W Unii Europejskiej trwają intensywne prace nad wdrożeniem założeń polityki klimatycznej oraz energetycznej. Unijne regulacje, takie jak będąca na finiszu negocjacji dyrektywa budynkowa (tj. dyrektywa o charakterystyce energetycznej budynków, EPBD), wpłyną m.in. na ogrzewnictwo. O tym, co w praktyce oznaczać będą te przepisy, rozmawiamy z Pawłem Wróblem, ekspertem ds. regulacji UE.
Sebastian Medoń, SmogLab: Dlaczego unijni prawodawcy interesują się naszymi budynkami?
Paweł Wróbel, ekspert ds. regulacji UE, założyciel Gate Brussels: Rzeczywiście obszar budynkowy zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę w ramach realizacji transformacji energetycznej w Unii Europejskiej. I słusznie. Posiada on bowiem bardzo duży potencjał zwiększenia efektywności energetycznej, zmniejszenia zależności od paliw z Rosji, jak również ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Budynki, odpowiadając za około 40 proc. zużycia energii w UE, są największym jej odbiorcą. Nawet cały przemysł nie zużywa tyle energii. Jednocześnie aż trzy czwarte budynków w całej Unii jest nieefektywnych energetycznie. Dlatego ten właśnie obszar został zidentyfikowany jako taki, w którym warto zwiększyć działania.
Chciałbym przy tym podkreślić bardzo ważną rzecz. W następstwie inwestycji w renowacje zachodzą również istotne oszczędności, w tym w imporcie paliw kopalnych, co zwiększa bezpieczeństwo energetyczne kraju. Ponadto inwestowanie w budynki to stawianie na walkę ze zmianami klimatycznymi oraz poprawę jakości powietrza wokół nas. To także większy komfort życia w budynkach, w których spędzamy przecież mnóstwo czasu.
Kluczowe jest to, że zachodzące zmiany możliwe są dzięki intensywnemu rozwojowi nowych technologii dla budynków. Oferują one do niedawna ekskluzywne, a dziś już coraz bardziej powszechne rozwiązania. Jesteśmy świadkami rewolucji technologicznej, która dokonuje się na naszych oczach. To ważne, tym bardziej że są to rozwiązania korzystne dla mieszkańców, jak również dla środowiska.
Nowe wyzwania a postęp w dziedzinie techniki
O postępie w jakich dziedzinach techniki mowa?
Chodzi, między innymi, o technologie związane z wykorzystaniem energii odnawialnej dla produkcji prądu oraz ciepła, czyli na przykład połączenie fotowoltaiki, pompy ciepła i magazynu energii. Do tego dochodzą rozwiązania pozwalające optymalizować zużycie energii — po pierwsze, by zużywać jej mniej, a po drugie, by najbardziej korzystać z niej wtedy, gdy jest najtańsza. Wkraczamy w erę digitalizacji, która to umożliwia.
Wyróżnia się rozwój wszystkich odnawialnych źródeł energii. Towarzyszy temu spadek kosztów tego typu instalacji. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii w ciągu ostatnich 12 lat uśrednione koszty energii elektrycznej LCOE z fotowoltaiki spadły prawie 10-krotnie.
Bardzo istotny jest również trend, jakim jest elektryfikacja dużej części sektorów w gospodarce. Dotyczy to również ogrzewnictwa. Stąd technologią numer jeden, która jest najbardziej promowana w wielu krajach, w tym w państwach członkowskich Unii Europejskiej, a także Norwegii, czy Stanach Zjednoczonych, stały się pompy ciepła. Elektryfikacja dotyczy ponadto m.in. dużej części transportu, a więc upowszechnienia aut elektrycznych i koniecznej dla ich działania infrastruktury ładującej. Zielony prąd pochodzący ze źródeł odnawialnych staje się głównym nośnikiem energii, wypierając ropę, gaz ziemny czy węgiel. Ta zmiana jest napędzana przez rozwój technologii wspierany przez regulacje.
Wydatki przyniosą wymierne korzyści. „Nowoczesny, ekologiczny i zdrowy budynek jest przede wszystkim tani w eksploatacji”
To, jak małe rzeczy zmieniają świat, w którym żyjemy, niech zobrazuje postęp, który dokonał się w oświetleniu – do niedawna w naszych mieszkaniach królowały żarówki 60-watowe, a dziś takie samo światło daje 7-watowy LED. To prawie dziesięciokrotna oszczędność! Imponujący jest rozwój technologii wspomnianych pomp ciepła. Dzisiaj na rynku dostępne są urządzenia, których efektywność określa współczynnik mówiący o tym, że zamieniają jedną jednostkę energii na nawet sześć jednostek ciepła. To w praktyce podwojenie efektywności możliwości tej technologii w stosunku do tego, co było możliwe jeszcze kilka lat temu. Bez wątpienia przyszłość ogrzewnictwa należy do pomp ciepła, co jasno wynika z raportów Międzynarodowej Agencji Energii czy analiz Komisji Europejskiej.
Oczywiście, taka elektryfikacja wiąże się z dużymi inwestycjami, a więc koniecznością wydatków. Korzyści są jednak wymierne. Nowoczesny, ekologiczny i zdrowy budynek jest przede wszystkim tani w eksploatacji. Jest oszczędny, jeśli chodzi o zużycie energii elektrycznej oraz ciepła. Warto o tym pamiętać, oceniając perspektywę nadchodzących wyzwań. Cokwartalne analizy publikowane przez Porozumienie Branżowe na Rzecz Efektywności Energetycznej pokazują, że w zależności od standardu energetycznego, w tym izolacyjności termicznej, różnice w zapotrzebowaniu na energię użytkową dla ogrzania budynku mogą być nawet ponad dziesięciokrotne. To się przekłada na comiesięczne rachunki. Przytoczę przykład — rocznie koszt ogrzania nowoczesnego budynku o wielkości 150 m2, który jest w bardzo dobrym standardzie energetycznym, wyposażonego w pompę ciepła i fotowoltaikę, może być mniejszy niż dwa tysiące złotych. W domach o niskim lub dobrym standardzie taki koszt to często kilkanaście tysięcy rocznie.
Dyrektywa budynkowa (EPBD). Po pierwsze: poznanie stanu budynków i informowanie o zużyciu energii
Jakie nowe wymagania związane z budynkami — tymi nowymi, jak i już istniejącymi — są przewidziane w ramach polityki klimatycznej UE?
Wyzwania, które nakładają na nas regulacje unijne, takie jak dyrektywa o charakterystyce energetycznej budynków (EPBD) będąca na finiszu negocjacji, koncentrują się w pierwszej kolejności na tym, by użytkownicy poznali stan swoich budynków. Planowane reformy obejmują więc wprowadzenie nowych świadectw charakterystyki energetycznej i zapewnienie spójności pomiędzy klasami energetycznymi w krajach UE. Zmiany, które przytoczę, w tym konkretne daty, są na ostatniej prostej uzgodnień, więc mogą jeszcze ulec nieznacznym zmianom.
Celem jest rzetelne informowanie o tym, jakie jest zużycie energii, w przypadku nabywania lub wynajmowania budynku, czy też mieszkania, oraz możliwość łatwej oceny na podstawie etykiet podobnych do tych, jakie są na sprzętach AGD czy RTV. Chodzi więc o świadomość właścicieli i użytkowników tego, w jakim stanie jest budynek, na podstawie jasnych i powszechnie obowiązujących kryteriów. Idąc dalej, państwa mają zorganizować system modernizacji budynków będących w najgorszym stanie. Dotychczas negocjowana była propozycja, by do 2027 r. wszystkie budynki niemieszkalne i publiczne uzyskały co najmniej klasę energetyczną F (w skali od G do A). Do 2030 r. musiałyby one zostać natomiast poddane renowacji do co najmniej klasy energetycznej E.
Prawdopodobnie uznanie większości uczestników negocjacji w Brukseli zyska jednak podejście, by państwa miały do zrealizowania konkretne cele w zakresie zmniejszenia całkowitego zużycia energii — do osiągnięcia poprzez renowację nie tylko najmniej energooszczędnych zasobów budynkowych, lecz w odniesieniu do wszystkich budynków. Oznacza to, że wysiłek będzie rozłożony na budynki w różnym standardzie — nie tylko te o najgorszej charakterystyce, co ułatwi państwom realizację celów w sposób bardziej elastyczny.
„Konieczność przystosowania budynków do korzystania z energetyki słonecznej”
Jak wygląda więc kalendarium wyzwań, o których rozmawiamy?
Fundamentalną zmianę niesie propozycja, by od 2027 roku wszystkie nowe budynki publiczne, a od 2030 roku wszystkie pozostałe budynki, były wznoszone jako zeroemisyjne. Nie mają one generować żadnych emisji dwutlenku węgla z paliw kopalnych na miejscu. Z tego powodu muszą – w celu zaopatrzenia w energię cieplną i elektryczną – wykorzystywać energię ze źródeł odnawialnych wytwarzaną na miejscu, np. przez instalację fotowoltaiczną na dachu, czy też energię odnawialną wytwarzaną lokalnie i dostarczaną przez społeczność energetyczną.
Spójność zapewni konieczność przystosowania budynków do korzystania z energetyki słonecznej. Przepisy wskazują tutaj spełnienie tego wymogu już od 2027 rok dla nowych budynków komercyjnych i publicznych o powierzchni ponad 250 m2, a od 2030 r. dla wszystkich nowych budynków mieszkalnych. Należy to rozumieć nie tylko jako obowiązek instalowania fotowoltaiki na dachach, ale przede wszystkim takie przystosowanie systemu elektroenergetycznego, by pozwolił użytkownikom korzystać z tej energii. To także wyzwanie, by przystosować szereg przepisów np. budowlanych, które teraz często blokują możliwość instalacji PV na wielu, szczególnie przemysłowych dachach. To są wyzwania, które trzeba traktować na serio. Jest wiele przykładów państw, które pokazują, że się da.
Dodatkowo czeka nas wycofanie technologii szkodliwych dla środowiska i klimatu, tj. urządzeń grzewczych spalających paliwa kopalne. To jednak niejedyna ich wada. Są także coraz bardziej istotnym obciążeniem dla naszych portfeli — w związku z rosnącymi kosztami ich użytkowania oraz problemem dla naszego bezpieczeństwa energetycznego. Wyzwania związane z dekarbonizacją gospodarki wpisują się zatem w kilka celów UE, w tym kontekst polityczny związany z wojną Rosji w Ukrainie.
W tym zakresie od 2027 r. ma zakończyć się możliwość finansowania środkami publicznymi urządzeń opartych o paliwa kopalne. W praktyce dotyczy to programów takich jak „Czyste powietrze”, czy tych organizowanych przez samorządy. Chodzi o to, by nie dotować urządzeń na paliwa kopalne, z których państwa Unii się wycofują.
„Większość państw UE nie współfinansuje urządzeń na paliwa kopalne, w tym kotłów na gaz ziemny. Dotyczy to wszystkich sąsiadów Polski”
Jako całość wydaje się to ambitnym wyzwaniem.
Co warto podkreślić, cele zostały wyznaczone z wyprzedzeniem i będą realizowane w kilku etapach. W pierwszej kolejności obejmą one budynki nowe oraz użytkowane przez instytucje publiczne. Później będą obejmować kolejne grupy budynków już istniejących, począwszy od tych o najgorszej klasie energetycznej.
Czasu nie ma dużo, dlatego za wdrożenie reform warto zabrać się już teraz. Bardzo duża część unijnych funduszy jest właśnie na te inwestycje. Wiele państw w ramach swoich krajowych działań podejmuje ambitne kroki. KE wręcz zachęca państwa np. do stosowania obniżonych stawek VAT na wysokoefektywne systemy ogrzewania, czy kształtowania cen energii elektrycznej tak, by zachęcały do przechodzenia na pompy ciepła i do zakupu najbardziej efektywnych energetycznie urządzeń.
Państwa dobrowolnie wprowadzają również krajowe zakazy stosowania kotłów na paliwa kopalne w istniejących i nowych budynkach. Plany zakazu instalacji nowych kotłów olejowych i gazowych w nowych i/lub istniejących budynkach podejmują kolejne kraje, m.in. Słowacja, Austria, Irlandia, Belgia i inne. W Holandii od 2018 roku obowiązuje zakaz podłączania nowych budynków do sieci gazowej. Z kolei od 2026 r. obowiązkowym minimalnym standardem ogrzewania budynków będą hybrydowe pompy ciepła.
We Francji od połowy 2022 r. obowiązuje zakaz instalacji kotłów olejowych we wszystkich budynkach, natomiast od 2023 r. zakaz dotyczy też kotłów gazowych w nowych budynkach. Ponadto w większości państw Unii nie ma już możliwości współfinansowania ze środków publicznych urządzeń na paliwa kopalne, w tym kotłów na gaz ziemny. Dotyczy to m.in. Litwy, Czech, Słowacji i Niemiec, a więc wszystkich sąsiadów Polski.
Komunikowanie wyzwań w stosunku do obywateli i antyunijna retoryka
Widzimy, że wyzwania są duże. Jak Pan w takim razie ocenia: czy Polska prowadzi właściwie działania, które miałyby nas przygotować do tej nowej rzeczywistości polityk klimatycznych? I czy cała sfera wyzwań jest odpowiednio komunikowana obywatelom? Bo ja mam wrażenie, że wiele z nich jest przedstawianych przez rządzących tak, jak gdyby w Polsce miały one nie obowiązywać.
Trzeba przyznać, że komunikacja na ten temat pozostawia wiele do życzenia. Z jednej strony, niestety, działają u nas dosyć aktywnie gremia sceptyczne wobec Brukseli, które cynicznie wykorzystują tematykę transformacji energetycznej. Wplątują ją w swoją antyunijną retorykę, pomijając ewidentne korzyści, które są celem zmian, o których rozmawiamy. Absurdalne są mity o eksmisjach w przypadku braku remontów.
Działania, zmierzające do unowocześnienia budynków — tj. uczynienia ich bardziej efektywnymi energetycznie, zdrowszymi i bardziej komfortowymi — są podejmowane przez wiele państw członkowskich w tempie szybszym, niż zakładają obecne regulacje unijne. Właśnie dlatego, że niesie to za sobą liczne korzyści dla obywateli.
Zmiany dosięgną nas wszystkich. „W Polsce niestety wciąż za mało mówi się o zaletach transformacji”
W Polsce niestety wciąż za mało mówi się o zaletach transformacji. Zamiast tego zbyt często obowiązuje błędne definiowanie naszego interesu przez postulaty konieczności powstrzymania reform. Życzyłbym sobie i nam wszystkim, żeby temat transformacji przez pryzmat kosztów i korzyści był komunikowany lepiej. Zmiany związane z budynkami odczujemy bowiem wszyscy. To w budynkach spędzamy najwięcej czasu: w nich mieszkamy, uczymy się, pracujemy i odpoczywamy. Dlatego stan naszych budynków — standard, jaki one spełniają — powinien być jednym z najważniejszych tematów w debacie publicznej.
Powinniśmy przy tym pamiętać, że wyzwaniom, płynącym ze strony polityk klimatycznych, towarzyszyć będą także konkretne, bardzo duże środki finansowe: zarówno publiczne, jak i komercyjne. Powinniśmy z nich korzystać, ale też robić to mądrze. Wydając publiczne fundusze, myślmy przyszłościowo, inwestując w nowoczesne technologie. Dotyczy to choćby programów na poziomie krajowym, które nie powinny już dłużej wspierać paliw kopalnych. Uczciwość wymaga przyznania, że gaz ziemny to paliwo, z którego się wycofujemy.
Działajmy pragmatycznie — tym bardziej że jest szereg regulacji, które sprawią, że wszystkie paliwa kopalne będą coraz bardziej obłożone dodatkowymi kosztami. A więc będą droższe dla użytkowników końcowych. Aby obywatele rozumieli podejmowane decyzje i aktywnie włączali się w proces zmian, musi jednak istnieć odpowiednia komunikacja w tym zakresie.
Unijne prawo będzie nas obowiązywać. „Ani na poziomie unijnym, ani krajowym, nie ma możliwości, by korzystać z niego selektywnie”
Powiedzmy jeszcze na koniec o tym, w jakim stopniu regulacje, o których rozmawiamy, są dla nas obowiązujące. Słuchając niektórych polityków w Polsce, można dojść do wniosku, że nasz kraj w jakiś sposób uniknie ich wprowadzenia…
Mówiąc o unijnych dyrektywach czy rozporządzeniach mówimy o obowiązującym prawie. Ani na poziomie unijnym, ani krajowym, nie ma możliwości, by korzystać z niego selektywnie. Prawo unijne uchwalane jest z wyprzedzeniem, dając czas państwom na odpowiednie przygotowanie się. Warto z tego korzystać. Oczywiście zdarza się, że państwa członkowskie zwlekają z wprowadzeniem u siebie określonych przepisów. Istnieje jednak całe instrumentarium działań, by na takie sytuacje reagować. Dotyczy to także działań dyscyplinujących.
Chciałbym jednak podkreślić jedną, bardzo ważną rzecz. Pamiętajmy, że wyzwania, o których rozmawiamy, są korzystne dla osób mieszkających i korzystających z budynków. Jak już mówiłem, zmiany będą oznaczać wzrost efektywności energetycznej i tym samym niższe koszty użytkowania. To także poprawa zdrowia i komfortu użytkowników. Nie jest w naszym interesie opóźnianie tych reform.
_
Zdjęcie: Juergen Faelchle / Shutterstock.com