Lipiec był kolejnym miesiącem, w którym zarejestrowano duży wzrost zasięgu wycinek prowadzonych w Puszczy Amazońskiej. W porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku, zniknęła powierzchnia większa o 278 proc. Dane podały brazylijskie media, powołując się na monitoring prowadzony przez rządową brazylijską agencję INPE i było to prawdopodobnie ostatnie doniesienie o tym, że w Amazonii dzieje się źle.
Nie dlatego, że nowy prezydent Brazylii Jair Bolsonaro planuje zaprzestać wycinek. Wręcz przeciwnie – planuje je zwiększać. Dlatego, że polityk, który zyskał już sobie przydomek „Kapitan Piła Łańcuchowa” (“Capitão Motoserra”) zwolnił szefa instytutu zajmującego się monitorowaniem tego, co dzieje się z Puszczą Amazońską, a na jego miejsce zatrudnił lojalnego wojskowego Darctona Policarpo Damião. Ten zdążył zadeklarować, że nie wierzy w udział ludzi w zmianach klimatu i nie zamierza się nimi specjalnie przejmować. Zaznaczono także, że Brazylia może zrezygnować z państwowego monitoringu Amazonii i powierzy to zadanie prywatnej firmie.
Kilka dni temu krajowa prasa poinformowała o lipcowych wynikach monitoringu prowadzonego przez INPE. Wynika z nich, że w lipcu zniknęło ponad 2200 kilometrów kwadratowych Puszczy Amazońskiej, co oznacza wzrost wycinek rok do roku o 278 proc. W cały roku wycięto już 4699 kilometrów kwadratowych lasów deszczowych, co oznacza niemal dwukrotny wzrost rok do roku.
Przed zwolnieniem prof. Ricardo Magnus Osório Galvão, Jair Bolsonaro kilkukrotnie oskarżył go o to, że dane są fałszywe, a kierowane przez niego INPE jest na służbie organizacji pozarządowych i oczernia jego rząd. Pisaliśmy o tym w artykule „Prezydent Brazylii: Rozumiemy znaczenie Amazonii dla świata, ale ona jest nasza; jesteśmy otwarci na inwestycje górnicze”. Mimo tych oskarżeń prof. Ricardo Galvao podkreślał, także po odejściu ze stanowiska, że dane są prawdziwe. Mówił, że ich podanie było kwestią godności nie tylko brazylijskiej nauki, ale naukowców w ogóle.
Puszcza Amazońska
Amazońskie lasy deszczowe mają powierzchnię 5,5 mln kilometrów kwadratowych i znajdują się na obszarze dziewięciu krajów. Jednak aż 60 proc. z nich znajduje się na terenie Brazylii, co powoduje, że decyzje podejmowane w tym kraju są kluczowe dla ich zachowania. A to z kolei jest kluczowe dla całego świata. Między innymi dlatego, że Amazonia jest jednym z najważniejszych światowych naturalnych „pochłaniaczy” CO2. Wylesianie niesie za sobą ryzyko, że to może się szybko zmienić. Znacznie szybciej niż wynikałoby z prostej matematyki traconych kilometrów lasu. Naukowcy zwracają bowiem uwagę, że zbliżamy się do punktu granicznego, po którym lasy deszczowe zaczną samoistnie zmieniać się w sawannę i pustynnieć.
Fot. Shutterstock.