Ostatnie badania z USA i ekspertyzy zlecone przez Komisję Europejską nie pozostawiają złudzeń: e-papierosy stanowią zagrożenie dla zdrowia. Ich używanie wiąże się co prawda z mniejszym ryzykiem pojawienia się raka płuc niż w wypadku papierosów tradycyjnych. Ale lista znajdujących się w nich toksycznych substancji jest bardzo długa.
O potencjalnej szkodliwości e-papierosów w Stanach mówi się przynajmniej od zeszłego roku. Wtedy wyniki swoich analiz podała John Hopkins School of Public Health. Uczeni wykryli w urządzeniach między innymi arsen, ołów i nikiel. Pod lupę wzięli zarówno substancje znajdujące się w zbiorniku na olejek, jak i e-papierosowym dymie. Badacze przyznali, że toksyczne substancje muszą mieć wpływ na zdrowie osób używających urządzeń inhalacyjnych mających zastępować palenie tytoniu. Ich regularne wdychanie może być rakotwórcze i powodować szkodliwe zmiany w płucach, wątrobie, sercu i mózgu.
– Do tej pory powszechnie uznawano, że e-papierosy przynajmniej nie są gorsze od ich tradycyjnego odpowiednika. Teraz widzimy, że mogą szkodzić na sposoby zupełnie inne, niż tradycyjne wyroby tytoniowe. – komentował dla portalu WebMD Stanton Glantz z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Naukowcy z John Hopkins jednocześnie przyznają, że e-papierosy niemal zawsze są bezpieczniejsze od tradycyjnych wyrobów tytoniowych.
– Nie mamy praktycznie żadnych wątpliwości, że narażają nas na kontakt z mniejszą ilością trujących substancji niż ich tradycyjny odpowiednik. – mówił Michael Blaha, profesor z John Hopkins. Sięgając po paczkę zwykłych papierosów możemy mieć styczność z nawet siedmioma tysiącami toksycznych związków chemicznych.
Jednak niezależnie od tego, jaki rodzaj papierosa wybierzemy, zawsze będziemy narażeni na kontakt z nikotyną, podwyższającą ciśnienie krwi i zwiększającą ryzyko ataku serca. Substancja ta jest również silnie uzależniająca niezależnie od sposobu, w jaki zdecydujemy się ją przyjąć. Oczywiście można wybrać olejek z mniejszym stężeniem nikotyny.
– Jednak wielu użytkowników elektronicznych papierosów przyjmuje o wiele większą dawkę nikotyny niż „tradycyjni” palacze. Na rynku dostępne są olejki znacznie mocniejsze od zwykłego papierosa. – przyznawał Blaha.
Przed szkodliwością nikotynowych inhalatorów przestrzegają też kardiolodzy z American Heart Association. Wyniki ich badań pokazują, że e-papierosy mogą być niebezpieczne również dla otoczenia ich użytkownika – tak samo jak bierne palenie. W tym przypadku nikotyna dostaje się do ludzkiego organizmu we wdychanym powietrzu, ale i przez skórę, włosy czy nawet… gałki oczne.
Do sceptyków dołączyła również Unia Europejska. Bruksela dopuszcza w tej chwili do sprzedaży olejki o stężeniu nikotyny nie większym niż 20 miligramów na mililitr. Jednocześnie nie kwalifikuje e-papierosów do grona urządzeń pomagających wyjść z tytoniowego uzależnienia. „E-papierosy symulują tradycyjne palenie, mogą prowadzić do eksperymentów z innymi uzywkami zawierającymi nikotynę. Ostatnie badania wskazują, że e-papierosy stają się coraz popularniejsze wśród niepalącej młodzieży. W 2013 roku używało ich aż 18 procent paryskich uczniów” – czytamy w unijnym raporcie.
Unijni specjaliści podkreślają, że e-papierosy mogą być bezpieczną alternatywą pod jednym względem- nie zawierają substancji smolistych, będących głównym powodem występowania raka płuc. W dymie wykryli jednak toksyczny i rakotwórczy formaldehyd.
Szeroka dostępność e-papierosów i przekonanie o ich mniejszej szkodliwości rzeczywiście rodzi również skutki społeczne – twierdzą specjaliści z John Hopkins. Wśród uzależnionych dużą część stanowią młodzi ludzie. Dane z amerykańskich raportów pokazują, że problem ich używania niepokojąco często dotyczy osób niepełnoletnich. Korzysta z nich aż jedna szósta z uczniów szkół średnich.
– Oczywiście można przejść z palenia tytoniu do używania e-papierosów. Zupełnie inną sytuacją jest rozpoczęcie od nich swoich doświadczeń z nikotyną. Często kończy się to sięgnięciem po zwyczajne papierosy. – komentował Blaha.
Rosnącą popularnością e-papierosów zajęła się też Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Wypisała ona zalecane wytyczne dotyczące krajowych i międzynarodowych regulacji rynku tych urządzeń. WHO zachęca, by rządzący walczyli z nieprawdziwymi informacjami dotyczącymi pozytywnych skutków zdrowotnych wynikających z ich używania i ograniczyli możliwość ich reklamowania.
Fot: Shutterstock.com/Gianluca Rasite.