W obliczu przejęcia rządów przez Donalda Trumpa jednym z obszarów, który niewątpliwie znajdzie się na celowniku nowego prezydenta, jest polityka klimatyczna. Mimo iż Trump nie opublikował oficjalnego planu działań na rzecz klimatu, jego działania z ostatniej kadencji dają pewne wskazówki, co nas czeka. Czy to oznacza katastrofę? Według Jakuba Wiecha z portalu Energetyka24 nie będzie wcale tak źle.
Wycofanie się z polityki klimatycznej
Donald Trump jest konserwatystą, a przynajmniej na takiego stara się rysować w ostatnich latach. Zazwyczaj osoby o takim rysie politycznym są w mniejszym lub w większym stopniu sceptyczne wobec proekologicznych działań. W 2017 roku, w niecałe sześć miesięcy po objęciu urzędu, Trump oficjalnie ogłosił wycofanie Stanów Zjednoczonych z porozumienia klimatycznego z Paryża. To międzynarodowe porozumienie z 2015 roku podpisane przez niemal wszystkie kraje. Jest ono zobowiązaniem do podjęcia działań na rzecz powstrzymania wzrostu temperatur i innych skutków zmiany klimatu.
Tym razem większym i poważniejszym ryzykiem jest to, że Trump nie zatrzyma się na porozumieniu paryskim. Może zrobić coś więcej.
Mając za sobą obie izby amerykańskiego parlamentu mógłby spróbować wycofać Stany Zjednoczone z Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC). To traktat z 1992 roku, który stanowi podstawę międzynarodowych rozmów klimatycznych. Wycofanie się z UNFCCC byłoby w przypadku USA prawie niemożliwe do odwrócenia. Powodem jest to, że ponownie przystąpienie do traktatu wymagałoby zgody dwóch trzecich Senatu.
Donald Trump spowolni zieloną rewolucję. Czy jest w stanie ją zatrzymać?
Echo takiego kroku byłoby odczuwalne na całym świecie. Porozumienie paryskie nie jest prawnie wiążące i opiera się na zaufaniu i przywództwie. W przypadku UNFCCC stanowisko największej gospodarki świata wpływa na to, co inne kraje są gotowe zrobić. Jednak nie do końca tak musi być. Możliwe, że zmian na zielonym szlaku wcale w wyniku działań Donalda Trumpa nie będzie. Jak to możliwe?
– Być może będzie starał się zaszyć jakieś subsydia dla amerykańskiego przemysłu paliw kopalnych w ten czy inny sposób. Może dokonać też takich ruchów, jak wyprowadzenie USA z paryskiego porozumienia klimatycznego […]. Są to takie ruchy, które mogą spowolnić transformację energetyczną USA, być może też pewnej większej części świata, która jest z Amerykanami mocniej związana gospodarczo, ale to nie będzie zatrzymanie generalnego trendu, jaki obserwujemy w światowej gospodarce dotyczącego przechodzenia na źródła nisko i zeroemisyjne. Donald Trump może spowolnić transformację energetyczną czy to USA, czy świata, może spowolnić politykę klimatyczną, ale jej nie zatrzyma – tłumaczy w swoim podcaście Jakub Wiech, red. Naczelny portalu Energetyka24.
Republikanin nie zatrzyma transformacji. Na szali gospodarka USA
Straty mogłyby ponieść same USA – zarówno jeśli chodzi o klimat, jak i rozwój gospodarki. Nathaniel Keohane, który był doradcą ds. klimatu byłego prezydenta Obamy, powiedział, że opuszczenie UNFCCC „głęboko zaszkodziłoby długoterminowym interesom USA”. Nawet jeśli by Trump i jego ludzie będą mieli polityczne możliwości, to wszelkie działania na rzecz spowolnienia rozwoju OZE będą trudne. Chodzi o rozwój całego kraju, jak i lokalnych gospodarek, szczególnie w tych stanach, gdzie rządzą Republikanie.
– Donald Trump chcący zatrzymać to, co się dzieje jeśli chodzi o rozwój zielonych przemysłów w USA, to Donald Trump rezygnujący też z szans gospodarczych, jakie daje ustawa IRA (ustawa o redukcji inflacji – przyp. red.). Ustawa, która zmierza do tego, by ściągnąć do Stanów Zjednoczonych jak najwięcej zielonego przemysłu […] Myślę, że republikańska administracja Trumpa będzie z niej korzystać całymi garściami – uspokaja Wiech.
Wystarczy wspomnieć Michigan, jeden z kluczowych stanów, w którym Trump wygrał. To kolebka przemysłu samochodowego ze słynnym Detroit na czele.
Co więcej, takie działanie Trumpa, oddałoby również Chinom rolę lidera w walce ze zmianami klimatu, roli największego producenta samochodów elektrycznych. W obliczu ewentualnych strat gospodarczych i wizerunkowych najprawdopodobniej Trump nie doprowadzi do poważniejszych zakłóceń w rozwoju zielonej energetyki.
– Jeżeli USA chcą się na poważnie reindustrializować, nie mogą sobie pozwolić na to, żeby nie położyć ręki na należnym sobie kawałku tego zielonego tortu. Bo to było też oczywiście oddanie pola Chińczykom, którzy w tym momencie są dominującym graczem na tej właśnie arenie – mówi w swoim podcaście Jakub Wiech.
Naftowej gorączki złota nie będzie, powodem są ceny ropy i opłacalność wydobycia
Kolejną kwestią wskazującą, że Trump niespecjalnie będzie mógł wywrócić dekarbonizację światowej gospodarki, jest sprawa rynku ropy. Nowy prezydent sporo mówił o zwiększeniu produkcji paliw kopalnych. Niemal na pewno podejmie kroki w celu wzmocnienia branży naftowej poprzez deregulację i udostępnienie większej liczby gruntów federalnych do wierceń. Jednak perspektywy masowego zwiększenia produkcji ropy naftowej i gazu wydają się nikłe.
Stany Zjednoczone już teraz produkują więcej ropy naftowej niż jakikolwiek inny kraj w całej historii. Firmy naftowe i gazowe wykupują akcje i wypłacają dywidendy akcjonariuszom w rekordowym tempie. Nie mogłyby tego zrobić, gdyby miały inne lepsze możliwości do realizowania dużych inwestycji. Do tego jeszcze dochodzi kwestia, jakie są to złoża.
– Wiadomo, że pewne manewry dotyczące obniżenia cen jeżeli chodzi o ropę i produkowane z niej paliwa, to są one w USA obarczone pewnymi limitami z tego względu, że Amerykanie, którzy wydobywają swoją ropę i swój gaz z pokładów łupkowych, muszą liczyć się z tym, że wydobycie to jest nieco droższe w stosunku do złóż konwencjonalnych. Przez to spadek ceny surowców poniżej określonego poziomu może być problematyczny z punktu widzenia amerykańskiej branży wydobywczej – tłumaczy Wiech.
Zwiększenie wydobycia ropy i gazu byłoby pewnie w krótkoterminowej perspektywie korzystne dla niemających własnych złóż gospodarek jak Polska. W długoterminowej perspektywie oznaczałoby to problemy z klimatem dla całego świata. I oczywiście problemy gospodarcze dla krajów eksporterów. Z pewnością kraje OPEC z Arabią Saudyjską na czele nie chciałyby widzieć takiego scenariusza.
Szkody klimatyczne z pewnością będą
Jednym ze źródeł czystej energii, które Trump z pewnością poprze, jest energia jądrowa. Tu akurat jego stanowisko jest takie samo jak Bidena.
Mimo krytyki zielonej energii, inwestycje w te źródła prawdopodobnie będą nadal rosły ze względu na dynamikę rynku. Zwłaszcza że projekty dotyczące lądowych elektrowni wiatrowych i elektrowni słonecznych stają się bardziej opłacalne niż projekty wykorzystujące węgiel lub gaz. Niemniej jednak wycofanie się USA z porozumienia paryskiego oraz niepewność regulacyjna i polityczna Trumpa prawdopodobnie doprowadzą do spowolnienia tempa inwestycji.
To spowolnienie, nawet jeśli nie będzie duże, to wpłynie na globalne emisje gazów cieplarnianych. Jest to o tyle poważny problem, że światowe emisje gazów cieplarnianych wciąż są duże. Jak wskazują szacunki Global Carbon Budget 2024 globalne emisje dwutlenku węgla w tym roku będą rekordowe. Nawet jeśli polityka Trumpa nie okaże się tak zła, jak wskazują na to obawy, to czasu na działanie zostało niewiele.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Anna Moneymaker