Tegoroczny raport State of Global Air 2024 nie pozostawia złudzeń: ludzie nadal chorują i umierają z powodu zanieczyszczonego powietrza. I choć w ostatnich dniach nie widzimy tego za oknami, to sytuacja w ostatnich latach ulega stopniowej poprawie. Mimo to zanieczyszczania powietrza wciąż pozostają główną przyczyną przedwczesnych zgonów w wielu państwach na świecie, a źródłem problemu jest sposób ogrzewania domów. I niestety, także Polska wypada tu bardzo źle.
W weekend 28-29 grudnia 2024 roku smog wrócił nad Polskę. Przyczyny tej sytuacji były dwie: pierwsza z nich to ponad 2 mln kopciuchów, których wciąż wiele osób używa do ogrzewania swojego gospodarstwa. Druga to warunki atmosferyczne – niemal bezwietrzna pogoda połączona z pierwszymi mroźnymi nocami tej zimy. Taka mieszanka skutkowała tym, że do płuc milionów mieszkańców (szczególnie południowej i zachodniej Polski) trafiała toksyczna mieszanka niebezpiecznych substancji.
Sytuacja jednak nie dotyczy tylko naszego kraju.
Według nowego raportu State of Global Air 2024 zanieczyszczenie powietrza nadal było główną przyczyną zgonów w 2021 roku. Zresztą nie tylko w tym konkretnym roku.
Trujące powietrze to problem niemal całego świata
Istotnym tutaj źródłem problemu z powietrzem są pyły zawieszone określane jako PM2.5. To unoszące się w powietrzu drobne cząstki, będące w dużej mierze produktem spalania wszelkich paliw: od drewna, przez benzynę, po węgiel. Cząstki te mają jedynie 2,5 mikrometra średnicy. Dla porównania ludzki włos ma średnio 50 mikrometrów średnicy. Mikrometr to jedna tysięczna milimetra, a więc naprawdę bardzo mało. Na tyle mało, by pyły te mogły bez problemu dostać się np. do krwiobiegu.
Problem, jak podaje raport State of Global Air 2024, jest globalny. Ilustruje to powyższa mapa. Średnie globalne stężenie PM2.5 to 31 mikrogramów na metr sześcienny. To dużo, gdyż Światowa Organizacja Zdrowia uważa, że średnie roczne stężenie PM2.5 nie powinno przekraczać 5 mikrogramów na metr sześcienny. Z kolei dawka dobowa nie powinna przekraczać 15 mikrogramów.
Tyle teorii, a jak wygląda to w Polskich warunkach? W momencie pisania tego tekstu na warszawskiej alei Niepodległości mamy 38 mikrogramów PM2.5 na m3, na krakowskich Alejach notujemy 96 mikrogramów PM2.5 na m3, a w rekordowym Opolu: 139 mikrogramów. Czyli dużo za dużo.
Choć polskie miasta często brylują w smogowych rankingach, a Europejska Agencja Środowiskowa wskazuje, że prawie połowa najbardziej trujących miast w Europie leży w Polsce, to najwyższe średnie roczne ekspozycje zaobserwowano w całej Azji Południowej – z Indiami i Chinami na czele. Głównym problemem tych regionów jest połączenie przemysłu i pozostałych składowych współczesnej gospodarki z wysoką populacją. To skutkuje bardzo złym stanem powietrza.
Polska kopciuchem Europy
Problem jest jednak znany na prawie każdej szerokości geograficznej, choć jego przyczyny są różne. Na przykład praktycznie cała Afryka zmaga także zmaga się z problemem zanieczyszczonego powietrza. W przypadku jej północnej części głównym czynnikiem jest krajobraz, a nie działalność człowieka. Wiele razy mogliśmy usłyszeć o pyle znad Sahary, który znalazł się nad Polską. Jego obecność może stanowić problem dla ludzkiego zdrowia. Algieria, Egipt, a także kraje Bliskiego Wschodu, to państwa z całkiem dobrze rozwiniętym przemysłem, także tym petrochemicznym. To, w połączeniu z pustynnym pyłem, przekłada się na fatalną jakość powietrza.
Wróćmy jednak do Europy. Na Starym Kontynencie widzimy, że jeden kraj „wybija” się na tle innych. Niestety jest to Polska, która niechlubnie odznacza się na powyższej mapie. W przypadku naszej części świata głównym źródłem problemu jest sezon grzewczy, czyli ogrzewanie budynków paliwami takimi jak drewno, węgiel czy olej. Miejscowo także spalanie śmieci. Do tego dochodzi mocno rozwinięty transport.
– Polska pozostaje w czołówce najbardziej zanieczyszczonych państw UE. Ten obraz nie zmienia się od lat, mimo pewnej poprawy jakości powietrza. Polski smog to głównie „kopciuchy” – pozaklasowe kotły na węgiel i drewno. Chociaż w ostatnich latach ich liczba zmalała o około milion sztuk, to wciąż w sezonie grzewczym dymi nam około dwóch milionów takich kotłów. Ta liczba wystarcza, by powietrze w polskich miasteczkach i wsiach nie nadawało się do oddychania. Bez wymiany tych źródeł ciepła, które emitują ponad 80 proc. pyłu PM2.5, nie poprawimy jakości powietrza w Polsce – komentuje dla SmogLabu Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego (PAS).
Miliony ludzi umiera przedwcześnie z powodu smogu
I tu dochodzimy do najbardziej przykrej części raportu, a mianowicie wpływu na zdrowie i liczby zgonów.
Raport przedstawiający szczegółową analizę problemu pokazuje, że w samym 2021 roku zanieczyszczone powietrze było przyczyną 8,1 mln przedwczesnych zgonów na całym świecie.
To oznacza, że zanieczyszczone powietrze odpowiada za 1 na 8 przedwczesnych zgonów na świecie. Tej mapy zapewne tłumaczyć nie trzeba – najwięcej ludzi umiera tam, gdzie problem jest największy. To kolejno Chiny, Indie, czy wschodnia Europa. W tym niestety Polska. W naszym kraju rocznie przedwcześnie umiera z tego powodu około 40 tys. osób. Powyższa mapa pokazuje, ile ludzi rocznie umiera z tego powodu, w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. Niestety, my plasujemy się tam, gdzie takie kraje jak Indie, czy Rosja.
– Polską specyfiką jest fakt, że za zgony i choroby wynikające z zanieczyszczenia powietrza odpowiadamy my sami: paląc w starych kotłach węglem i drewnem. Krótko mówiąc – sami sobie gotujemy taki los. Ponieważ zanieczyszczenia powietrza z „kopciuchów” gromadzi się głównie „wokół komina” to ci, którzy palą w starych kotłach są głównie ofiarami wytworzonych przez siebie zanieczyszczeń – tłumaczy Siergiej.
Za wieloma chorobami stoi zła jakość powietrza
Co więcej, blisko 90 proc. zgonów, za którymi stało zanieczyszczone powietrze w 2021 roku, było spowodowanych chorobami niezakaźnymi. Mówiąc wprost, wdychane smogu może powodować stany zapalne nie tylko w samych płucach, bo z tym się kojarzy brudne powietrze. Problem dotyczy praktycznie całego organizmu, gdzie zanieczyszczone powietrze skutkuje pojawieniem się lub nasileniem się wielu chorób.
48 proc. zgonów jest oczywiście związanych z chorobami płuc, do których doprowadziło wdychanie smogu. 20 proc. zgonów jest związanych z chorobami serca. W wielu też przypadkach to właśnie smog nasila istniejącą już wcześniej chorobę związaną z sercem i układem krążenia. Udar mózgu stanowi 27 proc. zgonów związanych ze smogiem, a 19 proc. to rak płuc. Nawet cukrzyca znajduje się na liście chorób, które „wspomaga” smog.
Zwykle mówiąc o przedwczesnych zgonach, mamy ma myśli osoby w podeszłym lub w dojrzałym wieku, zmagające się z wyżej wymienionymi chorobami. To prawda, ale raport pokazuje też, że złej jakości powietrze jest drugim głównym czynnikiem ryzyka śmierci wśród dzieci poniżej 5 roku życia. W 2021 roku na świecie z powodu wdychania złej jakości powietrza zmarło przed piątym rokiem życia 700 tys. dzieci. To 15 proc. wszystkich zgonów w tej grupie wiekowej.
Przerażające, prawda?
Powoli idzie ku lepszemu
Jedyną dobrą informacją jest to, że bardzo powoli, ale globalnie jednak idziemy ku lepszemu. Trend światowy i regionalny przedstawia poniższy wykres.
Rozwój cywilizacji to nie tylko rosnąca ilość zanieczyszczeń. To także rozwój państw i technologii pozwalających na walkę ze smogiem. Dane przedstawione przez raport pokazują, że stan jakości powietrza poprawia się. Zmiany są powolne, ale są.
Recepta na czyste powietrze w Polsce jest prosta: koniec spalania paliw stałych w złej jakości urządzeniach przez jak najszybszą likwidację ponad 2 mln wciąż trujących nas kopciuchów.
- Czytaj także: Ubodzy bez wsparcia i ukłon w stronę największych firm. 5 błędów w reformie programu Czyste Powietrze
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/DominikSchwarz