Odbywający się w Glasgow szczyt klimatyczny COP26 przyniósł deklarację ograniczenia emisji CO2 ze strony Indii. Jedna z największych gospodarek świata, a zarazem trzeci co do wielkości emitentem dwutlenku węgla na świecie, zadeklarował osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2070 roku. To o wiele później, niż wynikałoby z ambitniejszego scenariusza Porozumienia Paryskiego. Ale i tak najnowsze analizy wskazują, że działania Indii mogą pomóc „o włos” uniknąć przekroczenia bariery 2°C ocieplenia. Działać w tym celu musi jednak cały świat.
W szkockim Glasgow trwa szczyt klimatyczny, podczas którego przedstawiciele rządów rozmawiają o walce z problemem globalnego ocieplenia. Jedną z ciekawszych deklaracji pierwszych dni COP26, ogłosił premier Indii, Narendra Modi. Zapowiedział on, że jego kraj zobowiązuje się do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2070 roku.
Chociaż to dwadzieścia lat później niż deklarują Stany Zjednoczone i Unia Europejska, a także dekadę później niż Chiny, podkreślić należy, że to dość znacząca zmiana w podejściu indyjskich władz. Jeszcze do niedawna nie było pewne, w jakim tempie i zakresie kraj w ogóle przyłączy się do działań na rzecz klimatu.
Komentatorzy w brytyjskiej prasie zwracają uwagę, że ze względu na wielkość i uprzemysłowienie indyjskiej gospodarki dekarbonizacja będzie zadaniem trudnym. Każdy krok na tej ścieżce będzie miał jednak duże znaczenie dla starań na rzecz ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Indie to bowiem trzeci co do wielkości emitent CO2 na świecie, po Stanach Zjednoczonych i Chinach. Nie brak jednak również głosów, że zobowiązanie jest zbyt mało ambitne.
Zobowiązania Indii na COP26 pomogą zatrzymać ocieplenie poniżej 2°C?
Choć neutralność klimatyczna Indii w 2070 roku to o wiele później, niż deklarują inne duże gospodarki, działania Indii mogą istotnie wpłynąć na postępy realizacji zapisów Porozumienia Paryskiego. Pokazują to dane, które po uwzględnieniu nowych deklaracji opublikowała grupa doradcza Climate Resource.
Według nich, w przypadku spełnienia obietnic Modiego, a także wszystkich innych deklaracji poszczególnych państw, wzrost średnich temperatur na planecie do 2050 roku ma szansę zatrzymać się przy wartości 1,9 st. Celsjusza (względem średniej sprzed rewolucji przemysłowej). Udałoby się wówczas spełnić podstawowy, mniej ambitny cel Porozumienia Paryskiego. Warto jednak dodać, że sygnatariusze mieli dążyć do wartości znacznie poniżej 2 stopni, a najlepiej poniżej 1,5 st. Celsjusza.
BREAKING #COP26
— ClimateResource (@ClimateRsrc) November 3, 2021
2.7C: warming of unconditional, least ambitious NDC 2030 range.
2.2C: Net-zero targets a few weeks ago shave off 0.5C (UNEP Gap report).
1.9C: A dozen new NDCs and INDIA’s pledge, *IF* implemented and sufficiently supported
Briefing: https://t.co/9wvwKxcokZ pic.twitter.com/gbECLLF3Jf
O aktualizacji poinformował zespół analityków Climate Resource, którym kieruje prof. Malte Meinshausen, naukowiec związany z University of Melbourne. „Po raz pierwszy w historii łączny efekt połączonych zobowiązań 194 krajów może doprowadzić świat do ocieplenia poniżej 2 stopni, z ponad 50-procentową szansą” – brzmi oświadczenie autorów analizy, cytowane przez portal 9News. Warto jednak zauważyć, że mowa tu o dużych szansach, nie pewności. Ponadto wyliczenia zakładają, że zobowiązania poszczególnych państw rzeczywiście zostaną spełnione. I to według obiecywanych trajektorii.
Brytyjski „Guardian” zwraca uwagę, że z kolei duże szanse na spełnienie ambitniejszego celu z Paryża wymagałoby cięcia emisji CO2 o 45 proc. względem roku 2010. Póki co kraje spotykające się w Glasgow są daleko od szans na tak zdecydowane działanie.
_
Zdjęcie: Shutterstock/MAURO UJETTO