W zeszłym tygodniu Komisja Europejska pozwała sześć krajów członkowskich za smog. Na cenzurowanym od lutego było dziewięć krajów. Jednak okazało się, że Czechy, Słowacja i Hiszpania mają na tyle dobre plany, że KE uwierzyła w ich efektywność.
Zacznijmy od tych, którym grożą kary za narażanie zdrowia mieszkańców i niewystarczające programy ochrony powietrza. Niemcy, Francja i Wielka Brytania zostały pozwane za znaczące przekroczenia stężeń dwutlenku azotu. Według informacji podanych przez KE, w Niemczech w 26 strefach jakości powietrza, w tym w Berlinie, Monachium, Hamburgu i Kolonii, roczne stężenia odnotowane w 2016 r. wyniosły aż 82 μg / m3 w stosunku do wartości dopuszczalnej 40 μg / m3. We Francji w 12 strefach, gdzie była badana jakoś powietrza, stężenie NO2 wyniosło średnio 96 μg / m3, a w Wielkiej Brytanii stężenia osiągały nawet 102 μg / m3.
Z kolei Włochy, Rumunia i Węgry zostały pozwane za przekroczenia limitów PM10. We Włoszech w 28 strefach jakości powietrza, w tym w regionach Lombardia, Piemont, Lacjum i Wenecja Euganejska, dzienne wartości dopuszczalne są stale przekraczane – w 2016 r. zdarzyło się to w ciągu 89 dni. 76 dni z przekroczeniami – to dane z Węgier. W Rumunii PM10 dusiło mieszkańców przez 38 dni.
Te kraje już dostały pierwsze ostrzeżenie w lutym, kiedy Komisja Europejska zaprosiła ich przedstawicieli, prosząc o dokładne programy ochrony powietrza i plany na zwalczenie smogu. Wtedy również wywołano Czechy, Słowację i Hiszpanię. Jednak w maju okazało się, że tych krajów KE nie pozwała.
– W przypadku Republiki Czeskiej, Słowacji i Hiszpanii środki, które są planowane lub już zostały wprowadzane w życie, mogą poradzić sobie z przekroczeniami – jeżeli zostaną one w pełni i natychmiast wdrożone – mówił Karmenu Vella, komisarz ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa.
Przyjrzyjmy się bliżej tym krajom i temu, co się w nich dzieje.
Hiszpanii groził pozew za zbyt wysokie stężenia NO2 (najgorzej było w Madrycie – nawet do 57 μg/m3) . Szacuje się, że rocznie dwutlenek azotu przyczynia się do 6,5 tys. przedwczesnych śmierci. Mówi się nawet o „la boina”, czyli berecie z zanieczyszczeń, który unosi się nad Hiszpanią. Jednak hiszpański rząd przygotował się do walki o czyste powietrze. W grudniu zeszłego roku opracowano plan, który przekonał Komisję Europejską, że zanieczyszczenia osiągną dopuszczalne stężenia do 2020 roku. We wprowadzaniu rozwiązań, które mają polepszyć jakoś powietrza przoduje oczywiście Madryt. Władze stolicy ogłosiły, że do 2025 z ulic miasta znikną pojazdy z napędem diesla – niezależnie od roku produkcji i, co za tym idzie, normą emisji. W grudniu zeszłego roku na miesiąc zamknięto Gran Via, zwykle bardzo ruchliwą. Planowane jest też poszerzenie chodników kosztem dróg i wydzielenie większej liczby ścieżek rowerowych. W czerwcu ma być wprowadzona strefa zero emisji w centrum Madrytu, gdzie będą mogli wjeżdżać jedynie mieszkańcy, posiadacze elektrycznych samochodów i służby. Po 2020 w centrum będą mogły parkować tylko elektryczne samochody. Z kolei do końca tego roku prędkość na obwodnicy miasta będzie ograniczona do 70 km/h. Podobne zasady wyznaczono w Barcelonie. Hiszpania stawia także na coraz tańszą komunikację publiczną i na tworzenie nowych linii autobusowych. W stolicy już pojawiły się pierwsze autobusy elektryczne. Władze kładą nacisk również na energię słoneczną – budynki komunalne będą odnawiane i wyposażane w kolektory.
Z kolei Słowacja miała zostać pozwana za przekroczenia norm PM10. Szacuje się, że smog przyczynił się do 5 tys. przedwczesnych zgonów rocznie. W 2017 roku Słowacja zaczęła prace na pakietem ustaw antysmogowych. Samorządy dostały pozwolenie na wprowadzenie stref niskiej emisji i ograniczenie wjazdu dla samochodów do wyznaczonych części miast. Ustalono również, że w razie smogu media publiczne będę informować o stężeniach przynajmniej dwa razy dziennie – rano i popołudniu. Planowane jest także rozszerzenie sieci stacji pomiarowych, wprowadzenie norm jakości kotłów węglowych oraz pomocy rządowej dla ich wymiany. W kwietniu zorganizowano Clean Air Dialogue między Słowacją a Komisją Europejską. Ustalono wtedy, że rząd przeznaczy dodatkowe 25 milionów euro na rozbudowę sieci monitorowania jakości powietrza do końca 2019 roku. KE zobowiązała słowackie władze do opracowania krajowego programu kontroli zanieczyszczenia powietrza, który obejmie także kwestie związane z przemysłem oraz rolnictwem i zmniejszeniem emisji amoniaku.
Czechy również mogły zostać pozwane za przekroczenia norm PM10. Dla przykładu – w Ostrawie w 2016 było aż 79 dni z przekroczonymi limitami stężeń podczas gdy norma wynosi 35 dni.
Nasi sąsiedzi stawiają na promowanie ekologicznego ogrzewania domów. W Czechach na razie przeważają piece na węgiel, jednak to się ma zmienić. Do 2020 będą działały programy, które mają ograniczyć emisję zanieczyszczeń związanych z ogrzewaniem. Dlatego opracowano m.in. program wspierający wymianę nieekologicznego ogrzewania na źródła niskoemisyjne napędzane biomasą i wydajne pompy ciepła. Czesi mogą starać się także o długoterminowe niskooprocentowane kredyty na odbudowę, izolację i termomodernizację budynków. Ustanowione są także kary za sprzedaż flotu, czyli najgorszego paliwa – nawet do 10 milionów koron, czyli 1,6 mln zł. Nie wolno również spalać najgorszych paliw i śmieci – mandat za to może wynieść nawet 50 tys. koron, więc ponad 8 tys. zł. W dalszych planach jest także wprowadzenie stref niskoemisyjnych w miastach.
Komisja Europejska podkreśla, że choć tym razem Hiszpanii, Słowacji i Czechom udało się uniknąć pozwu, wciąż będą na cenzurowanym. Programy mają być wprowadzane jak najszybciej, by uzyskać oczekiwany efekt do 2020 roku.
Zdjęcie: pixabay
Udostępnij
Czechy, Słowacja i Hiszpania uniknęły pozwu Komisji Europejskiej za jakość powietrza. Jak?
29.05.2018
Katarzyna Kojzar
Pisze o klimacie, środowisku, a czasami – dla odmiany – o kulturze. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. Jej teksty ukazują się też m.in. w OKO.press i Wirtualnej Polsce.
Udostępnij