– Nieprzemyślane, chaotyczne, nie adresujące kluczowych problemów. To co zaprezentował Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska w żadnym stopniu nie jest kompleksową reformą programu Czyste Powietrze – komentuje Polski Alarm Smogowy. Sprawdzamy, jakie reformy proponuje NFOŚiGW i podsumowujemy najważniejsze informacje dotyczące zamieszania wokół „Czystego Powietrza”.
Program „Czyste Powietrze” zawieszony: co dalej?
Jak wielokrotnie informowaliśmy na łamach SmogLabu, rządowy program dotacyjny „Czyste Powietrze” został zawieszony bez wcześniejszej zapowiedzi pod koniec listopada 2024 roku, wywołując falę oburzenia wśród beneficjentów, samorządów i organizacji społecznych. Apel o natychmiastowe przywrócenie programu wystosowało już ponad tysiąc gmin.
Władze reprezentowane przez NFOŚiGW, który jest operatorem środków, tłumaczą tę decyzję koniecznością przeprowadzenia reformy, która ma wyeliminować nadużycia, poprawić efektywność programu i uprościć procedury przyznawania dotacji. W obliczu wciąż fatalnej jakości powietrza w Polsce, rosnących kosztów ogrzewania i obowiązywania kilkunastu uchwał antysmogowych, nagłe przerwanie programu wywołało ostrą krytykę społeczną i polityczną.
W artykule przybliżamy przyczyny zawieszenia programu, reakcje społeczne oraz założenia reformy planowanej na 2025 rok wraz z komentarzem ekspertów.
- Czytaj także: Spóźnili się 2 minuty, nie dostaną dotacji. Złość ludzi i chaos w urzędach po zamknięciu „Czystego Powietrza”
Powody zawieszenia programu
Zawieszenie „Czystego Powietrza” wynika z potrzeby wprowadzenia zmian organizacyjnych. Według Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), dotychczasowe zasady funkcjonowania programu pozwalały na liczne nadużycia, takie jak zawyżanie kosztów inwestycji czy korzystanie z dotacji przez osoby zamożne. Władze wskazują także na brak efektywności poprzedniej edycji programu, który nie w pełni realizował cele związane z poprawą jakości powietrza.
Szefostwo NFOŚiGW dopytywane o skalę nadużyć podało, że chodzi o 6 tysięcy przypadków. Biorąc pod uwagę skalę programu, w którym złożono już ponad milion wniosków, decyzja o całkowitym zatrzymaniu programu jest uznawana za niezrozumiałą – według danych prezentowanych przez sam fundusz, aż 99,4 proc. wniosków zostało złożonych poprawnie.
Nowa wersja programu ma wprowadzić limity dotacji na poszczególne inwestycje, a także bardziej rygorystyczne zasady kwalifikacji wnioskodawców. Zgodnie z zapowiedziami, środki będą trafiać bezpośrednio do beneficjentów, co pozwoli uniknąć ryzyka nieuczciwego wykorzystania dotacji przez wykonawców. Szczegóły proponowanej reformy wraz z komentarzem prezentujemy poniżej.
W tym miejscu warto dodać, że o nadużyciach w programie informowano od początku 2024 roku. W efekcie rządowy fundusz wprowadził część reform już wcześniej, bez zatrzymywania naboru nowych wniosków. Był to na przykład obowiązek wyboru urządzeń grzewczych z tzw. listy ZUM. Całkowite wstrzymanie programu na wiele miesięcy to główny zarzut do odpowiedzialnych za program. Wcześniej taka sytuacja miała raz – w 2019 roku, była zapowiedziana wcześniej i trwała 3 tygodnie.
Reakcje społeczne i polityczne
Decyzja o zawieszeniu programu wywołała oburzenie społeczne i chaos wśród setek urzędników w całym kraju, którzy na co dzień zajmowali się obsługą dotacji. Beneficjenci, którzy przygotowywali się do złożenia wniosków, czują się rozczarowani i obawiają się, że nowe zasady mogą ograniczyć ich szanse na uzyskanie wsparcia. Samorządowcy oraz organizacje ekologiczne ostro skrytykowały rząd za brak konsultacji oraz chaos organizacyjny, który dotknął urzędy i mieszkańców.
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i kandydat na prezydenta RP podkreślił, że nie można dopuścić do tego, by walkę z trującym powietrzem przekreślały błędy administracyjne. Zaapelował o jak najszybsze przywrócenie programu. W podobnym tonie wypowiedziało się ponad tysiąc samorządowców z różnych części kraju, w tym prezydenci Krakowa, Katowic i Gliwic.
O ponowne uruchomienie „Czystego Powietrza” wnioskują też organizacje walczące z trującym powietrzem. Polski Alarm Smogowy wskazuje, że decyzja rządu nie tylko utrudni walkę ze smogiem, ale długofalowo uderzy też po kieszeni mieszkańców, którzy ogrzewają się w nieefektywny sposób. Kolejną poszkodowaną grupą są przedstawiciele małego biznesu – firmy wykonujące wymiany urządzeń i ocieplenie domu, które z dnia na dzień straciły zleceniodawców.
- Czytaj także: To już oficjalne. Program „Czyste Powietrze” wstrzymany
Reforma i nowe założenia programu
Do 27 grudnia trwają konsultacje dotyczące szczegółów reformy. Dziś planowane przez Fundusz zmiany obejmują:
- nowy układ programu – podział przedsięwzięć w zależności od zapotrzebowania budynku na energię użytkową;
- ujednolicone poziomy dofinansowania w poszczególnych grupach dochodowych;
- wzrost wymagań odnośnie do klasy efektywności energetycznej dotowanych urządzeń;
- odejście od audytów energetycznych na rzecz świadectw charakterystyki energetycznej i oceny energetycznej z wizytą eksperta w każdym domu;
- obowiązek wypłaty zaliczki na konto beneficjenta, a nie wykonawcy;
- limity dotacji na poszczególne kategorie kosztów;
- dotacje dla rzeczywiście najuboższych – wymóg posiadania co najmniej 3 lata przed złożeniem wniosku nieruchomości (wyjątek np. spadek), której zapotrzebowanie na energię użytkową, w przypadku najwyższego poziomu dofinansowania wynosi powyżej 150 kWh/m2/rok;
- uzyskanie określonego standardu energetycznego – przedsięwzięcie musi prowadzić do zapotrzebowania na energię użytkową nie większego niż 120 kWh/m2.
Program ma wrócić w zmienionej formie 31 marca 2025 roku. Wiele środowisk ma nadzieję, że stanie się to zdecydowanie wcześniej, bo już w styczniu 2025 roku.
Eksperci wskazują, że decyzja o nagłym zawieszeniu programu to przykład złego zarządzania kluczowymi projektami rządowymi, które samo ministerstwo określało jako „cywilizacyjne”. Brak transparentności oraz chaotyczne wprowadzanie zmian osłabiły zaufanie społeczne i wywołały kryzys wizerunkowy. Reforma, choć konieczna, powinna być wprowadzana stopniowo, bez ryzyka przerwania realizacji już rozpoczętych inwestycji i bez przerywania naboru nowych wniosków. „Czyste Powietrze” odgrywa kluczową rolę w walce z zanieczyszczeniem powietrza w Polsce, ale obecne działania rządu mogą podważyć jego skuteczność oraz społeczne poparcie dla tego typu inicjatyw.
- Czytaj więcej: Smogowa „trója” z plusem dla rządu. Czyste powietrze nie jest priorytetem [NASZ RAPORT]
Reforma programu Czyste Powietrze. „Zmiany są techniczne, nie trzeba było zawieszać dotacji”
O komentarz do propozycji NFOŚiGW poprosiliśmy Polski Alarm Smogowy (PAS). Wśród pozytywów przedstawiciele organizacji wskazują ceny maksymalne, dzięki którym utrudnione będzie wyłudzenie części dotacji na fikcyjne wydatki. – Jednak taką zmianę można było wprowadzić w kilka dni, jeszcze w lutym. Mimo, że jest to konieczne i proste do wdrożenia działanie to nie przeciwdziała ono w pełni zawyżaniu cen. Po prostu wykonawcy będą w większości przypadków oferować ceny maksymalne, mimo że produkt może być tańszy. Będzie to widoczne szczególnie w grupie najwyższych dotacji – ostrzega Anna Dworakowska z PAS.
Kolejna pozytywnie oceniana przez PAS reforma to konieczność posiadania domu na własność przez trzy lata, jeśli chcemy skorzystać z podwyższonej lub najwyższej formy wsparcia. – Ma to zapobiegać przepisywaniu domów na członków rodziny o niższych dochodach w celu uzyskania wyższej dotacji. Tę zmianę można było wprowadzić już wiele miesięcy temu, jest to techniczna korekta – wskazuje Dworakowska.
Organizacja pozytywnie ocenia wprowadzenie limitu – jedna osoba będzie mogła otrzymać dotację tylko na jeden dom. Dla podwyższonego i najwyższego poziomu dofinansowania będą badane również dochody małżonka – wyjaśnia Anna Dworakowska. Ma to ukrócić możliwość wyłudzania dotacji, gdzie w deklaracji o zarobkach uwzględniano tylko jedną osobę z małżeństwa (tę o niższych dochodach).
- Czytaj także: Ponad tysiąc gmin chce przywrócenia programu „Czyste Powietrze”. NFOŚiGW próbuje gasić pożar
Reforma czy deforma? Lista zagrożeń jest długa
Wśród najbardziej niepokojących obszarów związanych z reformą „Czystego Powietrza” PAS wymienia kilka obszarów.
Pierwszy z nich to czas trwania programu, który nie został wydłużony. Wnioski będzie można składać jedynie do końca 2027 roku. Już dziś wiadomo, że przy obecnym tempie wymiany kopciuchów, nie uda się osiągnąć celu, jaki postawiony jest przed programem, czyli wymiany 3 mln kopciuchów.
Co więcej – według analizy SmogLabu obecne zawieszenie programu powoduje, że w przyszłym roku nie zostanie wymienionych między 70 tys., a 100 tys. najbardziej trujących urządzeń. – W świetle tego, że w życie wchodzi Dyrektywa Budynkowa (nakładająca obowiązki na państwa członkowskie co do termomodernizacji budynków) oraz system ETS2 (co przełoży się na wzrost cen gazu i węgla) to jest bardzo zła wiadomość. Okres realizacji inwestycji został skrócony do 18 miesięcy (z 36 miesięcy). To budzi pytania, czy rząd w ogóle chce kontynuować ten program w dłuższej perspektywie? – zastanawia się wspomniana Anna Dworakowska.
Przedstawicielka PAS dodaje, że reforma nie adresuje problemów związanych z powolną i zbiurokratyzowaną obsługą beneficjentów, która prowadzi do zatorów zarówno w rozpatrywaniu wniosków o dotację jak i wypłat dotacji. – Fundusz nie odniósł się do nieistniejącego wciąż systemu informatycznego, który miał na celu przyspieszenie i automatyzację obsługi beneficjentów w szesnastu wojewódzkich funduszach ochrony środowiska i miał wspomagać zarządzanie tym dużym programem (wszystkie informacje miały trafiać do jednej Centralnej Bazy Czystego Powietrza). Można się więc spodziewać, że górka nierozpatrzonych wniosków oraz zatory płatnicze bardzo szybko się odbudują po ponownym uruchomieniu programu – mówi.
Pomysł NFOŚiGW na nowe „Czyste Powietrze”. Najbiedniejsi bez wsparcia
To jednak nie koniec długiej listy wątpliwości w związku z pomysłami NFOŚiGW.
Kolejna kwestia to wykluczenie z najwyższych dotacji ubogich gospodarstw domowych, których domy posiadają minimalne ocieplenie (czyli zapotrzebowanie na energię poniżej 150 kWh/m2/rok). Osoby te, mimo niskich dochodów, nie będą uprawnione do najwyższego poziomu dotacji, ani na wymianę kopciucha, ani na termomodernizację domów. Co to znaczy zapotrzebowanie na ciepło rzędu 149 kWh/m2/rok? W projekcie rozporządzenia o klasach energetycznych to najniższa klasa – G. – Jeśli mamy dom 150m2 w takim standardzie to za ogrzanie go gazem zapłacimy rocznie około 10 000 zł. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy osobami ubogimi, musimy tyle płacić i właśnie odebrano nam dotacje, które mogły to zmienić. Wygląda to na zabieg, który ma zmniejszyć skalę udzielanego wsparcia i można go łączyć z problemami finansowymi samego programu – wskazuje przedstawicielka PAS w rozmowie z redakcją SmogLabu.
Haczyków w reformie jest jednak więcej. Okazuje się, że domy ocieplone w średnim zakresie (poniżej 120 kWh/m2/rok) nie dostaną żadnej dotacji na docieplenie i zmniejszenie zużycia energii. – W dobie wysokich cen energii takie postępowanie jest kuriozalne. Wracając do naszego przykładowego domu 150m2 – w takim standardzie za ogrzewanie gazowe zapłaci około 8000 zł. To sprzeczne z zapowiedziami mocniejszego wsparcia efektywności energetycznej. Według nich jest dokładnie odwrotnie – słyszymy w PAS.
Przedpłata zmniejszona do 20 procent. Lokalne firmy tego nie udźwigną, ucieszą się najwięksi giganci
Pomysł dotyczący zmniejszenia prefinansowania w grupie najuboższych beneficjentów z 50 proc. do 20 proc. wywołuje równie dużo kontrowersji. W praktyce spowoduje to, że wiele lokalnych firm nie będzie w stanie realizować inwestycji u najuboższych osób, bo to oznacza, że osoby ubogie lub firmy będą musiały z własnej kieszeni założyć za 80 proc. wartości danej inwestycji. Ubogie gospodarstwa domowe nie będą w stanie wyłożyć z własnej kieszeni 80 – 100 tys. zł. z inwestycji wartej 100 – 120 tys. zł. – To jest rozwiązanie pisane pod interes największych firm działających na rynku – podkreśla Dworakowska.
NFOŚ odchodzi też od obowiązku audytu energetycznego. Zamiast niego proponuje wymóg świadectwa charakterystyki energetycznej po zakończeniu prac. Świadectwo ma potwierdzać osiągnięcie efektu energetycznego po realizacji inwestycji. Co to oznacza w praktyce?
Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Większość świadectw w Polsce jest robiona zdalnie przez firmy operujące botami – tzw. „świadectwomaty”. W tym systemie nikt nie sprawdza na miejscu, czy dana inwestycja spełnia dane parametry. Pomysł NFOŚ prowadzi do utrwalenia patologicznej sytuacji, z której ucieszą się właściciele firm operujących na botach. W wielu przypadkach to bot, na podstawie dostarczonych dokumentów, wystawi zaświadczenie czy cel obniżenia zapotrzebowania na energię cieplną został osiągnięty czy nie. Skalę możliwych nadużyć łatwo sobie wyobrazić.
Zamiast audytu, przed rozpoczęciem inwestycji ma być wykonany dokument podsumowujący ocenę energetyczną. Nie wiadomo czym będzie taki dokument, ponieważ fundusz nie przedstawił jego wzoru. Wiadomo, że będzie wymóg, żeby przy sporządzaniu takiej oceny ekspert udał się na miejsce. Obniżono natomiast znacząco wsparcie na to działanie. Do tej pory dotacja do audytu wynosiła 1200 zł niezależnie od tego czy beneficjent był w pierwszej, drugiej czy trzeciej grupie (poziomów wsparcia – red.). Obecnie będzie to odpowiednio: 450 zł, 630 zł i 900 zł, w zależności od grupy.
– Czyli mamy do czynienia ze zwiększeniem wymogu przez wizytę eksperta na miejscu, co zdecydowanie wspieramy, ale zmniejszono dofinansowanie na to działanie. W sytuacji w której ceny audytów kształtują się na poziomie 1200 – 1600 zł może spowodować to paraliż całego programu – alarmuje Anna Dworakowska.
Co dalej?
Program „Czyste Powietrze” pozostaje jednym z najważniejszych elementów walki ze smogiem w Polsce. Mimo zawieszenia, jego wznowienie w 2025 roku daje nadzieję na kontynuację działań, które nie tylko pomagają ograniczyć liczbę przedwczesnych zgonów spowodowanych rakotwórczym powietrzem, ale dają także realne oszczędności i systemowe wsparcie w wymianie kopciucha oraz ociepleniu domu.
Do przyspieszenia wymiany kotłów zobowiązała się sama koalicja rządząca, wpisując do umowy koalicyjnej stosowne zapisy w tym obszarze. A jest co robić: w Polsce na wymianę wciąż czeka ponad 2 mln kopciuchów, a rocznie 40 tys. osób umiera przedwcześnie z powodu złej jakości powietrza. Nasz kraj zobowiązał się też do wdrożenia nowych norm jakości powietrza – tzw. unijnej dyrektywy powietrznej AAQD, która ma przybliżać nas do norm rekomendowanych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Zamieszanie wokół programu nie przybliża nas do żadnego z tych celów.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Adam bartosik