym grobie powstaje nawet 9 kg odpadów. – Przede wszystkim są to odpady nierecyklingowalne – przyznaje Dobrowolski. W tej masie są też odpady organiczne. Specjaliści zauważają, że lepiej by było, gdyby jednak nie powstawały. Najbardziej trwałe są bowiem rośliny posadzone w ziemi.
– Ja sam po prostu mieszam uschnięte patyki, liście czy ziemię z doniczek i pozostawiam dookoła grobu, gdzie sadzę rośliny. Obsadziłem grób moich bliskich bluszczami, trzmielinami, roślinami płożącymi się. Warto również robić własne wiązanki, na przykład z zebranych przez siebie liści – poleca.
Ograniczeniem jest choćby wymiana wkładów, zamiast każdorazowego zakupu lampionu. Znicze z trwałą obudową nadającą się do wyczyszczenia z powodzeniem mogą być wielokrotnego użytku – czy na jednym grobie, czy współdzielone. Takie wybory są znacznie mniej obciążające dla środowiska i dla naszego portfela.
Bardzo ciężką cegiełkę dokładają sztuczne kwiaty, które przez swoją trwałość i cenę są coraz popularniejsze. Te chętnie kupowane ozdoby są produkowane w głównej mierze z plastiku, gumy, weluru czy lateksu. – Kwiaty sztuczne to wyjątkowo nieekologiczny wynalazek – mówi Werder. – Duża część to różne tworzywa sztuczne, ale przez to, że składają się z wielu materiałów, w praktyce nie nadają się do recyklingu.
Kończą więc w spalarni lub są składowane. Do recyklingu nadają się jednak plastikowe doniczki. Te powinny trafiać do żółtego pojemnika. Kwiaty żywe są polecane ze względu na swój rozkład. Ważne, żeby wyrzucić je do bioodpadów. Dr hab. inż. Agnieszka Nawirska-Olszańska, prof. Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, pytana przez SmogLab o najlepsze rozwiązanie na Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny stwierdza, że jest to po prostu przyozdobienie grobów świeżymi, ciętymi kwiatami, które później zostaną przekazane do kompostowania.
Szczególnie istotne jest indywidualne segregowanie własnych odpadów, gdy w pewnych miejscach brakuje systemowego, realnie działającego rozwiązania. – Ciągle wiele cmentarzy nie przykłada wagi do segregacji – mówi Werder. W efekcie duża część odpadów cmentarnych trafia do kosza na śmieci zmieszane.
Recykling jest problematyczny
Odpady cmentarne trafiają na składowiska i wysypiska. Tylko niewielka część jest przeznaczona do recyklingu.
Jakość najtańszych z tych produktów jest bardzo słaba. Przez to nie są zdatne do recyklingu. – Szkło de facto nie nadaje się do recyklingu materiałowego. Można je jedynie potłuc, zmielić i dodać np. do mas bitumicznych lub drogowych. Jeżeli takie szkło ląduje w stacjach separacji to jest odsegregowywane, ale nie nadaje się do zrobienia słoików czy butelek na napoje, bo ma różne domieszki, które są niewskazane w opakowaniach spożywczych – tłumaczy Dobrowolski.
Recykling zniczy jest więc trudny i obwarowany obostrzeniami. Nasi rozmówcy dodają, że w praktyce nie funkcjonuje. – Huty wolą, żeby trafiały do nich tylko butelki. Ważne więc, żeby znicz używać wielokrotnie, zmieniając wkład – mówi Werder.
Problemem jest nie tylko sam znicz, ale również plastikowa obwoluta wkładu znicza. Z licznymi utrudnieniami w obszarze recyklingu zniczy oraz wkładów zgadza się Dobrowolski: – Wypalone wkłady należy wrzucić do żółtego pojemnika. Jeżeli nawet nie trafią do recyklingu, to przynajmniej nie zanieczyszczą środowiska.
– Nie można mówić o recyklingu z uwagi na zanieczyszczenie materiału – zgadza się Kądziołka. – Rozwiązaniem jest za to korzystanie ze zniczodzielni, które coraz częściej pojawiają się ona polskich cmentarzach – mówi.
Zniczodzielnia to najczęściej regał ustawiony na terenie cmentarza, na którym można zostawić niepotrzebne, ale kompletne i nieuszkodzone klosze szklane lub plastikowe. – Po kupieniu wkładu się do ponownego wykorzystania. To rozwiązanie w duchu zero waste, które pozwala na redukcje ilości odpadów i cieszy się coraz większa popularności wśród mieszkańców – tłumaczy prezeska PSZW.
– Ja sam czasem korzystam z takich specjalnych półek na cmentarzach. Biorę z nich znicz i wymieniam tylko wkład – mówi Dobrowolski. Tłumaczy, co powinno nam przyświecać podczas przygotowań do Wszystkich Świętych. Ponieważ recyklingowi podlega mała część pozostałości po pierwszych dniach listopada, istotne jest to, co pozostawiamy po sobie kończąc wizytę na cmentarzu. – Cokolwiek tam zostawiamy, powinno być przyjazne środowisku, żeby upamiętnić naszych bliskich, ale przez to nie zrobić Ziemi czegoś paskudnego.
–
Zdjęcie tytułowe: Kamila Aftanska/Shutterstock